Sobota, 23 marca 2024Kategoria >100km, >300km, Canyon 2024, Wycieczka
Roztocze, czyli w marcu jak w garncu
Na kolejną trasę dojeżdżamy z Martą do Rzeszowa. Pierwsza atrakcja to farma jelonków położona przy Greenvelo
Po krótkim kawałku szutru wracamy na asfalty i prujemy na Roztocze. Prujemy to dobre słowo bo mamy elegancki wiatr w plecy (szczególnie na odcinku do Leżajska), do tego jest 15'C, więc rowery same jadą. Za Leżajskiem drogi powoli pustoszeją, a w rejonie Obszy wjeżdżamy na Roztocze. Pod Suścem zaliczamy kilka fajnych ścianek, w samym miasteczku robimy popas pod Stokrotką, gdzie Martę rozpoznaje dwójka miejscowych szosowców, nie ma to jak prawdziwa sława ;)
Pod Zwierzyńcem łapie nas noc, gdy bierzemy kierunek na Warszawę szybko przekonujemy się o głębokiej prawdzie przysłowia "w marcu jak w garncu". Po eleganckiej pogodzie z dnia nic nie zostaje - przez całą noc męczymy się z mocnym przeciwnym wiatrem, deszczami i niską temperaturą; ale nie ma co narzekać, takie warunki też są dla ludzi ;)). Świt łapie nas w Kozienicach, odcinek do Warszawy zimny (nawet chwilami minimalny mróz), ale jedzie się przyjemnie bo wiatr odpuścił, do tego było trochę słońca:
Zdjęcia z wyjazdu
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Na kolejną trasę dojeżdżamy z Martą do Rzeszowa. Pierwsza atrakcja to farma jelonków położona przy Greenvelo
Po krótkim kawałku szutru wracamy na asfalty i prujemy na Roztocze. Prujemy to dobre słowo bo mamy elegancki wiatr w plecy (szczególnie na odcinku do Leżajska), do tego jest 15'C, więc rowery same jadą. Za Leżajskiem drogi powoli pustoszeją, a w rejonie Obszy wjeżdżamy na Roztocze. Pod Suścem zaliczamy kilka fajnych ścianek, w samym miasteczku robimy popas pod Stokrotką, gdzie Martę rozpoznaje dwójka miejscowych szosowców, nie ma to jak prawdziwa sława ;)
Pod Zwierzyńcem łapie nas noc, gdy bierzemy kierunek na Warszawę szybko przekonujemy się o głębokiej prawdzie przysłowia "w marcu jak w garncu". Po eleganckiej pogodzie z dnia nic nie zostaje - przez całą noc męczymy się z mocnym przeciwnym wiatrem, deszczami i niską temperaturą; ale nie ma co narzekać, takie warunki też są dla ludzi ;)). Świt łapie nas w Kozienicach, odcinek do Warszawy zimny (nawet chwilami minimalny mróz), ale jedzie się przyjemnie bo wiatr odpuścił, do tego było trochę słońca:
Zdjęcia z wyjazdu
Dane wycieczki:
DST: 427.11 km AVS: 25.40 km/h
ALT: 2182 m MAX: 70.50 km/h
Temp:6.0 'C
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!