ZLATA PRAHA
Warszawa - Żyrardów - Skierniewice - Jeżów - Łódź - Łask - Widawa - Wieruszów - Kępno - Namysłów - Oława - Strzelin - Dzierżoniów - Przeł. Walimska (757m) - Mieroszów - [CZ] - Trutnov - Nove Zamky - Nova Paka - Jicin - Dymokury - Nymburk - Praga
Czerwiec to najlepszy miesiąc na bardzo długie trasy - dobra pogoda i przede wszystkim krótkie noce, wiele osób wtedy wybiera się na kilkusetkilometrowe wypady; postanowiłem spróbować i ja.
Cel bardzo ambitny - Praga, ponad 600km to już ekstremalny wysiłek. Wyruszam z Warszawy po 8, już na pierwszych kilometrach daje się odczuć lekkie niewyspanie (spałem tylko jakieś 4-5h), zastanawiam się czy jest sens jechać na tak morderczą trasę. Ale miałem wykupiony bilet na autokar z Pragi i szkoda było mi tracić te pieniądze. Po jakiś 2h poprawia się pogoda, z porannych 15'C robi się 20-23'C, jest słońce i już nie czuję się senny. Wiatr miał być północny, ale bardziej wieje (i to całkiem mocno) z północnego-zachodu, co chwilami jednak sporo przeszkadza - bo jadę głównie na zachód. Pierwsze kilometry raczej nudne, dopiero za Skierniewicami trochę górek, na pierwszy postój staję po 100km w Jeżowie. Odcinek do Łodzi pagórkowaty, w sumie wjeżdża się na 260m, w mieście zrobiłem krótką rundkę po Piotrkowskiej i wyjeżdżam drogą na Pabianice. Ten kawałek trochę nadspodziewanie mnie zmęczył, sporo małych górek i długa jazda przez miasto (ciągłe ruszanie) zrobiło jednak swoje. Do Łaska nieciekawa droga, za miastem skręcam na Widawę, wreszcie jest puściutko, sporo ładnych leśnych odcinków, kawałek za miastem drugi większy postój.
Dalej jadę boczną drogą do Złoczewa, gdzie wjeżdżam na krajową 14, po kilkunastu km łączy się z drogą Warszawa - Wrocław, ruch spory, ale jest wygodne pobocze, do tego pod wieczór wyraźnie zmniejszył się wiatr, co bardzo pomaga, bo do Kępna jadę równo na zachód. W Kępnie robię długi postój na ciepły posiłek w pizzeri, zasiedziałem się aż ponad godzinę. Odcinek do Namysłowa jadę już nocą, pierwszy odcinek w lesie ma bardzo kiepską nawierzchnię co mocno przeszkadza, coraz mocniej zaczynam też odczuwać problemy ze snem. W samym Namysłowie mam największy kryzys na tym wypadzie, gdyby był stąd pociąg o jakiejś sensownej godzinie - wróciłbym do domu. Brak snu tak daje się we znaki, że jadę kawałek za miasto i próbuję się przespać w krzakach, musiałem się ubrać szczelnie w gore-tex i zapiąć całkowicie kaptur, bo komarów były masy. Ale nadal było zimno (8'C) i niewygodnie, tak więc oka nie zmrużyłem. Rezygnuję więc z takiego wątpliwego odpoczynku i postanawiam dociągnąć do Oławy, skąd już blisko do Wrocławia. Na tym kawałku nieco odżyłem, więc postanawiam jednak spróbować dojechać do Pragi, tym bardziej, że świt już blisko. Na stacji benzynowej kupuję litrowego Tigera, co trochę pomogło w walce z bezsennością.
Niespecjalną drogą jadę do Strzelina, wreszcie zaczyna dnieć, powoli na horyzoncie pojawiają się pierwsze góry, już z daleka widać bardzo charakterystyczny masyw Ślęzy. Przed Dzierżoniowem zaliczam pierwszy większy podjazd na 300m, na postój staję w Pieszycach, dalej zaczynają się już prawdziwe góry. Podjazd na przełęcz Walimską pokonuję w miarę sprawnie, nachylenie tak 5-7%, jest też spory odcinek brukowanej nawierzchni. Jedzie się głównie w lesie, ale jest parę ładnych polan z których roztaczają się szersze panoramy okolicy. Zjazd nieprzyjemny - tu odcinków z kostką jest dużo więcej, na dole postanawiam zmienić nieco trasę, miałem jechać przez Okraj, ale widzę że będzie to ryzykowne i mógłbym się nie wyrobić na autobus w Pradze. Jadę więc do Mieroszowa, zaliczając ponad 200m podjazdu po fatalnej nawierzchni, z Mieroszowa do granicy elegancka dróżka, ale po czeskiej stronie znowu same dziury, aż do skrętu na Trutnov.
Odcinek do Trutnova bardzo przyjemny, fajne górki, w rejonie Adrspachu piękne skały przypominające nasze Góry Stołowe. W Trutnovie dłuższy postój, po czym kontynuuję pagórkowatą drogę w stronę Jicina, odcinek od Novej Paki pokonywałem w zeszłym roku podczas letniej wyprawy. Coraz częściej zaczynam stawać, każdy pretekst staje się dobry by usiąść na parę minut, czasem już nawet co 20km :). Przed Jicinem kończą się góry, odcinek do Dymokury jedzie się elegancko z mocnym wiatrem, ale zmęczenie i brak snu daje znać o sobie, marzę tylko by wreszcie dociągnąć do tej Pragi. Za Dymokurami już zupełnie płasko, zbliżam się do doliny Łaby, rzekę przekraczam w Nymburku. Z tego miasta już do samej Pragi jadę nieciekawą drogą ze sporym ruchem, stawałem chyba tylko raz, bo z czasem było już bardzo kiepsko.
Wjazd do Pragi elegancki - droga przechodzi w dwujezdniową, po czasie pojawia się na niej nawet pas rowerowy, tak więc niemal do samego centrum wbijam się bezproblemowo. Pod dworzec docieram jakieś 40min przed odjazdem autokaru, niestety nie było już czasu na rundkę po pięknym centrum Pragi - jednego z najładniejszych miast Europy; wolałem nie ryzykować spóźnienia, zawsze trzeba brać jakiś margines na poszukiwanie autokaru, załadunek itd. Za rower zapłaciłem 20E, trochę sporo, ale za to nikt nie robił łaski, że go zabierze, sama podróż też wygodniejsza i szybsza niż koleją.
Wyjazd bardzo męczący - ale mimo poważnego kryzysu udało mi się wytrzymać, dystanse ponad 600km to już ekstremum, mniej więcej granica moich możliwości, na dłuższe jednorazowe trasy nie zamierzam się wybierać. Dużym błędem była jazda po źle przespanej nocy, brak snu dawał mi się mocno we znaki. Do tego trasa bardzo górzysta, 2700m podjazdów wg licznika CM434, wg GPS z jednometrowym progiem aż 4000m), do tego większość gór skoncentrowana po 400 kilometrze trasy.
Kilka fotek z trasy
Komentarze
Warszawa - Żyrardów - Skierniewice - Jeżów - Łódź - Łask - Widawa - Wieruszów - Kępno - Namysłów - Oława - Strzelin - Dzierżoniów - Przeł. Walimska (757m) - Mieroszów - [CZ] - Trutnov - Nove Zamky - Nova Paka - Jicin - Dymokury - Nymburk - Praga
Czerwiec to najlepszy miesiąc na bardzo długie trasy - dobra pogoda i przede wszystkim krótkie noce, wiele osób wtedy wybiera się na kilkusetkilometrowe wypady; postanowiłem spróbować i ja.
Cel bardzo ambitny - Praga, ponad 600km to już ekstremalny wysiłek. Wyruszam z Warszawy po 8, już na pierwszych kilometrach daje się odczuć lekkie niewyspanie (spałem tylko jakieś 4-5h), zastanawiam się czy jest sens jechać na tak morderczą trasę. Ale miałem wykupiony bilet na autokar z Pragi i szkoda było mi tracić te pieniądze. Po jakiś 2h poprawia się pogoda, z porannych 15'C robi się 20-23'C, jest słońce i już nie czuję się senny. Wiatr miał być północny, ale bardziej wieje (i to całkiem mocno) z północnego-zachodu, co chwilami jednak sporo przeszkadza - bo jadę głównie na zachód. Pierwsze kilometry raczej nudne, dopiero za Skierniewicami trochę górek, na pierwszy postój staję po 100km w Jeżowie. Odcinek do Łodzi pagórkowaty, w sumie wjeżdża się na 260m, w mieście zrobiłem krótką rundkę po Piotrkowskiej i wyjeżdżam drogą na Pabianice. Ten kawałek trochę nadspodziewanie mnie zmęczył, sporo małych górek i długa jazda przez miasto (ciągłe ruszanie) zrobiło jednak swoje. Do Łaska nieciekawa droga, za miastem skręcam na Widawę, wreszcie jest puściutko, sporo ładnych leśnych odcinków, kawałek za miastem drugi większy postój.
Dalej jadę boczną drogą do Złoczewa, gdzie wjeżdżam na krajową 14, po kilkunastu km łączy się z drogą Warszawa - Wrocław, ruch spory, ale jest wygodne pobocze, do tego pod wieczór wyraźnie zmniejszył się wiatr, co bardzo pomaga, bo do Kępna jadę równo na zachód. W Kępnie robię długi postój na ciepły posiłek w pizzeri, zasiedziałem się aż ponad godzinę. Odcinek do Namysłowa jadę już nocą, pierwszy odcinek w lesie ma bardzo kiepską nawierzchnię co mocno przeszkadza, coraz mocniej zaczynam też odczuwać problemy ze snem. W samym Namysłowie mam największy kryzys na tym wypadzie, gdyby był stąd pociąg o jakiejś sensownej godzinie - wróciłbym do domu. Brak snu tak daje się we znaki, że jadę kawałek za miasto i próbuję się przespać w krzakach, musiałem się ubrać szczelnie w gore-tex i zapiąć całkowicie kaptur, bo komarów były masy. Ale nadal było zimno (8'C) i niewygodnie, tak więc oka nie zmrużyłem. Rezygnuję więc z takiego wątpliwego odpoczynku i postanawiam dociągnąć do Oławy, skąd już blisko do Wrocławia. Na tym kawałku nieco odżyłem, więc postanawiam jednak spróbować dojechać do Pragi, tym bardziej, że świt już blisko. Na stacji benzynowej kupuję litrowego Tigera, co trochę pomogło w walce z bezsennością.
Niespecjalną drogą jadę do Strzelina, wreszcie zaczyna dnieć, powoli na horyzoncie pojawiają się pierwsze góry, już z daleka widać bardzo charakterystyczny masyw Ślęzy. Przed Dzierżoniowem zaliczam pierwszy większy podjazd na 300m, na postój staję w Pieszycach, dalej zaczynają się już prawdziwe góry. Podjazd na przełęcz Walimską pokonuję w miarę sprawnie, nachylenie tak 5-7%, jest też spory odcinek brukowanej nawierzchni. Jedzie się głównie w lesie, ale jest parę ładnych polan z których roztaczają się szersze panoramy okolicy. Zjazd nieprzyjemny - tu odcinków z kostką jest dużo więcej, na dole postanawiam zmienić nieco trasę, miałem jechać przez Okraj, ale widzę że będzie to ryzykowne i mógłbym się nie wyrobić na autobus w Pradze. Jadę więc do Mieroszowa, zaliczając ponad 200m podjazdu po fatalnej nawierzchni, z Mieroszowa do granicy elegancka dróżka, ale po czeskiej stronie znowu same dziury, aż do skrętu na Trutnov.
Odcinek do Trutnova bardzo przyjemny, fajne górki, w rejonie Adrspachu piękne skały przypominające nasze Góry Stołowe. W Trutnovie dłuższy postój, po czym kontynuuję pagórkowatą drogę w stronę Jicina, odcinek od Novej Paki pokonywałem w zeszłym roku podczas letniej wyprawy. Coraz częściej zaczynam stawać, każdy pretekst staje się dobry by usiąść na parę minut, czasem już nawet co 20km :). Przed Jicinem kończą się góry, odcinek do Dymokury jedzie się elegancko z mocnym wiatrem, ale zmęczenie i brak snu daje znać o sobie, marzę tylko by wreszcie dociągnąć do tej Pragi. Za Dymokurami już zupełnie płasko, zbliżam się do doliny Łaby, rzekę przekraczam w Nymburku. Z tego miasta już do samej Pragi jadę nieciekawą drogą ze sporym ruchem, stawałem chyba tylko raz, bo z czasem było już bardzo kiepsko.
Wjazd do Pragi elegancki - droga przechodzi w dwujezdniową, po czasie pojawia się na niej nawet pas rowerowy, tak więc niemal do samego centrum wbijam się bezproblemowo. Pod dworzec docieram jakieś 40min przed odjazdem autokaru, niestety nie było już czasu na rundkę po pięknym centrum Pragi - jednego z najładniejszych miast Europy; wolałem nie ryzykować spóźnienia, zawsze trzeba brać jakiś margines na poszukiwanie autokaru, załadunek itd. Za rower zapłaciłem 20E, trochę sporo, ale za to nikt nie robił łaski, że go zabierze, sama podróż też wygodniejsza i szybsza niż koleją.
Wyjazd bardzo męczący - ale mimo poważnego kryzysu udało mi się wytrzymać, dystanse ponad 600km to już ekstremum, mniej więcej granica moich możliwości, na dłuższe jednorazowe trasy nie zamierzam się wybierać. Dużym błędem była jazda po źle przespanej nocy, brak snu dawał mi się mocno we znaki. Do tego trasa bardzo górzysta, 2700m podjazdów wg licznika CM434, wg GPS z jednometrowym progiem aż 4000m), do tego większość gór skoncentrowana po 400 kilometrze trasy.
Kilka fotek z trasy
Dane wycieczki:
DST: 635.30 km AVS: 24.62 km/h
ALT: 2751 m MAX: 57.60 km/h
Temp:20.0 'C
Komentarze
dużo zobaczyłeś:)
http://188.40.94.211/~leonteam/07praga/07praga.html granicho-bez-4 - 17:33 środa, 7 lipca 2010 | linkuj
http://188.40.94.211/~leonteam/07praga/07praga.html granicho-bez-4 - 17:33 środa, 7 lipca 2010 | linkuj
Wynika z linku, że jest. To już w najbliższy weekend, a nic o jej odwołaniu nie słyszałem.
MARECKY - 14:43 czwartek, 1 lipca 2010 | linkuj
http://www.kolarze.info/index.php?option=com_content&task=view&id=353&Itemid=44
MARECKY - 15:18 wtorek, 29 czerwca 2010 | linkuj
...Inna sprawa jeśli byłby faktycznie ktoś, kto by przejechał w ciągu jednej doby np. 625 km i niesprawiedliwie byłby przesłonięty przez wpis wilka, ale czy jest ktoś taki?
Są magicy co zrobili już 750 km w 24h, a w tym roku planują 800 :-). Jest to impreza pod nazwą Puławy Maraton. Ekipa jedzie współpracując ze sobą i mając pełne zaplecze logistyczne. Jeżdżą na rundach i nie ma to nic wspólnego z turystyką :-). MARECKY - 15:16 wtorek, 29 czerwca 2010 | linkuj
Są magicy co zrobili już 750 km w 24h, a w tym roku planują 800 :-). Jest to impreza pod nazwą Puławy Maraton. Ekipa jedzie współpracując ze sobą i mając pełne zaplecze logistyczne. Jeżdżą na rundach i nie ma to nic wspólnego z turystyką :-). MARECKY - 15:16 wtorek, 29 czerwca 2010 | linkuj
Będąc ścisłym wilk powinien punktualnie o północy wyzerować licznik i zacząć rejestrować drugą dobę, ale każdy się zgodzi, że byłoby to sztuczne. Wystarczy, że napisał jak wyglądała jazda i już każdy kto kliknie w link na stronie głównej wie o co chodzi. Inna sprawa jeśli byłby faktycznie ktoś, kto by przejechał w ciągu jednej doby np. 625 km i niesprawiedliwie byłby przesłonięty przez wpis wilka, ale czy jest ktoś taki?
Shogun - 22:26 poniedziałek, 28 czerwca 2010 | linkuj
Ty to masz chyba nogi ze stali:D i dodatkowo jakiś silniczek w d... hmhm w nogach;) bo takich dystansów to wiele osób nawet samochodem nie robi:)
kundello21 - 13:39 poniedziałek, 28 czerwca 2010 | linkuj
Niektórzy faktycznie nie rozumieją co się do nich pisze. Raz jeden gość wpisywał tygodniowy przejazd jako "jeden dzień" bo mu się nie chciało pisać każdego przejazdu i tak wychodziło śmiesznie jakby robił kilkaset km w jeden dzień. Wiem Ty masz satysfakcję bo Twoja trasa pojawia się jako najdłuższa zrobiona w jeden dzień.
"W czerwcu najdłuższą wycieczkę miał wilk. W pewien wtorek przejechał 635.3 km w czasie 25 godz. i 48 " ALE oczywiście wprowadzasz wszystkich w błąd. Jasne rób sobie jak chcesz, każdy może tu pisać co mu się spodoba, ale ja uważam inaczej i dla mnie nie jest to najdłuższa trasa jednodniowa. BIKER - 10:33 poniedziałek, 28 czerwca 2010 | linkuj
"W czerwcu najdłuższą wycieczkę miał wilk. W pewien wtorek przejechał 635.3 km w czasie 25 godz. i 48 " ALE oczywiście wprowadzasz wszystkich w błąd. Jasne rób sobie jak chcesz, każdy może tu pisać co mu się spodoba, ale ja uważam inaczej i dla mnie nie jest to najdłuższa trasa jednodniowa. BIKER - 10:33 poniedziałek, 28 czerwca 2010 | linkuj
kurde jestem pod wrażeniem
wielki szacun dla Ciebie - chylę czoła bikergonia - 20:59 niedziela, 27 czerwca 2010 | linkuj
wielki szacun dla Ciebie - chylę czoła bikergonia - 20:59 niedziela, 27 czerwca 2010 | linkuj
...,,Żeby móc pochwalić się tak długą trasą jednodniową należałoby wyjechać tego samego dnia i tego samego dnia skończyć... ''.
Nie mylmy dnia z dobą, a poza tym powodzenia życzę w zrobieniu 635 km w dzień. Nawet najdłuższy czerwcowy :-))). MARECKY - 20:53 niedziela, 27 czerwca 2010 | linkuj
Nie mylmy dnia z dobą, a poza tym powodzenia życzę w zrobieniu 635 km w dzień. Nawet najdłuższy czerwcowy :-))). MARECKY - 20:53 niedziela, 27 czerwca 2010 | linkuj
Wielki szacun, podziw, gratulacje itd jak wszyscy. ALE... Tak właśnie jest to jedno ALE. W kategorii NON STOP tak ale nie w kategorii jednodniowej. Żeby móc pochwalić się tak długą trasą jednodniową należałoby wyjechać tego samego dnia i tego samego dnia skończyć. Szanowny Pan wilk chyba o tym zapomniał i teraz wyświetla się, co oczywiście wprowadza wszystkich w błąd że: w pewien wtorek tj 22.06 zrobił ponad 632 km. Nie podaje Pan także czasu przyjazdu do Pragi. Skoro wyjazd nastąpił o 8 rano to czy dotarł Pan tam przed 8 rano następnego dnia mieszcząc się choćby w 24 godz? Ja tutaj nie kwestionuję przejazdu lecz tylko to że nie była to trasa jednodniowa.
BIKER - 19:00 niedziela, 27 czerwca 2010 | linkuj
Wspaniały wyczyn. Podejrzewam, że ja potrzebowałbym na to co najmniej 4 dni:)
Życzę wielu takich odważnych wypraw i wszystkich zakończonych sukcesem.
Pozdrawiam. marcint - 18:09 niedziela, 27 czerwca 2010 | linkuj
Życzę wielu takich odważnych wypraw i wszystkich zakończonych sukcesem.
Pozdrawiam. marcint - 18:09 niedziela, 27 czerwca 2010 | linkuj
Jestem po wielkim wrażeniem! Chciałbym mieć taką formę...pozdrawiam
kamiloslaw1987 - 14:07 niedziela, 27 czerwca 2010 | linkuj
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl/stolice/stolice.html to zmienia wszystko ! Szacunek jeszcze raz :)
tenbashi - 13:53 niedziela, 27 czerwca 2010 | linkuj
Tak, wilk ma tytanowe nogi i tytanowe ścięgna i serce z kevlaru lub włókna szklanego - to pewne. Z pewnoscią również gdzieś w tych nogach Wilka zaimplantowany został przez jakichś genialnych chirurgów z NASA silnik dwusuwowy napędzający tą tytanową maszynerię. Uważam, że jest to nawet bardziej pewne, niż to, że Komorowski wygra wybory prezydenckie :-) Jednego tylko dramatycznie nie rozumiem - PO CO JECHAĆ 600 KM ROWEREM DO PIĘKNEGO MIASTA PO TO, TYLKO ŻEBY TEN ROWER NATYCHMIAST WSADZIĆ DO AUTOBUSU, A TEGO MIASTA W OGÓLE NIE ZOBACZYĆ??!! JAKI TO MA SENS NA MIŁOŚĆ BOSKĄ?! ICH VERSTEHE NICHT.
el kondor - 22:10 sobota, 26 czerwca 2010 | linkuj
Prawdziwy Himen :) Ja trzaskam po 200km i to już wg mnie sporo a dla Ciebie to zaledwie rozgrzewka:) Masakra po prostu. Nogi masz chłopie z tytanu a serce z kevlaru czy jak?:D Życzę kolejnych osiągnięć i oby tak inspirujących do pracy nad swoją kondychą jak ten wyczyn. Podnosisz innym poprzeczkę ;)
MikeBiker - 20:51 sobota, 26 czerwca 2010 | linkuj
Gratuluje takiej trasy. Z racji że trasa biegła przez moje trasy:) to zauważyłem mały błąd w opisie w 13 linijce do Łasku a nie do Łaska
madrej - 19:17 sobota, 26 czerwca 2010 | linkuj
Tenbashi, naprawdę wierzysz w to, że Wilk wcześniej nie był i nie zwiedził Pragi? ;)
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl/stolice/stolice.html aard - 15:59 sobota, 26 czerwca 2010 | linkuj
http://www.wyprawyrowerowe.neostrada.pl/stolice/stolice.html aard - 15:59 sobota, 26 czerwca 2010 | linkuj
Super wynik tylko szkoda, że Praga nie zwiedzona :/ Taki wysiłek tylko po to żeby wrócić ?! Ale naprawdę podziwiam wysiłek i wytrwałość. Szacunek jak najbardziej. Pozdrower.
tenbashi - 15:13 sobota, 26 czerwca 2010 | linkuj
podziw! normalnie jak zobaczyłem hasło PRAGA to szczęka mi opadła
panmisiek - 12:18 sobota, 26 czerwca 2010 | linkuj
Ja też kiedyś ze znajomymi pojechałem na rowerze do Pragi, tylko że z Zabrze, trasę zrobilśmy w 5 dni i nie były to rowery szosowe:P
Gratulacje!! :D MonK - 05:43 sobota, 26 czerwca 2010 | linkuj
Gratulacje!! :D MonK - 05:43 sobota, 26 czerwca 2010 | linkuj
Nie wiem co powiedzieć..... <wow>
PODZIWIAM I GRATULUJE, wspaniały wyczyn! DaDasik - 22:29 piątek, 25 czerwca 2010 | linkuj
PODZIWIAM I GRATULUJE, wspaniały wyczyn! DaDasik - 22:29 piątek, 25 czerwca 2010 | linkuj
Gratulacje wytrzymaŁości, może za pare lat dojżeję do takich dystansów i doŁączę do Waszej listy twardzieli.
focus74 - 22:19 piątek, 25 czerwca 2010 | linkuj
Wilku zapisz się na BB Tour. Pojedziemy sobie spokojnie, turystycznie, całą bandą z bikestats ;-). Gratuluję wyniku i pokonania kryzysu.
MARECKY - 22:08 piątek, 25 czerwca 2010 | linkuj
Widzę, że nie dałeś Markowi zbyt długo cieszyć się liderowaniem ;)
BRAWO! Kolejna WIELKA trasa w Twoim wykonaniu! :D
Z ciekawości jak zwykle zapytam: jak długo byłeś w trasie (od momentu wyjazdu do zjawienia się w Pradze)? Chyba dość długo, bo średnia jak na Ciebie nie powala. Widać, że to niewyspanie mocno Ci dokuczyło. aard - 21:22 piątek, 25 czerwca 2010 | linkuj
BRAWO! Kolejna WIELKA trasa w Twoim wykonaniu! :D
Z ciekawości jak zwykle zapytam: jak długo byłeś w trasie (od momentu wyjazdu do zjawienia się w Pradze)? Chyba dość długo, bo średnia jak na Ciebie nie powala. Widać, że to niewyspanie mocno Ci dokuczyło. aard - 21:22 piątek, 25 czerwca 2010 | linkuj
hehe bartek9007 mówisz żeby znaleźć jeszcze kogoś:) wiesz na trasę 200 czy 300km to znajdziesz wielu ale nie na trasę 630km takich osób zdolnych przejechać ten dystans w formule prawie non stop jest w kraju kilka:) naprawdę podziwiam za wytrwałość i kondycje:)
glazer3110 - 19:48 piątek, 25 czerwca 2010 | linkuj
W kilka osób ciężko zrobić taką trasę - praktycznie zawsze ta druga osoba będzie opóźniała...
madman - 19:07 piątek, 25 czerwca 2010 | linkuj
a jak na 630 km to 2700 m przewyzszen to nie tak duzo wg mnie ;) ja uzywam przelicznika 100m na 10 km, wg mnie wteyd jest duzo ;)
bartek9007 - 18:42 piątek, 25 czerwca 2010 | linkuj
niesamowite ;) ale katorga dla organizmu straszna , jeszcze samemu, nie myslales zeby znalezc kogos do jazdy? zawsze na kole odpoczniesz ( chociaz na taka trase to ciezka sprawa kogos znalezc ;))
bartek9007 - 18:41 piątek, 25 czerwca 2010 | linkuj
Kurczę. To ja przemyślę jednak tę Ukrainę, bo nie dam rady :)
madman - 18:17 piątek, 25 czerwca 2010 | linkuj
Wielkie gratulacje! Tylko na tyle mnie stać po przeczytaniu :-D
Pozdrawiam WrocNam - 17:04 piątek, 25 czerwca 2010 | linkuj
Pozdrawiam WrocNam - 17:04 piątek, 25 czerwca 2010 | linkuj
i to trzeba pedalowac 600km do pragi zeby nawet po miescie nie przejechac sie :D mogles zrobic pare kolek dookola wawy :)
pawlin - 16:18 piątek, 25 czerwca 2010 | linkuj
Piękna trasa z jeszcze piękniejszym miastem docelowym.
Moje gratulacje wytrwałości.
Pozdrawiam. Isgenaroth - 15:25 piątek, 25 czerwca 2010 | linkuj
Moje gratulacje wytrwałości.
Pozdrawiam. Isgenaroth - 15:25 piątek, 25 czerwca 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!