wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 295010.23 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.28%)
  • Czas na rowerze: 538d 00h 20m
  • Prędkość średnia: 22.73 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Czwartek, 22 lipca 2010Kategoria >100km, Treking, Wypad
Ukraina

VII dzień - Vadna - Putnok - [SK] - Tomala - Jelsava - Jeruca - Muran - Sedlo Javorinka (944m) - Sumiac - Kralova Hola (1946m) - Sumiac


Dziś wstajemy godzinę wcześniej niż zwykle, by uniknąć dużego upału w górach, już o 7 jesteśmy na trasie. Szybko dojeżdżamy na słowacką granicę i po kilkunastu km do miasteczka Tomala, gdzie Damian wypłaca z bankomatu euro i robi zakupy. Za miastem pierwszy znaczący podjazd, jakieś 100m w górę, z ładną końcową ścianką 10% w lesie. Później niemal tyle samo w dół - i kontynuujemy jazdę doliną w górę rzeki. Jeszcze jest dość płasko, ale widoki już typowo górskie - coraz więcej wysokich gór dookoła, widać co niedługo nas będzie czekać :)). Na drugi postój docieramy do Revucy, gdzie łapie nas dość ostra ulewa, ale dobrze się to ułożyło - bo trwała mniej więcej tyle czasu co nasz postój, a droga bardzo szybka wyschła, tak więc już przed Muraniem nie było śladu po deszczu. Za Muraniem koniec obijania się, zaczyna się długi podjazd na przełęcz Javorinka (944m), nieoczekiwanie bardzo wymagający, długie odcinki z nachyleniami 7-8%, na szczęście w większości w lesie, co trochę łagodzi upał. W rejonie szczytu łapie mnie krótki deszcz, więc decyduję się na zjazd do Sumiaca, by uniknąć jazdy po mokrej drodze, do Damiana wysyłam SMS z informacją gdzie będę czekał. Zjazd szybki, do samego Sumiaca tak jak to zapamiętałem z zeszłego roku bardzo ostra ścianka, już na dojeździe do wioski widać w całej okazałości potężny masyw Kralovej.

Po jakiś 20min dociera Damian, sporo odpoczywamy, pogoda taka sobie, na skraju deszczu, co jakiś czas z daleka też pogrzmiewa, co w przypadku Kralovej oznacza pewne ryzyko, bo jako najwyższego szczytu w okolicy bez wątpienia pioruny go nie oszczędzają. Większość bagażu zostawiamy w barze i na lekko ruszamy w górę. Tuż za miasteczkiem kończy się asfalt i zaczyna długa szutrowa przeprawa. Podjazd bez wątpienia bardzo ciężki, poniżej 7% to chyba nie spada, a na bardzo długich kawałkach trzyma po 10% i więcej, do tego bardzo nierówny szuter z kamieniami utrudnia jazdę i wybija z rytmu. Z dużą ulgą docieram do początku asfaltu na wysokości 1450m, po krótkim postoju kontynuuję jazdę, pierwszy odcinek na asfalcie to duże dziury, dopiero druga część jest w lepszym stanie. Wraz z wjazdem nad granicę lasu pojawiają się coraz szersze widoki, droga okrąża górę najpierw od wschodu, później od północy; przy dobrej widoczności (a takiej dziś niestety nie ma) Tatry widać jak na dłoni. Z ulgą melduję się na szczycie, wjazd na Kralovą daje wiele satysfakcji, poza Alpami cięższych podjazdów w okolicach Polski nie ma, do bardzo ciężkiego nachylenia i fatalnej nawierzchni dochodzi też ponad 1000m przewyższenie. Damian dociera po jakiś 15-20min i na szczycie robimy sobie kilka zdjęć, dłuższy odpoczynek i zjeżdżamy z powrotem. A w przypadku tej góry zjazd wcale nie jest nagrodą za trudy podjazdu, nawet na asfaltowym odcinku trzeba bardzo uważać (masa dziur), a po szutrze - to już tylko mozolne zwożenie się w dół z prędkościami 10-20km/h. W barze w Sumiacu krótki odpoczynek i zjeżdżamy w dół, w rejonie skrzyżowania z główną szosą nabieramy wody z rzeki i rozkładamy namioty na polu z pięknym widokiem na masyw słowackiego olbrzyma.

Zdjęcia z wyprawy

Śladu GPS z tego niestety nie mam, jakaś awaria, nie jestem w stanie otworzyć pliku .gpx
Dane wycieczki: DST: 122.50 km AVS: 18.10 km/h ALT: 2180 m MAX: 59.20 km/h Temp:29.0 'C

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl