Pradziad
III dzień - Katowice - Rybnik - Racibórz - [CZ] - Opava - Velke Heralitice - Horni Zivotice
Prawie całą noc padało, pada jeszcze rano gdy szykujemy się do wyjazdu, ale mamy dużego farta - bo gdy ruszamy jest już OK, choć oczywiście jezdnie mokre. Z Katowic wyjeżdżamy bardzo ruchliwą główna drogą na Mikołów, następnie do Rybnika odbijamy na Orzesze, generalnie rzecz biorąc (poza kilkoma wyjątkami) jazda przez GOP jest okropna, miasta ciągną się tu kilometrami, niemal cały czas jedziemy terenem zabudowanym i to zabudowanym dość brzydko. W Rybniku szukamy sklepu rowerowego (w jego lokalizacji pomógł mi Damian Karwot) bo postanawiam wymienić tylną przerzutkę, z którą są coraz większe problemy i biegi przerzucają się zdecydowanie za ciężko (blokuje się wózek względem korpusu przerzutki). Zeszło się na to w sumie ponad godzinę, z Rybnika wyjeżdżamy w stronę Raciborza, niedaleko tego miasta wyprzedza mnie samochód po czym natychmiast zaczyna gwałtownie hamować, bardzo niewiele brakowało do groźnego wypadku, hamowałem tak ostro, że aż mi trochę linka popuściła na śrubie, niestety na głupotę kierowców nie ma rady.
Za Raciborzem całkowita zmiana krajobrazu - wreszcie kończy się brzydki, przemysłowy Śląsk, a zaczyna przyjemna jazda łagodnymi wzgórzami z kwitnącym na żółto rzepakiem. Po kilku km przekraczamy czeską granice, od razu widać różnicę pomiędzy tymi krajami, w Czechach są lepsze drogi i sporo ładniejsze wioseczki niż u nas. Duże wrażenie zrobiła na nas Opava, gdzie w centrum nie brakuje wielu ładnych budynków, z którymi spokojnie może konkurować z wieloma zachodnimi miastami tej wielkości. Także drogi rowerowe wytyczone z sensem - jako pasy głównej jezdni, nie osobne ścieżki. Za Opavą powoli zaczynamy się wspinać, jedziemy dość drętwo, powoli robi się coraz później i staje się jasne, że dojechanie pod Pradziada robi się nierealne, za dużo czasu straciliśmy na Śląsku (częste postoje, długa naprawa w Rybniku). Za Małymi Heralticami zaczyna się seria podjazdów doprowadzająca na wysokość ponad 500m. Czekając na małej przełączce na kolegów dostaję telefon od Michała, że zmęczeni dzisiejszym dniem postanowili się już rozbić, więc zawracam kawałek; dojeżdżamy jeszcze do Hornych Zivotic i nabieramy wodę, w międzyczasie zaczyna porządnie padać, więc na pierwszym lepszym polu szybko bierzemy się za rozstawianie namiotów, przyjemne to nie było, szczególnie że namiot Marcina ma osobną sypialnię i tropik, co przy padającym deszczu nie jest zaletą.
Zdjęcia z wyjazdu
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
III dzień - Katowice - Rybnik - Racibórz - [CZ] - Opava - Velke Heralitice - Horni Zivotice
Prawie całą noc padało, pada jeszcze rano gdy szykujemy się do wyjazdu, ale mamy dużego farta - bo gdy ruszamy jest już OK, choć oczywiście jezdnie mokre. Z Katowic wyjeżdżamy bardzo ruchliwą główna drogą na Mikołów, następnie do Rybnika odbijamy na Orzesze, generalnie rzecz biorąc (poza kilkoma wyjątkami) jazda przez GOP jest okropna, miasta ciągną się tu kilometrami, niemal cały czas jedziemy terenem zabudowanym i to zabudowanym dość brzydko. W Rybniku szukamy sklepu rowerowego (w jego lokalizacji pomógł mi Damian Karwot) bo postanawiam wymienić tylną przerzutkę, z którą są coraz większe problemy i biegi przerzucają się zdecydowanie za ciężko (blokuje się wózek względem korpusu przerzutki). Zeszło się na to w sumie ponad godzinę, z Rybnika wyjeżdżamy w stronę Raciborza, niedaleko tego miasta wyprzedza mnie samochód po czym natychmiast zaczyna gwałtownie hamować, bardzo niewiele brakowało do groźnego wypadku, hamowałem tak ostro, że aż mi trochę linka popuściła na śrubie, niestety na głupotę kierowców nie ma rady.
Za Raciborzem całkowita zmiana krajobrazu - wreszcie kończy się brzydki, przemysłowy Śląsk, a zaczyna przyjemna jazda łagodnymi wzgórzami z kwitnącym na żółto rzepakiem. Po kilku km przekraczamy czeską granice, od razu widać różnicę pomiędzy tymi krajami, w Czechach są lepsze drogi i sporo ładniejsze wioseczki niż u nas. Duże wrażenie zrobiła na nas Opava, gdzie w centrum nie brakuje wielu ładnych budynków, z którymi spokojnie może konkurować z wieloma zachodnimi miastami tej wielkości. Także drogi rowerowe wytyczone z sensem - jako pasy głównej jezdni, nie osobne ścieżki. Za Opavą powoli zaczynamy się wspinać, jedziemy dość drętwo, powoli robi się coraz później i staje się jasne, że dojechanie pod Pradziada robi się nierealne, za dużo czasu straciliśmy na Śląsku (częste postoje, długa naprawa w Rybniku). Za Małymi Heralticami zaczyna się seria podjazdów doprowadzająca na wysokość ponad 500m. Czekając na małej przełączce na kolegów dostaję telefon od Michała, że zmęczeni dzisiejszym dniem postanowili się już rozbić, więc zawracam kawałek; dojeżdżamy jeszcze do Hornych Zivotic i nabieramy wodę, w międzyczasie zaczyna porządnie padać, więc na pierwszym lepszym polu szybko bierzemy się za rozstawianie namiotów, przyjemne to nie było, szczególnie że namiot Marcina ma osobną sypialnię i tropik, co przy padającym deszczu nie jest zaletą.
Zdjęcia z wyjazdu
Dane wycieczki:
DST: 131.70 km AVS: 21.18 km/h
ALT: 1155 m MAX: 53.10 km/h
Temp:10.0 'C
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!