Ukraina
II dzień - Zakrzówek - Wysokie - Frampol - Biłgoraj - Sieniawa - Jarosław - Przemyśl - Medyka - [UA] - Szegini
Rano - powtórka z wczorajszej rozrywki, już wcześnie rano blisko 30'C, przyjemnie jedzie się góra 2-3 godziny, później upał daje się we znaki. Pierwsza część dzisiejszej trasy to Roztocze, więc nie brakuje małych górek, największe ścianki są przed Frampolem, gdzie wjeżdża się na ponad 300m. Jazdę urozmaica zupełnie nieoczekiwane spotkanie z Baltazarem Kajdrowiczem, który akurat tędy podróżował samochodem do Przemyśla i rozpoznał mnie na trasie. Bardzo miłe spotkanie, chwilkę pogadaliśmy (pozdrawiam!), trzeba było trochę silnej woli, by odrzucić propozycję podwiezienia samochodem do Jarosławia :)).
Do Frampola docieram zjazdem i bez specjalnych skrupułów moczę koszulkę i czapkę w fontannie, w takich temperaturach po 15min jest sucha. Do Biłgoraja już bardziej płasko, w mieście robię zakupy w Biedronce i zatrzymuje się na postój. Do Tarnogrodu jechało mi się ciężko, co zaowocowało kolejnym postojem na dużą porcję lodów. Do Sieniawy już nieco lepiej, więcej odcinków leśnych, do tego wiatr przestał przeszkadzać (bo niestety dzisiaj sporo dawał się we znaki). Niemniej do Jarosławia dojeżdżam już mocno zmęczony, tutaj spotykam się z Damianem, który dojechał tu koleją, pociąg spóźnił się ok. 30min, w mieście robimy zakupy i postój. Odcinek do Przemyśla z małymi góreczkami, nieźle mnie zmęczył, w wyniku złego odżywiania się na trasie (za dużo jogurtów, lodów itd, za mało bardziej treściwych pokarmów) czułem się dość osłabiony, przed miastem jeszcze na chwilkę stanęliśmy. W Przemyślu na rynku czekają na nas Marcin (Toosh) i Grzesiek, którzy dzisiaj rozpoczynają swoją wyprawę na Bałkany, przez Ukrainę będziemy podróżować wspólnie. Na uwagę zasługuje super-lekki bagaż Marcina - zaledwie 6kg na miesięczną trasę, na pewno pomaga to w górach; ale i wymaga wielu wyrzeczeń szczególnie na biwaku i w czasie gorszej pogody. Jedziemy więc na granicę w Medyce, przekraczanie jej wieczorem ma sporo sensu - by uniknąć częstego tu tłoku na przejściu pieszym (tam trzeba jechać z rowerem). Udało się bez większych problemów, choć procedury ukraińskie (wypisywanie karteczek) są dość upierdliwe. Jako, że zaczyna już zmierzchać - nabieramy wody w Szegini, wyjeżdżamy kawałek za miasto i rozkładamy się na nocleg pod lasem, komary dały nam zdrowo do wiwatu!
Zdjęcia z wyprawy
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
II dzień - Zakrzówek - Wysokie - Frampol - Biłgoraj - Sieniawa - Jarosław - Przemyśl - Medyka - [UA] - Szegini
Rano - powtórka z wczorajszej rozrywki, już wcześnie rano blisko 30'C, przyjemnie jedzie się góra 2-3 godziny, później upał daje się we znaki. Pierwsza część dzisiejszej trasy to Roztocze, więc nie brakuje małych górek, największe ścianki są przed Frampolem, gdzie wjeżdża się na ponad 300m. Jazdę urozmaica zupełnie nieoczekiwane spotkanie z Baltazarem Kajdrowiczem, który akurat tędy podróżował samochodem do Przemyśla i rozpoznał mnie na trasie. Bardzo miłe spotkanie, chwilkę pogadaliśmy (pozdrawiam!), trzeba było trochę silnej woli, by odrzucić propozycję podwiezienia samochodem do Jarosławia :)).
Do Frampola docieram zjazdem i bez specjalnych skrupułów moczę koszulkę i czapkę w fontannie, w takich temperaturach po 15min jest sucha. Do Biłgoraja już bardziej płasko, w mieście robię zakupy w Biedronce i zatrzymuje się na postój. Do Tarnogrodu jechało mi się ciężko, co zaowocowało kolejnym postojem na dużą porcję lodów. Do Sieniawy już nieco lepiej, więcej odcinków leśnych, do tego wiatr przestał przeszkadzać (bo niestety dzisiaj sporo dawał się we znaki). Niemniej do Jarosławia dojeżdżam już mocno zmęczony, tutaj spotykam się z Damianem, który dojechał tu koleją, pociąg spóźnił się ok. 30min, w mieście robimy zakupy i postój. Odcinek do Przemyśla z małymi góreczkami, nieźle mnie zmęczył, w wyniku złego odżywiania się na trasie (za dużo jogurtów, lodów itd, za mało bardziej treściwych pokarmów) czułem się dość osłabiony, przed miastem jeszcze na chwilkę stanęliśmy. W Przemyślu na rynku czekają na nas Marcin (Toosh) i Grzesiek, którzy dzisiaj rozpoczynają swoją wyprawę na Bałkany, przez Ukrainę będziemy podróżować wspólnie. Na uwagę zasługuje super-lekki bagaż Marcina - zaledwie 6kg na miesięczną trasę, na pewno pomaga to w górach; ale i wymaga wielu wyrzeczeń szczególnie na biwaku i w czasie gorszej pogody. Jedziemy więc na granicę w Medyce, przekraczanie jej wieczorem ma sporo sensu - by uniknąć częstego tu tłoku na przejściu pieszym (tam trzeba jechać z rowerem). Udało się bez większych problemów, choć procedury ukraińskie (wypisywanie karteczek) są dość upierdliwe. Jako, że zaczyna już zmierzchać - nabieramy wody w Szegini, wyjeżdżamy kawałek za miasto i rozkładamy się na nocleg pod lasem, komary dały nam zdrowo do wiwatu!
Zdjęcia z wyprawy
Dane wycieczki:
DST: 190.10 km AVS: 21.68 km/h
ALT: 981 m MAX: 48.70 km/h
Temp:34.0 'C
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!