Jeden z najbardziej prawdziwych cytatów z "Władcy Pierścieni" to tekst Bilba: "To niebezpieczna rzecz, Frodo, wyjść za próg domu. Wstępujesz na Drogę i jeśli nie powstrzymasz swoich stóp, nie wiadomo, dokąd cię może ponieść". Wypisz wymaluj historia tego wyjazdu 😆
Zgodnie z planem miałem jechać do Poznania. Początek nadspodziewanie mroźny, aż do Sochaczewa trzymało kolo - 9'C, mróz odpuścił dopiero koło 11.

Założeniem tej trasy była jazda z wiatrem, więc postawiłem na najlepszą drogę w Polsce do tego typu wyjazdu - czyli DK92. Ta krajówka jest niemal w osi wschód - zachód przez 300km do Poznania, więc przy wschodnich i zachodnich wiatrach trzymamy idealnie kierunek. Do tego trasa jest stricte nizinna i prowadzi niemal caly czas po odkytych, rolniczych terenach, więc nic nie blokuje wiatru. Od Sochaczewa jedzie się elegancko, a od Łowicza to już bajka, nie brakowało odcinków z przelotową koło 35km/h. Na drogowskazach pojawia się Świecko i to powoduje, że maksyma Bilba zaczyna brać górę, Droga kusi coraz mocniej 😄. Więc na postoju w Kłodawie zmieniam trasę i postanawiam dać się ponieść Drodze.


"Titanic" pod Koninem ;))

DK92 tak mniej więcej do Konina jest wygodna do jazdy, ruch solidny, ale przy poboczu to nie tragedia. Natomiast odcinek z Konina do Poznania, szczególnie w dzień powszedni i w godzinach szczytu to już inna rozmowa - to można powiedzieć szosa dla koneserów mocnych wrażeń, typu pociągi 10 tirów. Rzadko już tak jeżdżę, ale swego czasu zdobyłem na rowerze "skalpy" z paru najbardziej hardkorowych szos w Polsce jak stara zakopianka, szosa krakowska, czy DK8 z Białegostoku do Augustowa, tutaj były podobne klimaty 😉

Dopiero po długim odpoczynku w Macu w Swarzędzu się to uspokoiło, a za Poznaniem już luzik. Noc piękna i księżycowa, ale to oczywiście oznaczało solidny mróz, od Świebodzina już koło - -7-8'C. Tak więc jeśli ktoś myśli że to był wyjazd typu "z wiatrem to i śmieci polecą" - to nic z tych rzeczy, jechalo się szybko, ale pogoda potrafiła ukąsić. Za Świebodzinem dostałem mocno w kość, tam moja trasa odbijała sporo na południe i miałem dużo bocznego wiatru, a wschodnie wiatry zimą niemal zawsze są lodowate, więc przy tych -8'C zmarzłem na kość, tak że aż ze 20km musiałem jechać w puchówce, którą zabieram tylko na postoje.

Nocą nNad Bobrem:

Niemiecki odcinek już za dnia, aż do aglomeracji Berlina ladne tereny - lasy, jeziora, trochę hopek. Niestety z asfaltami straszna słabizna, nie tyle dziury co dużo falującego, nierownego asfaltu, do tego w paru miejscach bruki wysokiej klasy, takie na 10km/h 😉. Nie spodziewałem się że w Niemczech będzie z tym gorzej niż w Polsce, ale w landach byłego NRD szału nie ma. Gdybym wiedział że tak to będzie to wjechalbym do Berlina bardziej z polnocy, rowninami od Frankfurtu, nudniej ale szybciej i po lepszych asfaltach, bo przy ponad 500km w nogach i siedzeniu kiepski asfalt to nie jest to co tygrysy lubią najbardziej...

Głodny już byłem solidnie, a żemiałem ze sobą kuchenkę więc odpaliłem sobie zupki chińskie. Ależ to smakowało! Restauracja z trzema gwiazdkami Michelina może się schować ;). Nie zna prawdziwego życia ten, kto po 500km w nogach nie wciągał takiego specjału ;))

Przez to wszystko zrobiło sie krucho z czasem i końcówka już była emocjonujaca, na dworzec dotarłem 20min przed odjazdem pociągu. Niby zapas czasu miałem, ale musiałem się przebić przez cały Berlin, gdzie było mnóstwo świateł. Do tego ostatnie 100km jechałem na zdychajacej baterii od Di2, planując Poznań nie wziąłem ladowarki, a w tych temperaturach szybko bateria zeszła, zresztą ona już chyba do wymiany się nadaje, bo słabiutko mi ostatnio trzyma. Więc na tych ostatnich 100km już dużo rzadziej niż normalnie zmieniałem biegi, w tym cały Berlin przejechałem ruszając spod świateł na biegu tak mniej więcej na 28km/h, co teraz solidnie czuję w kolanach 😉

Ale z pewnością było warto, a że nie wszystko poszło jak w planie - to miał rację Bilbo mówiąc że to niebezpieczna rzecz wyjść za próg domu i nie powstrzymać swoich nóg 😉
Zdjęcia z wyjazdu
<button>•••</button>
Komentarze
Zgodnie z planem miałem jechać do Poznania. Początek nadspodziewanie mroźny, aż do Sochaczewa trzymało kolo - 9'C, mróz odpuścił dopiero koło 11.

Założeniem tej trasy była jazda z wiatrem, więc postawiłem na najlepszą drogę w Polsce do tego typu wyjazdu - czyli DK92. Ta krajówka jest niemal w osi wschód - zachód przez 300km do Poznania, więc przy wschodnich i zachodnich wiatrach trzymamy idealnie kierunek. Do tego trasa jest stricte nizinna i prowadzi niemal caly czas po odkytych, rolniczych terenach, więc nic nie blokuje wiatru. Od Sochaczewa jedzie się elegancko, a od Łowicza to już bajka, nie brakowało odcinków z przelotową koło 35km/h. Na drogowskazach pojawia się Świecko i to powoduje, że maksyma Bilba zaczyna brać górę, Droga kusi coraz mocniej 😄. Więc na postoju w Kłodawie zmieniam trasę i postanawiam dać się ponieść Drodze.


"Titanic" pod Koninem ;))

DK92 tak mniej więcej do Konina jest wygodna do jazdy, ruch solidny, ale przy poboczu to nie tragedia. Natomiast odcinek z Konina do Poznania, szczególnie w dzień powszedni i w godzinach szczytu to już inna rozmowa - to można powiedzieć szosa dla koneserów mocnych wrażeń, typu pociągi 10 tirów. Rzadko już tak jeżdżę, ale swego czasu zdobyłem na rowerze "skalpy" z paru najbardziej hardkorowych szos w Polsce jak stara zakopianka, szosa krakowska, czy DK8 z Białegostoku do Augustowa, tutaj były podobne klimaty 😉

Dopiero po długim odpoczynku w Macu w Swarzędzu się to uspokoiło, a za Poznaniem już luzik. Noc piękna i księżycowa, ale to oczywiście oznaczało solidny mróz, od Świebodzina już koło - -7-8'C. Tak więc jeśli ktoś myśli że to był wyjazd typu "z wiatrem to i śmieci polecą" - to nic z tych rzeczy, jechalo się szybko, ale pogoda potrafiła ukąsić. Za Świebodzinem dostałem mocno w kość, tam moja trasa odbijała sporo na południe i miałem dużo bocznego wiatru, a wschodnie wiatry zimą niemal zawsze są lodowate, więc przy tych -8'C zmarzłem na kość, tak że aż ze 20km musiałem jechać w puchówce, którą zabieram tylko na postoje.

Nocą nNad Bobrem:

Niemiecki odcinek już za dnia, aż do aglomeracji Berlina ladne tereny - lasy, jeziora, trochę hopek. Niestety z asfaltami straszna słabizna, nie tyle dziury co dużo falującego, nierownego asfaltu, do tego w paru miejscach bruki wysokiej klasy, takie na 10km/h 😉. Nie spodziewałem się że w Niemczech będzie z tym gorzej niż w Polsce, ale w landach byłego NRD szału nie ma. Gdybym wiedział że tak to będzie to wjechalbym do Berlina bardziej z polnocy, rowninami od Frankfurtu, nudniej ale szybciej i po lepszych asfaltach, bo przy ponad 500km w nogach i siedzeniu kiepski asfalt to nie jest to co tygrysy lubią najbardziej...

Głodny już byłem solidnie, a żemiałem ze sobą kuchenkę więc odpaliłem sobie zupki chińskie. Ależ to smakowało! Restauracja z trzema gwiazdkami Michelina może się schować ;). Nie zna prawdziwego życia ten, kto po 500km w nogach nie wciągał takiego specjału ;))

Przez to wszystko zrobiło sie krucho z czasem i końcówka już była emocjonujaca, na dworzec dotarłem 20min przed odjazdem pociągu. Niby zapas czasu miałem, ale musiałem się przebić przez cały Berlin, gdzie było mnóstwo świateł. Do tego ostatnie 100km jechałem na zdychajacej baterii od Di2, planując Poznań nie wziąłem ladowarki, a w tych temperaturach szybko bateria zeszła, zresztą ona już chyba do wymiany się nadaje, bo słabiutko mi ostatnio trzyma. Więc na tych ostatnich 100km już dużo rzadziej niż normalnie zmieniałem biegi, w tym cały Berlin przejechałem ruszając spod świateł na biegu tak mniej więcej na 28km/h, co teraz solidnie czuję w kolanach 😉

Ale z pewnością było warto, a że nie wszystko poszło jak w planie - to miał rację Bilbo mówiąc że to niebezpieczna rzecz wyjść za próg domu i nie powstrzymać swoich nóg 😉
Zdjęcia z wyjazdu
<button>•••</button>
Dane wycieczki:
DST: 649.37 km AVS: 28.32 km/h
ALT: 2164 m MAX: 49.97 km/h
Temp:-3.0 'C
Komentarze
Nie jeżdżę więc i nie zaglądam, a tutaj taki wpis mnie ominął. Krajowa 92 do Błonia ma zakaz jazdy rowerem, jak sobie radzisz z presją psychiczną łamania przepisów? :) Byłeś pewien, że w Berlinie wsiądziesz do pociągu? Znaczy, czy bilet uda się kupić?
yurek55 - 16:43 czwartek, 20 lutego 2025 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!