wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 307720.00 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 560d 11h 19m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 27 grudnia 2009Kategoria >100km, >200km, >300km, Rower szosowy, Wycieczka
Warszawa - Pułtusk - Ciechanów - Mława - Działdowo - Iława - Susz - Dzierzgoń - Malbork

Do wyjazdu zmobilizowała mnie ostatnia trasa Mikiego, który wraz z kolegą przejechał ponad 300km w grudniu, postanowiłem również zmierzyć się z takim dystansem. Jako cel wybrałem Malbork, trasa do tego miasta jest bardzo wygodna jak na taki długi kawał, bowiem jedzie się prawie cały czas wzdłuż linii kolejowej, więc w razie jakiś problemów (o co na tak długiej trasie nietrudno) - jest sporo miejsc w których można się wycofać.

Na trasę ruszam bardzo wcześnie, już o 4.35, podobnie jak przed tygodniem jadę przez Nieporęt, Serock i Pułtusk do Ciechanowa. Ale tym razem jedzie się dużo łatwiej, temperatura tylko -1'C, nie -14'C. Wiatr jest generalnie z południowego zachodu, za Serockiem wyraźnie sprzyja. Nocą aż tak wiele się nie najechałem - do Serocka droga jest oświetlona, dalej już powoli zaczyna dnieć. Za Pułtuskiem skręcam na zachód i ten kawałek już trochę męczący, do tego bardzo nudny. W Ciechanowie zatrzymuję się na pierwszy odpoczynek na stacji kolejowej (by odpocząć w cieple). Do Mławy już ciekawiej, pierwszy raz mam okazję jechać ten odcinek za dnia (dotąd pokonywałem go dwa razy, ale nocą) - jednak przy świetle słonecznym to zupełnie inna sprawa. Jest trochę górek, wjeżdża się na 180m. Sama Mława dość duża, zabudowania ciągną się niemal do Iłowa - ważnego węzła kolejowego. Do Działdowa raczej płasko, kawałek za tym miastem skręcam na boczne drogi wyprowadzające mnie na trasę do Nowego Miasta Lubawskiego. W lesie na trasie robię drugi postój - i orientuję się, że marnie stoję z czasem, trzeba się porządnie sprężać by wyrobić się na pociąg w Malborku. Kawałek do skrętu na Lubawę dał mi w kość, bo wiatr zmienił się w międzyczasie na zachodni.

Parę słów o prognozach pogody, jednym słowem - są diabła warte, sprawdzałem przed wyjazdem warunki na new.meteo.pl - wiatr miał być południowy, a zachmurzenie pełne, z niskimi chmurami. A tym czasem wieje z zachodu, a słońce jest właściwie cały czas, nawet na jeden dzień nie można niczego być pewnym, dłuższe prognozy to już w ogóle loteria.

Po skręcie do Lubawy jest już lepiej, dalej ładny leśny dojazd do Iławy, samo miasteczko bardzo fajne, piękne wkomponowane w otaczający je Jeziorak - jedno z największych polskich jezior. Tu staję na ostatni odpoczynek, z czasem bardzo marnie - mam zaledwie 3h10min na 74km, a to oznacza zdrowe zasuwanie, bez jakichkolwiek postojów. Za Iławą łapie mnie zmierzch, do Susza docieram już po ciemku. Odcinek do Dzierzgonia mocno pagórkowaty, są fragmenty z niespecjalną drogą, w samym mieście (jak zapamiętałem z wrześniowej trasy po Mazurach) - długi zjazd do kotlinki na poziom jakiś 10m, po którym następuje dłuższy podjazd (7%). Za Dzierzgoniem droga skręca na zachód, ale na szczęście teraz zaczęło wiać z południa i aż tak nie przeszkadza. Niemniej z czasem bardzo krucho, odpalam podświetlenie w GPS na stałe, by na bieżąco monitorować prędkość, dystans i czas. 30km do Malborka to był ciężki kawałek chleba, nieprzeciętnie się naszarpałem, cały czas w dolnym chwycie, bardzo głodny; widać już taki urok tras do Malborka (ostatnim razem jadąc tu zmęczyłem się jeszcze bardziej walcząc o średnią powyżej 30km/h). Ale sukces odniosłem, na dworzec docieram 10min przed odjazdem (a okazało się, że pomyliłem godziny i miałem jeszcze kolejne 10min), na całe szczęście końcówka trasy była na północny zachód i wiatr trochę pomagał.

Wypad udany - dałem radę zaliczyć tak długą trasę w grudniu, pogoda właściwie nic mi nie przeszkadzała, temperatury miałem rzędu -1'C do 1'C - a to jednak zupełnie inna bajka niż pułap -10'C, przy odpowiednim ubraniu jedzie się niewiele gorzej niż w lecie. Trasa była nietypowa ze względu na bardzo małą liczbę postojów - wyjechałem o 4.35, a dojechałem o 18.20, więc 306km pokonałem w niecałe 14h (sam czas jazdy do Malborka to 12h). Wymaga to dużego samozaparcia na trasie i rzadkich postojów, ja na początku trochę za dużo czasu straciłem i w końcówce musiałem lecieć na łeb, na szyję. Nawet najeść się nie było czasu, całą trasę pokonałem na 3 kanapkach i dwóch czekoladach :)) W Malborku byłem głodny jak prawdziwy wilk, na szczęście jeszcze zdążyłem zrobić zakupy w sklepie.

Zdjęcia z wyjazdu

Dane wycieczki: DST: 322.00 km AVS: 25.45 km/h ALT: 1648 m MAX: 42.30 km/h Temp:1.0 'C

Komentarze
Gratuluję ilości przejechanych kilometrów w tym roku tj. 1/2 długości równika. Szczególnie podziwiam zimowe wyprawy. Ja powoli wracam na rower.
Szczęśliwego Nowego Roku
szydlow
- 18:22 czwartek, 31 grudnia 2009 | linkuj
Dałem dzisiaj fotkę dokumentalną :-). On faktycznie w wyszukiwarce nie wyskoczy, jeżeli nie napiszesz stacji pośredniej, np. Białegostoku. Oczywiście miedzy nami mówiąc połączenie jest kuriozalne ;-). Z Elbląga do Warszawy jedzie około 9 godzin. Ale jak ktoś nie lubi przesiadek :-).
MARECKY
- 06:08 czwartek, 31 grudnia 2009 | linkuj
Marecky - sprawdziłem w rozkładzie jazdy i nie widzę tego bezpośredniego połączenia. Pewien jesteś? Może to tylko w jakieś określone daty czy dni tygodnia jedzie? Zresztą to i tak raczej teoretyczny problem, bo przecież znacznie szybciej będzie jechać z przesiadką - ale linią gdańską :)

Kondorze - więcej wiary w swoje umiejętności. przede wszystkim powinieneś spróbować, dopiero później oceniać czy to rzeczywiście aż taki wielki ekstremalizm. Zapewniam Cię że przy prawdziwych ekstremalistach to ja jestem cienkim leszczykiem, czytałem opis wyprawy na Grenlandię w lutym, gdzie rowerzyści mieli temperatury nawet po -50'C!
wilk
- 15:30 środa, 30 grudnia 2009 | linkuj
Gratuluję piękny dystans niektórzy nie wyobrażają sobie jak można pokonywać takie dystanse o tej porze roku ale my wiemy że jednak można jeszcze raz gratuluje i życzę Wszystkiego dobrego w Nowym Roku
krzychu60
- 09:36 środa, 30 grudnia 2009 | linkuj
A to Ciebie zagnę :-p. Od 13 grudnia już ma :-). Co prawda przez Białystok, ale to połączenie bezpośrednie i nawet z wagonem rowerowym.
MARECKY
- 18:24 wtorek, 29 grudnia 2009 | linkuj
A moim zdaniem to ekstremalizm- pokonywanie ponad 300 km w ciągu 12 godzin w temperaturze w granicach zera. Kolarstwo wcale nie musi oznaczać ekstremalizmu. Dlatego pytałem cię o ten dwusuw i czterosuw, bo twoje wyczyny są zdecydowanie ponad fizyczne możliwości normalnego człowieka - nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Pytanie, czy kiedyś nie zapłacisz przypadkiem za te ekscesy zdrowiem. Zastanów się nad tym. Tymczasem szczęśliwego nowego roku ci życzę i mniej ekstremalnego podejścia do roweru. El kondor - 18:23 wtorek, 29 grudnia 2009 | linkuj
Elbląg niestety nie ma bezpośredniego połączenia z Warszawą, a do roboty rano trzeba iść :))

