wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 307720.00 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 560d 11h 19m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Piątek, 9 kwietnia 2010Kategoria >100km, Rower szosowy, Wypad
Dookoła Tatr

III dzień - Szczawnica - Zabrzeż - Przełęcz Przysłop (740m) - Mszana Dolna - Dobczyce - Wieliczka - Kraków

Rano okazuje się, że MadMan ma flaka w przednim kole (prawdopodobnie efekt przejazdu szutrowym szlakiem nad Dunajcem), więc ja jadę do sklepu po jedzenie na śniadanie, a Damian łata gumę. Ruszamy trochę po siódmej, zimno (ale nie tak jak wczoraj jakieś 3'C). Pierwsze kilometry bardzo przyjemne, znowu nad Dunajcem, w dół rzeki, bez podjazdów, wkrótce opadają mgły i mamy piękne słońce odbijające swoje promienie w wodach rzeki. W Zabrzeżu skręcamy na przełęcz Przysłop, podjazd bardzo łagodny, niestety po drodze okazuje się, że przednie koło Damiana dalej puszcza powietrze, więc konieczna jest kolejna naprawa. Na Przysłop jedziemy doliną rzeki Kamienicy, bardzo długo to łagodne 1-2%, dopiero sama końcóweczka ostrzejsza. Za to zjazd do Mszany bardzo przyjemny, pomaga nam wiatr więc można trochę poszaleć. W Mszanie robimy dłuższy odpoczynek w parku, po którym czeka nas kolejna wspinaczka w stronę Kasiny Wielkiej,wjeżdżamy na jakieś 570m, później w dół do rodzinnej wsi Justyny Kowalczyk, a następnie ostry 100m podjazd z ładną serpentynką, ze szczytu tej góry już właściwie do samych Dobczyc jest w dół. Droga świetna, na niemal całej długości świeżo wyremontowana (trwają jeszcze drobne poprawki), przy tym niebrzydka widokowo, stanowi sensowną alternatywę dla zakopianki, po której jazda na rowerze jest średnio przyjemna. Same Dobczyce ciekawe, sporo ładnej, niskiej zabudowy, ale że spieszymy się na pociąg, więc zaraz ruszamy dalej. Przejazd przez Pogórze Wielickie ponownie daje w kość, są tu dwa ostre podjazdy, na jednym z nich niemal przejechałem psa który mnie zaatakował, tak wleciał pod koła że nie udało się go minąć, na szczęście tylko go uderzyłem kołem, a nie przejechałem po nim; zaskomlał i podniósł się o własnych siłach, więc chyba nic groźnego mu się nie stało.

Za Wieliczką wjeżdżamy na krajową "czwórkę", już w Krakowie MadMan wpada na strasznie spartoloną studzienkę ściekową, kratka jest tak założona, że na wąskich szosowych oponach koło spokojnie może się zaklinować w środku, całe szczęście, że Damian uderzył tylnym kołem. Niemniej trzeba było kolejny raz łatać koło, ale szybko to poszło - i już bez przygód przejeżdżamy przez Kraków w drodze na dworzec kolejowy.

Wyjazd bardzo udany, pogoda dopisała, widzieliśmy Tatry w pięknej zimowej szacie. Dziękuję Damianowi za towarzystwo, jechało nam się we dwójkę bardzo sprawnie, bez żadnego niepotrzebnego napinania się, dogadywaliśmy się bardzo dobrze, nauczyłem się od niego sporo przydatnych GPS-owych "sztuczek", razem zaliczyliśmy trudną, bardzo długą trasę w górach, pewnie jeszcze nieraz wspólnie pokręcimy :))

Zdjęcia z wyjazdu

Dane wycieczki: DST: 131.30 km AVS: 23.17 km/h ALT: 1265 m MAX: 62.60 km/h Temp:17.0 'C

Komentarze
Masz Panie Michale niesamowitego powera! Podziwiam i kolejnych tak udanych wypadów życzę.
dzesio
- 11:41 poniedziałek, 12 kwietnia 2010 | linkuj
Piekna wyprawa,gratuluje!znow moje tereny,daj znac jak tutaj bedziesz sie wybieral.Nie znam tej drogi z kainy do Krakowa juz kilka razy sie wybieralem ale jakos nie po drodze zawsze,pozdr
kr1s1983
- 18:32 niedziela, 11 kwietnia 2010 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl