Pogórza, czyli lato w marcu
Zawsze wiosną nadchodzi taki moment, gdy można się odkuć za te setki kilometrów dziadowskiej pogody, za te miesiące bez słońca, za długie noce - i tak można zakwalifikować ten wyjazd ;)). Celem wyjazdu był Radom, ale postanowiliśmy do owego celu trochę kilometrów dokręcić, żeby sprostać mottu umieszczonemu na koszulce Marty ;)
W południe ruszamy z Martą i Rafałem z Warszawy, pierwszy odcinek to jazda serwisówkami wzdłuż szosy lubelskiej. Za Kurowem łapie nas zmierzch, tam odbijamy w kierunku Wisły - na Józefów, Annopol i Sandomierz.
Większy popas robimy w Tarnobrzegu w Macu (czynnym o dziwo do 2 w nocy). Noc piękna do jazdy, koło 10 stopni i świeci piękny księżyc
Świt łapie nas na Pogórzu Strzyżowskim, a na Pogórze Ciężkowickie wjeżdżamy ostrą ścianą za Brzostkiem, po przekroczeniu Wisłoki, która owe pogórza rozdziela. Trasa jak to na pogórzach - bardzo wymagająca, płaskich odcinków niewiele, a większość podjazdów ma sekcje po 10% i więcej. Pogodę mamy doskonałą - ze 2h po świcie jest już na tyle ciepło, że można jechać na krótko, pierwszy raz w tym roku, bo temperatura koło południa osiąga już poziom 25 stopni, więc można powiedzieć ideał na rower.
Za Ciężkowicami zaliczamy jeszcze jedną ostrą ścianę - i bierzemy kierunek na północ. Wiatr mocno pcha nas do przodu, na trasie wzdłuż Dunajca chwilami przekraczamy nawet 40km/h na prostej, odbijając sobie z nawiązką piątkową jazdę pod wiatr. W Nowym Korczynie długi popas w miejscowej pizzeri i ruszamy na końcowe 140km do Radomia, z czego prawie całość wypadła już nocą. Ale nocka niemal letnia, dominowały temperatury koło 15'C, więc pomimo dużego już zmęczenia jechało się bardzo przyzwoicie.
Zdjęcia z trasy
Krótki filmik z IG
Komentarze
Zawsze wiosną nadchodzi taki moment, gdy można się odkuć za te setki kilometrów dziadowskiej pogody, za te miesiące bez słońca, za długie noce - i tak można zakwalifikować ten wyjazd ;)). Celem wyjazdu był Radom, ale postanowiliśmy do owego celu trochę kilometrów dokręcić, żeby sprostać mottu umieszczonemu na koszulce Marty ;)
W południe ruszamy z Martą i Rafałem z Warszawy, pierwszy odcinek to jazda serwisówkami wzdłuż szosy lubelskiej. Za Kurowem łapie nas zmierzch, tam odbijamy w kierunku Wisły - na Józefów, Annopol i Sandomierz.
Większy popas robimy w Tarnobrzegu w Macu (czynnym o dziwo do 2 w nocy). Noc piękna do jazdy, koło 10 stopni i świeci piękny księżyc
Świt łapie nas na Pogórzu Strzyżowskim, a na Pogórze Ciężkowickie wjeżdżamy ostrą ścianą za Brzostkiem, po przekroczeniu Wisłoki, która owe pogórza rozdziela. Trasa jak to na pogórzach - bardzo wymagająca, płaskich odcinków niewiele, a większość podjazdów ma sekcje po 10% i więcej. Pogodę mamy doskonałą - ze 2h po świcie jest już na tyle ciepło, że można jechać na krótko, pierwszy raz w tym roku, bo temperatura koło południa osiąga już poziom 25 stopni, więc można powiedzieć ideał na rower.
Za Ciężkowicami zaliczamy jeszcze jedną ostrą ścianę - i bierzemy kierunek na północ. Wiatr mocno pcha nas do przodu, na trasie wzdłuż Dunajca chwilami przekraczamy nawet 40km/h na prostej, odbijając sobie z nawiązką piątkową jazdę pod wiatr. W Nowym Korczynie długi popas w miejscowej pizzeri i ruszamy na końcowe 140km do Radomia, z czego prawie całość wypadła już nocą. Ale nocka niemal letnia, dominowały temperatury koło 15'C, więc pomimo dużego już zmęczenia jechało się bardzo przyzwoicie.
Zdjęcia z trasy
Krótki filmik z IG
Dane wycieczki:
DST: 656.26 km AVS: 25.16 km/h
ALT: 4907 m MAX: 74.12 km/h
Temp:14.0 'C
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!