GPS to 60CSX, dość popularny model, jako wyprawowe sprawdzają się tylko te z serii outdoorowych - bo mają zasilanie na paluszki. Serie rowerowe są na baterie dedykowane, starczają na jakieś 15-18h, później trzeba je ładować, co na wyprawie jest sporym problemem, a paluszki kupi się wszędzie
wilk
- 18:17 wtorek, 29 grudnia 2009 | linkuj
No być już tak blisko Elbląga... :-).Pozdrower.
MARECKY
- 15:55 wtorek, 29 grudnia 2009 | linkuj
Nie odpuści pierwszego miejsca w dystansach, hehe :)
vanhelsing
- 10:47 wtorek, 29 grudnia 2009 | linkuj
Ja nie wiem jak Ty potrafisz jechać tyle km po to, żeby prawie od razu wsiąść w pociąg... Ale podziwiam:)
Zdjęcia robisz telefonem chyba, jaki to model?
miok
- 10:26 wtorek, 29 grudnia 2009 | linkuj
Gratulacje, jednak przygotowałeś ciętą ripostę na naszą trasę.
serwecz
- 00:09 wtorek, 29 grudnia 2009 | linkuj
Super wycieczka. Gratuluje wyniku i determinacji:)
Jarzyna
- 23:16 poniedziałek, 28 grudnia 2009 | linkuj
No jak zwykle Wilk pokazał klasę. Mnie to ciekawi Twój model GPS. Fajny masz również ten bagażnik z tymi torbami.
Robert
- 22:52 poniedziałek, 28 grudnia 2009 | linkuj
Szacunek i podziw! Podobało mi się zdanie ... byłem głodny jak prawdziwy wilk ... :)
robin
- 22:45 poniedziałek, 28 grudnia 2009 | linkuj
W temperaturze koło zera da się jechać, dzisiaj tak jechałem 134 km.
Tak długą trasę nie wiem czy kiedykolwiek zrobię, najbardziej mnie odstrasza oczywiście wstawanie o 4 rano :)

Pozdrawiam i gratuluję takiej trasy!
madman
- 21:22 poniedziałek, 28 grudnia 2009 | linkuj
Gratulacje! :)
A co do stroju to ja jechałem w ostatnią piątkosobotę ;) w zwykłych spodniach rowerowych z pampersem i nie marzły mi nogi. Wszelako, Tyś chudszy, to bardziej marzniesz ;)
aard
- 21:21 poniedziałek, 28 grudnia 2009 | linkuj
Wielki podziw:) Trzeba być na prawdę roweroholikiem żeby tyle jechać...
A może już stałeś sie Bikemanem... (na wzór superbohaterów komiksowych;) )
kundello21
- 21:18 poniedziałek, 28 grudnia 2009 | linkuj
Szacunek już za to, że w ogóle chce Ci się robić takie trasy, już nawet abstrahując od pory roku :)
W temperaturze koło zera ogromnym wyzwaniem dla mnie było już zrobienie 90 km, fakt że głównie w terenie. Ale co to jest wobec 300, nawet latem bym się do takiego dystansu nie zbliżył - chyba że samochodem :)
Pozdrawiam
tomski - 20:56 poniedziałek, 28 grudnia 2009 | linkuj
Już odpowiedziałem w poprzednim wątku. Naprawdę się da, w -15'C to już jest poważne wyzwanie i trzeba sporo hartu oraz sprzętu przyzwoitej jakości, w temperaturach jak na tej trasie, koło zera - nie jedzie się wiele trudniej niż w 20'C, przydają się spodnie z mebraną, dobra koszulka na I warstwę i kurtka przeciwietrzna.
wilk
- 20:51 poniedziałek, 28 grudnia 2009 | linkuj
Mam zupełnie poważne pytanie: masz w nogach dwusuw czy czterosuw i na jakim paliwie ta maszyneria chodzi? (bo w kanapki nie uwierzę) I ponawiam pytanie o sposób napędzania dmuchawy z goracym powietrzem, bo inaczej sobie 12 godzin na rowerze w temp. w okolicach zera nie wyobrażam. 12 godzin to jest jednak 12 godzin. Nie ma żartów. El kondor - 20:42 poniedziałek, 28 grudnia 2009 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl