wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 307720.00 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 560d 11h 19m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Poniedziałek, 19 lipca 2010Kategoria >100km, Treking, Wypad
Ukraina

IV dzień - Dolina - Przełęcz Wyszkowska (980m) - Mizhiria - (880m) - Kołoczawa - Busztyno

Rano jeszcze trochę pochmurno, ale szybko się rozjaśnia i na trasie na przełęcz Wyszkowską jest już słońce. Po kilkunastu km jazdy w górę doliny znajdujemy źródełko z lekko siarkowo/żelazową wodą. W tym miejscu spotykamy też dwójkę polskich sakwiarzy zjeżdżających z przełęczy, rozmawiając z nimi dowiadujemy się, że droga w rejonie Chust jest bardzo nieciekawa - duże dziury w połączeniu z dużym ruchem. Postanawiamy więc z Damianem nieco zmodyfikować naszą trasę i pojechać przez Rumunię, zamiast przebijać się głównymi drogami na Użgorod. Pierwsza część podjazdu na przełęcz bardzo łagodna, druga już nieco cięższa, ale generalnie jest to podjazd dość łatwy. Na wszystkich mapach figuruje wysokość 930m, natomiast faktycznie przełęcz jest wyższa aż o 50m - ok.980m, widać że w tym rejonie już dawno nie dokonywano jakiś bardziej wiarygodnych pomiarów. Dziurawym zjazdem dostajemy się do Wyszkowa, tu krótki postój - i druga ścianka na ok. 930m. W międzyczasie pogoda szybko się zmieniła i zjeżdżamy już w deszczu, na dziurawych ukraińskich drogach trzeba bardzo uważać. W Mizhirii po krótkim zastanowieniu się decydujemy się jechać jechać do Busztyna przez Kołoczawę i góry, nie Chust. Podjazd na przełęcz ok. 880m (miała jakąś nazwę, ale już jej nie pamiętam) okazuje się dużo cięższy od Wyszkowskiej, są długie odcinki z nachyleniami 7-8%, w końcówce nawet i 10-11%; Grzesiek wrzucił ostre tempo i na szczycie jesteśmy dobre 20min przed Marcinem i Damianem, dzięki temu mieliśmy minimalnie lepszą pogodę, bo przez te 20min mocniej się rozpadało, ale generalnie cały podjazd po wodzie. Podobnie jest i na zjeździe do Kołoczawy, dalej na szczęście pogoda się uspokoiła, ale buty i tak już mamy mokre.

Za Kołoczawą wyraźnie się pogarsza nawierzchnia, mocno dziurawy asfalt przechodzi w jeszcze bardziej dziurawą szutrówkę z kałużami i tak jest przez parę kilometrów - a na mapie to w końcu droga drugiej kategorii. Niestety tak wyglądają realia ukraińskie - ten kraj zamożnością zaczyna dorównywać Albanii, z tym że zamożność Albanii raczej rośnie, Ukrainy spada; na tym kawałku widzieliśmy nawet chłopaczka przechodzącego po "moście" z dosłownie dwóch lin nad szeroką rzeką z dość mocnym nurtem. Za tamą w Wiszanach jest już nieco lepiej, ale niemniej ten dzień dość mocno nas zmęczył - dużo gór, dużo kiepskich dróg; wypłaściło się dopiero w końcówce, gdy zbliżamy się do szerokiej doliny Cisy. W Busztynie jeszcze długi odcinek po kostce - i docieramy do głównej drogi nad Cisą, w miasteczku robimy zakupy i nabieramy wodę, parę kilometrów za miastem rozstawiamy się na polu, w nagrodę za trudy dzisiejszego dnia mamy okazję obserwować piękny zachód słońca.

Zdjęcia z wyprawy

Dane wycieczki: DST: 156.40 km AVS: 21.52 km/h ALT: 1644 m MAX: 59.60 km/h Temp:20.0 'C

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl