Sobota, 27 lipca 2024Kategoria >100km, >200km, Canyon 2024, Wypad
Poranek mamy deszczowy, na szczęście udało się zebrać przed opadami, które na szczęście nie były obfite i szybko się skończyły. Pierwsza część dnia to pagórki na czesko-niemieckim pograniczu, na jakieś 20km wracamy do Czech, by kolejny raz wrócić do Saksonii i zjechać na jej nizinną część, czyli Łużyce.
Za Budziszynem krajobraz zupełnie się zmienia - robi się zupełnie płasko, jest zielono, a wkrótce wjeżdżamy na swoiste "pojezierze". W większości są to jeziora poprzemysłowe, ale świetnie zagospodarowane pod turystykę rowerową, jest tu cała sieć dróg rowerowych, niektóre naprawdę fajnie pomyślane, poprowadzone z szerokim widokiem na jeziora
Po zawrotce na wschód mamy elegancki wiatr w plecy, więc kilometry do polskiej granicy bardzo szybko schodzą. Do Polski wracamy przez Mużaków, którego znakiem firmowym jest piękny parku (po obu stronach granicy), do tego świetnie wpasowany w parkowy krajobraz zamek
Po przejechaniu granicy niestety się rozpadało, więc do Zielonej Góry jedziemy na mokro, kończąc jazdę już po ciemku; jako, że pociąg mieliśmy kolejnego dnia rankiem, więc robimy jeszcze krótki nocleg w lasach pod miastem.
Podziękowania dla Rafała za wspólną jazdę - był to dla niego pierwszy wyjazd rowerowy pod namiot i bardzo sprawnie nam się jechało na tej dość wymagającej trasie.
Zdjęcia z wyjazdu
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Za Budziszynem krajobraz zupełnie się zmienia - robi się zupełnie płasko, jest zielono, a wkrótce wjeżdżamy na swoiste "pojezierze". W większości są to jeziora poprzemysłowe, ale świetnie zagospodarowane pod turystykę rowerową, jest tu cała sieć dróg rowerowych, niektóre naprawdę fajnie pomyślane, poprowadzone z szerokim widokiem na jeziora
Po zawrotce na wschód mamy elegancki wiatr w plecy, więc kilometry do polskiej granicy bardzo szybko schodzą. Do Polski wracamy przez Mużaków, którego znakiem firmowym jest piękny parku (po obu stronach granicy), do tego świetnie wpasowany w parkowy krajobraz zamek
Po przejechaniu granicy niestety się rozpadało, więc do Zielonej Góry jedziemy na mokro, kończąc jazdę już po ciemku; jako, że pociąg mieliśmy kolejnego dnia rankiem, więc robimy jeszcze krótki nocleg w lasach pod miastem.
Podziękowania dla Rafała za wspólną jazdę - był to dla niego pierwszy wyjazd rowerowy pod namiot i bardzo sprawnie nam się jechało na tej dość wymagającej trasie.
Zdjęcia z wyjazdu
Dane wycieczki:
DST: 257.92 km AVS: 24.84 km/h
ALT: 1553 m MAX: 62.22 km/h
Temp:20.0 'C
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!