Wtorek, 21 stycznia 2025Kategoria >100km, >200km, CANYON 2025, Wyprawa
Zimowy Spontan 4, czyli Awarie
Wstaję już o 3.45, żeby zdążyć na pierwszy prom z wyspy Pag na stały ląd. Niepotrzebnie bawiłem się jeszcze z podłączaniem ładowania do Garmina i w efekcie okazało się że jestem bardzo na styk z czasem, bo na ok. 25km do promu były dwa ciężkie podjazdy po 150m. Ale że kolejny prom był dopiero za 1,5h,więc miałem silną motywację, by jechać to w trupa; na ostatnim zjeździe do promu pomimo nocy to w zakręty wchodziłem kolo 50kmh,by nie wytracac niepotrzebnie prędkości 😉. Ale grunt, ze zdążyłem!
Dzień sporo cięższy niż wczorajszy, ten fragment Jadranskiej Magistrali jest wprost najeżony podjazdami, na pierwszych 100km miałem 1400m w pionie, choć wyżej jak kolo 400m nie wjechalem, a na 150km to wyszło niewiele mniej niż cała górska końcówka MPP. Ale widokowo sztos, choć pogoda wymagająca, solidnie mnie zlało w Velebicie.
W tym rejonie tylna przerzutka Di2 przestaje wrzucać na lżejsze biegi, nie zawsze, ale wrzuca mocno wybiórczo, w dół schodzi OK. To jasny znak, że silniczek przerzutki zaczyna kucać, bo w górę kasety jest większy opór. Elektryka w 95% przypadków jest mniej awaryjne od mechanicznych przerzutek, ale jak już pada to kaplica, a brak możliwości zmieniania w górę to game over na takiej trasie. Długo w tym dłubałem, ale w końcu wydlubalem i zaczęło działać normalnie, choć możliwe że to tylko chwilowo.
Wyszedłem więc spod topora, ale co się odwlecze to nie uciecze... Od wczoraj jadę z trzaskami w pedale, byłem pewien że to zużyte bloki. Ale dziś trzaski zrobiły się mocniejsze, więc przeprowadziłem dokładną inspekcje - i okazało się że pękła korba!!! A konkretniej glowny krzyżak rozwarstwia sie na dwa, jeszcze jechać się daje, ake z kilometra na kilometr jest coraz gorzej,tylko kwestia czasu aż się to rozleci. Szansa jak na wygranie w totka, ale mi się udalo... Na wcześniejszym wyjeździe padl mi pedal, a zapiekl się tak, że musiałem wymienić korbę. I ta padla mi teraz, niestety to znana wpadka Shimano, część korb 11rz jest produkowana z dwóch części i pitrafi tak pęknąć. Podobno to wymieniają, ale co mi po tym jak rozwaliło mi to wyprawę?
Pech straszny, bo swietnie mi się jechało, była para w nogach, a zawiódł sprzęt, a tak to miałem jeszcze 2 dni intensywnie pokręcić. Dawny Wilk strasznie by się na to wściekł, ale od tego roku pracuję nad sobą by potrafić znajdować we wszytkim pozytywy i przyjalem ten cios z zupełnym spokojem.
Ujechalem ponad 1000km, widzialem mnóstwo pięknych widoków, przeżyłem masę wrażeń - tego nie zabierze mi glupia korba. Bywa i tak, jak to mawiał Rejent Milczek "Niech się dzieje wola Nieba z nią się zawsze zgadzać trzeba" 😉. A w ramach rekompensaty zafundowałem sobie hotel w Triescie 😄
Zdjęcia z wyprawy
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Wstaję już o 3.45, żeby zdążyć na pierwszy prom z wyspy Pag na stały ląd. Niepotrzebnie bawiłem się jeszcze z podłączaniem ładowania do Garmina i w efekcie okazało się że jestem bardzo na styk z czasem, bo na ok. 25km do promu były dwa ciężkie podjazdy po 150m. Ale że kolejny prom był dopiero za 1,5h,więc miałem silną motywację, by jechać to w trupa; na ostatnim zjeździe do promu pomimo nocy to w zakręty wchodziłem kolo 50kmh,by nie wytracac niepotrzebnie prędkości 😉. Ale grunt, ze zdążyłem!
Dzień sporo cięższy niż wczorajszy, ten fragment Jadranskiej Magistrali jest wprost najeżony podjazdami, na pierwszych 100km miałem 1400m w pionie, choć wyżej jak kolo 400m nie wjechalem, a na 150km to wyszło niewiele mniej niż cała górska końcówka MPP. Ale widokowo sztos, choć pogoda wymagająca, solidnie mnie zlało w Velebicie.
W tym rejonie tylna przerzutka Di2 przestaje wrzucać na lżejsze biegi, nie zawsze, ale wrzuca mocno wybiórczo, w dół schodzi OK. To jasny znak, że silniczek przerzutki zaczyna kucać, bo w górę kasety jest większy opór. Elektryka w 95% przypadków jest mniej awaryjne od mechanicznych przerzutek, ale jak już pada to kaplica, a brak możliwości zmieniania w górę to game over na takiej trasie. Długo w tym dłubałem, ale w końcu wydlubalem i zaczęło działać normalnie, choć możliwe że to tylko chwilowo.
Wyszedłem więc spod topora, ale co się odwlecze to nie uciecze... Od wczoraj jadę z trzaskami w pedale, byłem pewien że to zużyte bloki. Ale dziś trzaski zrobiły się mocniejsze, więc przeprowadziłem dokładną inspekcje - i okazało się że pękła korba!!! A konkretniej glowny krzyżak rozwarstwia sie na dwa, jeszcze jechać się daje, ake z kilometra na kilometr jest coraz gorzej,tylko kwestia czasu aż się to rozleci. Szansa jak na wygranie w totka, ale mi się udalo... Na wcześniejszym wyjeździe padl mi pedal, a zapiekl się tak, że musiałem wymienić korbę. I ta padla mi teraz, niestety to znana wpadka Shimano, część korb 11rz jest produkowana z dwóch części i pitrafi tak pęknąć. Podobno to wymieniają, ale co mi po tym jak rozwaliło mi to wyprawę?
Pech straszny, bo swietnie mi się jechało, była para w nogach, a zawiódł sprzęt, a tak to miałem jeszcze 2 dni intensywnie pokręcić. Dawny Wilk strasznie by się na to wściekł, ale od tego roku pracuję nad sobą by potrafić znajdować we wszytkim pozytywy i przyjalem ten cios z zupełnym spokojem.
Ujechalem ponad 1000km, widzialem mnóstwo pięknych widoków, przeżyłem masę wrażeń - tego nie zabierze mi glupia korba. Bywa i tak, jak to mawiał Rejent Milczek "Niech się dzieje wola Nieba z nią się zawsze zgadzać trzeba" 😉. A w ramach rekompensaty zafundowałem sobie hotel w Triescie 😄
Zdjęcia z wyprawy
Dane wycieczki:
DST: 221.71 km AVS: 21.32 km/h
ALT: 3181 m MAX: 59.62 km/h
Temp:6.0 'C
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!