Warszawa - Węgrów - Sokołów Podlaski - Sarnaki - Konstantynów - Janów Podlaski - Bohukały
Ruszam ok.7 pogoda niespecjalna, sporo chmur - ale dość ciepło (8'C) i nie pada. Pierwsze kilometry nieciekawe - długi przejazd przez Warszawę w godzinach szczytu, dopiero za Sulejówkiem ruch się uspokaja. Do Sokołowa Podlaskiego trasa nudnawa, jedzie się w miarę sprawnie, wiatr jest raczej korzystny. W Sokołowie robię postój i zakupy, dalej jest już ciekawiej - trochę góreczek, ciekawy rejon Bugu. Nowy most na tej rzece jest już niemal gotowy, szkoda trochę starej, drewnianej nawierzchni - ale to już się nie wróci...
Do skrętu na Lublin jechało się dobrze, później 10km do Sarnaków już pod wiatr, w miasteczku postój, już widzę że czeka mnie nocna jazda, bo planowanego dystansu ok.200km przed zmierzchem nie przejadę - niestety listopad pod tym względem jest fatalny na rower. Trochę się wkurzyłem, gdy okazało się że zapomniałem zabrać tylną lampkę, ale jadąc z sakwami zawsze można liczyć na odblaski, kurtkę też mam mocno odblaskową - a to w sumie daje więcej niż sama lampka. Noc złapała mnie przed Janowem, tam jeszcze robiłem zakupy, po czym już nocą przejechałem ok. 20km, na drodze było zupełnie pusto, mijał mnie może samochód na 5min. Na nocleg rozstawiam się w lasku za Bohukałami
Zdjęcia
Komentarze
Ruszam ok.7 pogoda niespecjalna, sporo chmur - ale dość ciepło (8'C) i nie pada. Pierwsze kilometry nieciekawe - długi przejazd przez Warszawę w godzinach szczytu, dopiero za Sulejówkiem ruch się uspokaja. Do Sokołowa Podlaskiego trasa nudnawa, jedzie się w miarę sprawnie, wiatr jest raczej korzystny. W Sokołowie robię postój i zakupy, dalej jest już ciekawiej - trochę góreczek, ciekawy rejon Bugu. Nowy most na tej rzece jest już niemal gotowy, szkoda trochę starej, drewnianej nawierzchni - ale to już się nie wróci...
Do skrętu na Lublin jechało się dobrze, później 10km do Sarnaków już pod wiatr, w miasteczku postój, już widzę że czeka mnie nocna jazda, bo planowanego dystansu ok.200km przed zmierzchem nie przejadę - niestety listopad pod tym względem jest fatalny na rower. Trochę się wkurzyłem, gdy okazało się że zapomniałem zabrać tylną lampkę, ale jadąc z sakwami zawsze można liczyć na odblaski, kurtkę też mam mocno odblaskową - a to w sumie daje więcej niż sama lampka. Noc złapała mnie przed Janowem, tam jeszcze robiłem zakupy, po czym już nocą przejechałem ok. 20km, na drodze było zupełnie pusto, mijał mnie może samochód na 5min. Na nocleg rozstawiam się w lasku za Bohukałami
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 205.50 km AVS: 23.49 km/h
ALT: 706 m MAX: 40.40 km/h
Temp:10.0 'C
Komentarze
Widzialem Cię Michale jakies 2 tygodnie temu jak wracales z pracy ulicą Puławską...ja jechalem wtedy jako pasazer linii 107 w kierunku Ursynowa i faktycznie bardzo dobrze byłeś przeze mnie widoczny na drodze...odblaski i kurtka spełniały swoją rolę w 100procentach:) Kiedys widzialem jak rowerzysta nie mial wogole lampek ostrzegawczych jadąc na nieoswietlonej drodze... jedynie żółtą kamizelkę na sobie miał i przy podswietleniu go swiatłami samochodu widoczny byl wrecz doskonale...wniosek jeden dobre odblaski bardzo duzo dają...
misiak2101 - 07:17 niedziela, 7 listopada 2010 | linkuj
Oczywiście, ja o niczym nie mam pojęcia, a juz zwłaszcza o spaniu pod namiotem. To nic, że w lipcu tego roku spedziłem pod namiotem 2 tygodnie na mazurach.
el kondor - 12:49 sobota, 6 listopada 2010 | linkuj
To ty w listopadzie śpisz pod namiotem??? Podziwiam i współczuję.
el kondor - 20:15 piątek, 5 listopada 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!