Niedziela, 10 października 2010Kategoria Wycieczka, Rower szosowy
Dojazd na stację kolejową w Zawierciu (ze Zbyszkiem) oraz powrót w Warszawie z Centralnego. W Zawierciu niezłe zamieszanie - pociąg podjechał na inny peron niż był zapowiedziany, na szczęście poczekał aż wszyscy pasażerowie zdążyli przejść na właściwy peron (była wśród nich dwójka mocno obładowanych sakwiarzy ze Szwajcarii jadących do Białegostoku, a stamtąd w planach mają zamiar ruszyć rowerem do Finlandii!)
Komentarze
Dane wycieczki:
DST: 14.90 km AVS: 24.16 km/h
ALT: 28 m MAX: 37.60 km/h
Temp:12.0 'C
Komentarze
Każdy, kto wykręca na rowerze ogromne przebiegi w km, musi liczyć się z tym, że niestety kiedyś kolana odmówią mu posłuszeństwa i to na dobre. Chodzi tu głównie o staw kolanowy, który niestety nie poddaje sie żadnej regeneracji. Nawet przeróżne specyfiki przeznaczone dla sportowców mających kłopoty z tym właśnie stawem nie są zdolne do odbudowania zużytego stawu - z tego, co przynajmniej wyczytałem. Czyli, posługując się bardzo nielubianym na bikestats językiem motoryzacyjnym, nie da się po prostu zrobić remontu jednostki napędowej. Ja też juz odczułem problemy ze stawem kolanowym, gdy robiłem dośc duże trasy 2 lata temu (chociaż były to trasy niepórywnawalne z twoimi - po 100-150 km dziennie)i troche się najadłem strachu.
el kondor - 19:03 poniedziałek, 18 października 2010 | linkuj
Napisałeś, że w drodze do Zawiercia dokuczało ci ścięgno achillesa. A ja myślałem, że ktoś, kto zrobił BB tour i przejechał rowerem jednorazowo ok. 700 km bez dłuższego odpoczynku i z wysoką średnią, ma ścięgna z tytanu, w najgorszym wypadku ze stali, a tu się okazuje, że jednak nie są one ze stali, ani z tytanu.
el kondor - 17:30 sobota, 16 października 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!