wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 307720.00 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 560d 11h 19m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Wtorek, 8 września 2009Kategoria >100km, Treking, Wypad
Wigry - Suwałki - Żytkiejmy - Gołdap - Giżycko - Ryn

Rano sporo mgieł i zimno (9'C w lesie), ale widać, że również i dziś będzie dobra pogoda. Na początek końcówka szutrowej trasy do Mikołajewa, po czym już asfaltem dojeżdżam do wioski Wigry, położonej (oczywiście!) nad jeziorem o tej samej nazwie, znanej z pięknie ulokowanego klasztoru kamedułów (byłego już niestety) - na krańcu półwyspu. W porannym słońcu prezentuje się jeszcze lepiej niz na zdjęciach, promienie słoneczne tworzą swoistą tęczę barw na podwórzu klasztoru (podczas jednej ze swoich pielgrzymek do ojczyzny nocował tutaj Jan Paweł II). O godz. 8 na trąbce z kościoła jest grana melodia "Kiedy ranne wstają zorze", co bardzo przyjemnie wkomponowuje się w obraz cichutkiego klasztoru o poranku. Niemniej czas goni i wkrótce ruszam dalej, szybko dojeżdżam do drogi na Suwałki i pagórkowata drogą dojeżdżam do tego niespecjlanego, raczej przemysłowego miasta. Dalej kieruję się drogą na Jeleniewo, za Suwałkami jest już na tyle ciepło, że mogę jechać w koszulce rowerowej. Teren łagodnie się wznosi, wjeżdżam na najwyższą część Mazur, gdzie górki dochodzą do niemal 300m. Do Jeleniewa jest łagodnie, natomiast po skręcie na Kruszki zaczynają się spore pagórki, kilka nawet całkiem-całkiem nachylonych (raz nawet 10%). Krajobrazy typowo mazurskie - wzgórza morenowe, sporo jezior i głazów, oglądam m.in. najgłębsze polskie jezioro - jez.Hańcza. Parę km dalej , w Mierkinie znowu wjeżdżam w teren, tym razem sporo bardziej wymagający - sporo górek, a i droga wąziutka i dziurawa. Ale co najważniejsze nie ma piachu, więc i jedzie się bardzo fajnie, krajobrazy piękne. Jadę tak niecałe 10km, po czym zaczyna się fatalny kawałek asfaltu do Żytkiejm (strasznie chropowaty, dużo dziur), tam wreszcie wjeżdżam na główniejsza drogę do Gołdapi i robię zakup. Na postój postanawiam podjechać jeszcze kawałek - bo blisko są słynne poniemieckie wiadukty kolejowe w Stańczykach. Wymaga to ok. 2km zjazdu w bok z szosy - ale na pewno warto bo widok jest niezwykły. Postój robię sobie w miejscu ze świetnym widokiem na mosty, następnie ruszam w stronę Gołdapi. Droga malownicza, sporo wzgórz, sporo jazdy przez lasy Puszczy Rominckiej. Sama Gołdap - niespecjalna, w pamięć zapadła mi długimi zakazami dla rowerów (obok nowo wybudowanych dziadowskich ścieżek z kostki). Za Gołdapią jest jeszcze trochę górek, ale generalnie teren zaczyna się już obniżać i w Baniach Mazurskich to już zaledwie ok. 110m. W samych Baniach długi odcinek z kostki (charakterystyczne dla wielu mazurskich miasteczek), robię tam zakupy, po czym kawałek dalej skręcam w boczne drogi by zrobić skrót do Giżycka. Początek dość obiecujący, niestety dalej (Piłaki, Kuty) droga jest fatalnej jakości, same dziury, do tego denerwujące króciutkie odcinki asfaltu doskonałej jakości (gdy człowiek już myśli że to koniec - a to tylko 100m); jak robić jezdnię - to porządnie, a nie taka wybiórcza chałtura. Z dużą ulgą wjeżdżam na główną szosę w Pozedrzu; do Giżycka droga już świetna. Samo Gizycko zrobiło na mnie bardzo przyjemne wrażenie, to już wyraźnie turystyczne miasto, piękne tereny w rejonie plaży nad Niegocinem, nietypowe rozwiązania komunikacyjne (zwodzony most nad kanałem raz otwarty dla samochodów, raz dla łodzi). Trafiłem akurat na godzinę w której płynęły łodzie, więc wykorzystałem czas na posiłek w pobliskiej pizzeri, w czasie jedzenia obserwując przestawianie mostu. Z pełnym żołądkiem początkowo jechało mi się niespecjalnie (z reguły większy posiłek jem dopiero na biwaku), ale trasa była naprawdę piękna, wybrałem kawałek nad samym jeziorem Niegocin i dalej wzdłuż jez. Jagodnego. Może trochę za dużo lasów (zasłaniających widok na jeziora), ale i jeziora nieraz było widać, oświetlone zachodzącym słońcem. Charakterystyczne dla Mazur są też drogi w szpalerze drzew, na szczęście tutaj ludziom nie przyszedł do głowy debilny pomysł ich wycinania (rzekomo ze względu na bezpieczeństwo robi się tak w wielu miejscach Polski) i wiele tras prowadzi niemal w drzewnych tunelach, tak dodających drogom uroku. Kawałek za Prażmowem skręcam na boczną drogę do Rynia (te na Mazurach niestety są fatalne) i na nocleg rozbijam się ponownie w lesie (kawałek przed Ryniem) na odludziu.
Zdjęcia

Dane wycieczki: DST: 197.10 km AVS: 21.31 km/h ALT: 1482 m MAX: 40.60 km/h Temp:21.0 'C

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl