wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 307720.00 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 560d 11h 19m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 29 listopada 2009Kategoria >100km, Rower szosowy, Wypad
II dzień - Kraków - Wieliczka - Gdów - Stare Rybie - Limanowa - Ostra (822m) - Kamienica - Gołkowice - Przehyba (1175m) - Stary Sącz - [pociąg] - Kraków

Startujemy bardzo wcześnie, przed świtem, mimo to i tak spóźniamy się na spotkanie ze Sławkiem (jesteśmy o 6.15). Ustalamy dokładniej trasę i ruszamy na Wieliczkę. Na wzgórzach za miastem obserwujemy piękny wschód słońca (trasa prowadziła akurat na wschód). Na początku niepotrzebnie wrzuciliśmy trochę za mocne tempo, Sławek obawiał się że nie wytrzyma takiej trasy (niedawno był chory i jedzie na ciężkim rowerze, my na szosówkach), chciał już zawrócić, ale na szczęście dał się przekonać do dalszej jazdy.

Odcinek do Gdowa bardzo męczący, masa małych górek, z Gdowa do Łapanowa już tylko jedna - ale za to dużo wyższa, na niecałych 40km nabijamy sporo ponad 500m podjazdów. Cały czas mocno we znaki daje się wiatr - mocny, zimny i niemal cały czas przeciwny. Za Tarnawą zaczyna się długi podjazd, długim fragmentem bardzo ostry (do 14-15%), w sumie wjeżdża się na ponad 500m. Ze szczytu do Limanowej już tylko w dół, na ostrym zjeździe przekraczam 65km/h. W Limanowej krótka przerwa na zakupy i ruszamy na podjazd pod Ostrą (823m). Pierwsza faza to łagodna jazda w górę doliny, później tak 5-6% i wreszcie ostatnie 100-150m to już poważne nachylenie 7-9%. Podjazd w większości w lesie (chroni nas od tego cholernego wiatru), droga dość kręta, świetny asfalt. Na szczycie czekamy z 15min na Sławka, później wspólnie jeszcze trochę odpoczywamy - i zjeżdżamy w dół do Kamienicy, końcowy fragment z przejazdem przez malutki wąwozik bardzo urokliwy. Odcinek do Gołkowic to niemal cały czas walka z wiatrem, sprzyjał nam tylko na krótkich fragmentach - a wtedy prędkość momentalnie rosła do 35km/h czy nawet więcej. W Gołkowicach odpoczywamy przed dzisiejszym głównym "daniem dnia"; Sławek już zmęczony trudnym dniem (właściwie cały czas po górach, ok. 1300m podjazdów) i wiatrem postanawia zrezygnować z Przehyby, poczeka na nas w Starym Sączu.

Z Waxmundem ruszamy w górę, pierwsza część łagodna, dużo dziur, przy dojeździe do szlabanu widzę duże zmiany od mojej ostatniej wizyty w maju - wyasfaltowano pierwszy odcinek szutru. Przy szlabanie rozbieramy się na podjazd i ruszamy w górę. Nachylenie szybko rośnie, podjazd bardzo trudny, cały czas w granicach 10%, są i długie kawałki dużo cięższe po 13-14%, max pokazało mi 16%. Do tego strasznie we znaki daje się wiatr - mimo że podjazd jest w gęstym lesie - obciąga mocno, w pewnym momencie skręcamy o prawie 180% - i przez chwilę pcha nas w plecy, po prostu się czuje jak wpycha pod górę. Podjazd nieco łagodnieje dopiero w samej końcówce, tutaj również są zmiany na trasie w porównaniu do maja - tym razem niestety na minus. Trafiliśmy tu w najgorszym momencie - górny, długi odcinek szutru jest przygotowywany do wyasfaltowania i leży na nim gruby podkład z kamieni, na szosówkę nawierzchnia fatalna. Da się na tym jechać 6-7km/h (nachylenie na pierwszym kawałku ponad 10%), mnie z moimi przełożeniami niestety zatrzymało, Waxmundowi który ma w szosówce trzy tarcze i trochę szersze koła udało się przejechać bez zatrzymania (choć niestety kosztowało go to trzy małe rozdarcia opony, w maju też tu rozwaliłem oponę). Zatrzymywało mnie tak w paru miejscach, podkład kończy się wraz z końcem dużego nachylenia - dalej już na grani jest jak było w maju, widać tu na razie asfaltu jeszcze nie planują. Na grani wiatr po prostu urywał głowę, strasznie zimno (zaledwie 2'C) - więc szybko wchodzimy do schroniska, gdzie fundujemy sobie gorącą herbatę i jajecznicę.

Zjazd niespecjalny, bardzo kręty i wąski, za dużo żwirku (łatają nim dziury) na rekordy, z kolei w dolnym odcinku, gdzie jest szeroko - masa dziur. Do Starego Sącza mamy wiatr w plecy, przekraczaliśmy nawet 40km/h na prostej - tak wiało. Docieramy do motelu gdzie czekał Sławek i jedziemy na stację do Starego Sącza (już zmierzcha). Powrót pociągiem bardzo długi - ponad 3h, ale za to tani (coś koło 20zł) - był czas żeby sporo porozmawiać o naszych rowerowych planach i doświadczeniach. Po dotarciu do domu do Waxmunda szybko gotujemy obiad - i kładę się wcześnie spać, bo jutro chcę ponownie ruszyć przed świtem (a wcześniejszej nocy spałem może 1h). Dzięki dla Waxmunda i Sławka za fajną trasę i gościnę, mam nadzieję że jeszcze nieraz wspólnie pojeździmy!

Zdjęcia z wypadu

Dane wycieczki: DST: 139.30 km AVS: 21.21 km/h ALT: 2349 m MAX: 65.70 km/h Temp:6.0 'C

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl