Pradziad
IV dzień - Horni Zivotice - Bruntal - Karlova Studanka - Pradziad (1492m) - Rymarov - Sumperk - Cervena Voda - [PL] - Międzylesie
Padało przez większą część nocy, pada też rano gdy zwijamy obozowisko. Długo zastanawiamy się nad dalszą trasą, w końcu postanawiamy się rozdzielić - ja jadę zgodnie z planem na Pradziada, natomiast Marcin i Michał ruszają krótszą trasą do Sumperka, gdzie umawiamy się na spotkanie, w tych warunkach pogodowych nie było sensu by mordowali się na tak trudnej górze, zeszedł by nam na to cały dzień. Pierwsze 10-15km jadę pagórkowatą trasą w porządnym deszczu, później na szczęście przechodzi, choć dalej jest dużo wilgoci w powietrzu. Za Bruntalem skręcam na boczną drogę i zaczynam się wspinać w stronę Karlovej Studenki, gdzie zaczyna się właściwy podjazd pod Pradziada. W drugiej części (gdzie jest już trochę ostrzej) nawierzchnia jest dość kiepska, za to zupełnie puściutko, a trasa głównie w lesie. W Studance na skrzyżowaniu z główną drogą robię krótki postój przed wymagającym podjazdem. Jadę z bagażem, uznałem że nie ma sensu długie przepakowywanie bagażu i szukanie miejsca na jego zostawienie. Podjazd od razu na starcie wita solidnym nachyleniem w granicach 8% - i tak naprawdę tak jest niemal cały czas, kawałków lżejszych i cięższych jest bardzo niewiele. Przewyższenia jest ponad 600m, więc można powiedzieć że jest to podjazd bardzo wymagający, szczególnie w tych warunkach. Jest zimno, drogą spływają całe potoki wody, jest sporo rozmokłego żwiru (pozostałość po zimie), widoczność bardzo ograniczona. Na dużym parkingu na 1300m widać już zaledwie na 10-20m, wiatr jest coraz silniejszy, bo powoli wyjeżdżam nad granice lasu. Z parkingu trochę łatwiejszy kawałek długim trawersem, po czym podjazd na samą kopułkę szczytową, na której wiatr po prostu urywa głowę, zimno jak cholera (8'C) a nie widać już niemal nic, o tym że na szczycie Pradziada jest ogromna, ponad 150-metrowa wieża telewizyjna dowiedziałem się tylko ze zdjęć na dole :)
Zjazd w tych warunkach oczywiście bardzo nieprzyjemny, ubłociłem się solidnie, z ulgą docieram do Studanki i zjeżdżam już mniej nachyloną drogą bez resztek żwiru w stronę Rymarova. Zupełnie nieoczekiwanie bardzo szybko zmienia się pogoda, w momencie gdy byłem już psychicznie przygotowany na cały dzień dziadostwa - temperatura bardzo szybko rośnie do 17-18'C, drogi błyskawicznie robią się suchutkie, zaczyna nawet przebłyskiwać słońce. Przebieram się z przyjemnością w strój kolarski i szybko jadę w stronę Sumperka, gdzie jak przypuszczałem Marcin i Michał będą na mnie sporo czekać. Za Rymarovem czeka mnie jeszcze kolejny podjazd na prawie 900m, na którego szczycie nieoczekiwanie spotykam chłopaków, jadących jak się okazało bardzo spokojnym tempem i ze sporymi popasami. Po dłuższym odpoczynku ruszamy w stronę Sumperka na chyba najładniejszy zjazd tej wyprawy, zasuwało się przez dobrych kilkanaście kilometrów, na zjazdach widać zalety rowery poziomego, który ma znacznie mniejsze opory powietrza, co jest kluczowe przy dużych prędkościach; niestety szybkim zjazdem nigdy się nie nadrobi dużych strat na podjeździe. W ogóle cały kawałek do Sumperka jedzie się nam bardzo sprawnie, jest lekko w dół, wiatr też generalnie pomaga, a słoneczna pogoda powoduje, że aż chce się jechać!
Z Sumperka kierujemy się "11" w stronę polskiej granicy - bardzo przyjemny kawałek, szczególnie w drugiej części, po dłuższym podjeździe na przełęcz ok. 500m za Businem. W Cervenej Vodzie wybieramy krótki skrót przez Borzikowice, z krótkim podjazdem na ponad 600m, z którego zjeżdżamy na Przełęcz Międzyleską stanowiącą granicę polsko-czeską. Do Międzylesia szybki zjazd, samo miasteczko bardzo sympatyczne, w centrum równo wybrukowana kostka, ładny zamek i kilka zabytkowych kościołów, wygląda bardziej na miasteczko czeskie niż polskie, niewiele u nas takich miejsc. Widać, że byłe tereny poniemieckie pod względem architektury prezentują się wyraźnie lepiej niż miasta w centralnej Polsce. W Międzylesiu Michał postanawia wrócić pociągiem do Katowic, dało o sobie znać zmęczenie spowodowane brakami kondycyjnymi (to dopiero drugi wyjazd Michała w tym roku po wspólnym Terespolu). My z Marcinem wyjeżdżamy kawałek za miasto i rozbijamy się na dużej łące w pobliżu linii kolejowej.
Zdjęcia z wyjazdu
Komentarze
IV dzień - Horni Zivotice - Bruntal - Karlova Studanka - Pradziad (1492m) - Rymarov - Sumperk - Cervena Voda - [PL] - Międzylesie
Padało przez większą część nocy, pada też rano gdy zwijamy obozowisko. Długo zastanawiamy się nad dalszą trasą, w końcu postanawiamy się rozdzielić - ja jadę zgodnie z planem na Pradziada, natomiast Marcin i Michał ruszają krótszą trasą do Sumperka, gdzie umawiamy się na spotkanie, w tych warunkach pogodowych nie było sensu by mordowali się na tak trudnej górze, zeszedł by nam na to cały dzień. Pierwsze 10-15km jadę pagórkowatą trasą w porządnym deszczu, później na szczęście przechodzi, choć dalej jest dużo wilgoci w powietrzu. Za Bruntalem skręcam na boczną drogę i zaczynam się wspinać w stronę Karlovej Studenki, gdzie zaczyna się właściwy podjazd pod Pradziada. W drugiej części (gdzie jest już trochę ostrzej) nawierzchnia jest dość kiepska, za to zupełnie puściutko, a trasa głównie w lesie. W Studance na skrzyżowaniu z główną drogą robię krótki postój przed wymagającym podjazdem. Jadę z bagażem, uznałem że nie ma sensu długie przepakowywanie bagażu i szukanie miejsca na jego zostawienie. Podjazd od razu na starcie wita solidnym nachyleniem w granicach 8% - i tak naprawdę tak jest niemal cały czas, kawałków lżejszych i cięższych jest bardzo niewiele. Przewyższenia jest ponad 600m, więc można powiedzieć że jest to podjazd bardzo wymagający, szczególnie w tych warunkach. Jest zimno, drogą spływają całe potoki wody, jest sporo rozmokłego żwiru (pozostałość po zimie), widoczność bardzo ograniczona. Na dużym parkingu na 1300m widać już zaledwie na 10-20m, wiatr jest coraz silniejszy, bo powoli wyjeżdżam nad granice lasu. Z parkingu trochę łatwiejszy kawałek długim trawersem, po czym podjazd na samą kopułkę szczytową, na której wiatr po prostu urywa głowę, zimno jak cholera (8'C) a nie widać już niemal nic, o tym że na szczycie Pradziada jest ogromna, ponad 150-metrowa wieża telewizyjna dowiedziałem się tylko ze zdjęć na dole :)
Zjazd w tych warunkach oczywiście bardzo nieprzyjemny, ubłociłem się solidnie, z ulgą docieram do Studanki i zjeżdżam już mniej nachyloną drogą bez resztek żwiru w stronę Rymarova. Zupełnie nieoczekiwanie bardzo szybko zmienia się pogoda, w momencie gdy byłem już psychicznie przygotowany na cały dzień dziadostwa - temperatura bardzo szybko rośnie do 17-18'C, drogi błyskawicznie robią się suchutkie, zaczyna nawet przebłyskiwać słońce. Przebieram się z przyjemnością w strój kolarski i szybko jadę w stronę Sumperka, gdzie jak przypuszczałem Marcin i Michał będą na mnie sporo czekać. Za Rymarovem czeka mnie jeszcze kolejny podjazd na prawie 900m, na którego szczycie nieoczekiwanie spotykam chłopaków, jadących jak się okazało bardzo spokojnym tempem i ze sporymi popasami. Po dłuższym odpoczynku ruszamy w stronę Sumperka na chyba najładniejszy zjazd tej wyprawy, zasuwało się przez dobrych kilkanaście kilometrów, na zjazdach widać zalety rowery poziomego, który ma znacznie mniejsze opory powietrza, co jest kluczowe przy dużych prędkościach; niestety szybkim zjazdem nigdy się nie nadrobi dużych strat na podjeździe. W ogóle cały kawałek do Sumperka jedzie się nam bardzo sprawnie, jest lekko w dół, wiatr też generalnie pomaga, a słoneczna pogoda powoduje, że aż chce się jechać!
Z Sumperka kierujemy się "11" w stronę polskiej granicy - bardzo przyjemny kawałek, szczególnie w drugiej części, po dłuższym podjeździe na przełęcz ok. 500m za Businem. W Cervenej Vodzie wybieramy krótki skrót przez Borzikowice, z krótkim podjazdem na ponad 600m, z którego zjeżdżamy na Przełęcz Międzyleską stanowiącą granicę polsko-czeską. Do Międzylesia szybki zjazd, samo miasteczko bardzo sympatyczne, w centrum równo wybrukowana kostka, ładny zamek i kilka zabytkowych kościołów, wygląda bardziej na miasteczko czeskie niż polskie, niewiele u nas takich miejsc. Widać, że byłe tereny poniemieckie pod względem architektury prezentują się wyraźnie lepiej niż miasta w centralnej Polsce. W Międzylesiu Michał postanawia wrócić pociągiem do Katowic, dało o sobie znać zmęczenie spowodowane brakami kondycyjnymi (to dopiero drugi wyjazd Michała w tym roku po wspólnym Terespolu). My z Marcinem wyjeżdżamy kawałek za miasto i rozbijamy się na dużej łące w pobliżu linii kolejowej.
Zdjęcia z wyjazdu
Dane wycieczki:
DST: 152.00 km AVS: 20.09 km/h
ALT: 2275 m MAX: 58.90 km/h
Temp:15.0 'C
Komentarze
Z Pradziada rozciągają się wspaniałe widoki. Szkoda, że natrafiliście na tak ciulatą pogodę. Przełęcz pomiędzy Rymarzowem a Szumperkiem to Sedlo Skritek. Zjazd rzeczywiście fantastyczny. W okolicy Pradziada jest kilka ciekawych podjazdów: Czerwonogórskie Siodło, Siodło Widelski Krzyż i jeszcze jedna przełęcz powyżej 1000m. Można zrobić pętlę około 100 km zaliczając je wszystkie. Naprawdę warto:) Fajny wypad. Pozdro.
Anonimowy tchórz (niech i tak będzie) - 09:22 poniedziałek, 10 maja 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!