Sobota, 4 listopada 2023Kategoria >100km, >200km, >300km, Canyon Disc 2023, Wycieczka
Pada deszczyk, pada równo - raz spadnie na kwiatek, raz spadnie na g...
Kolejny weekend, więc pora na kolejną traskę ultra. Sponsorem dzisiejszego odcinka był przemiły deszczyk, który uraczył nas towarzystwem przez 150km przy 5 stopniach. Serdeczne podziękowania, bo w dobrej pogodzie to my przecież nie jeździmy ;))
Ruszamy z Warszawy o północy, drogi mokre, ale z góry na razie nic kapie, zaczyna dopiero za Nasielskiem, w Ciechanowie robimy postój na Orlenie. Gdy ruszamy zostaje już tylko godzina do świtu, ale bardzo marny był to świt, bo lać zaczęło już solidnie i trzymało aż do Iławy. Większość ludzi szukałoby w takiej sytuacji odpoczynku w cieple, ale Marta wręcz przeciwnie - całe 130km do Iławy cisnęła na raz, nie chcąc słyszeć o pośrednich postojach; właśnie tak mocna głowa i odporność na złe warunki jest kluczowa na wyścigach ultra, bo tam to pogoda często rozdaje karty.
W Iławie robimy dłuższy popas w Macu i gdy ruszamy wreszcie robi się fajna pogoda - deszcz już nie pada, temperatura nieco skoczyła do góry, a momentami nawet przebłyskuje słońce. Droga do Suszu widokowa, powoli zmieniają się nam krajobrazy, bo wjeżdżamy na Powiśle. Główny punkt programu dzisiejszej trasy to Malbork i wspaniały zamek krzyżacki, który swoim ogromem nawet i w dzisiejszych czasach robi wielkie wrażenie, więc można jedynie się domyślać jak wielkie wrażenie wywierał w średniowieczu.
Kawałek za Malborkiem łapie nas zmierzch, listopadowy dzień to ciemności już o 16, więc trzeba się zacząć przyzwyczajać do zimowej długości dnia, bo do marca to lepiej nie będzie ;). Dojazd na Westerplatte to przejazd przez mocno zindustrializowane dzielnice Gdańska - mija się wielką rafinerię oraz jeszcze większy port z bardzo rozbudowaną infrastrukturą. Taki industrial za dnia wygląda z reguły fatalnie, natomiast nocą nabiera nowego życia, podświetlona rafineria prezentowała się niemal jak jakiś zaawansowany statek kosmiczny ;))
Westerplatte jak zawsze robi spore wrażenie, to miejsce ma swoją magię i choć dojazd na półwysep jest upierdliwy to moim zdaniem zdecydowanie warto.
Na koniec trasy robimy tradycyjną rundkę po gdańskiej starówce, okazało się też, że wreszcie ukończono remont zabytkowego dworca PKP, który teraz prezentuje się wspaniale, to bez wątpienia jeden z najładniejszych dworców w Polsce.
Zdjęcia z wyjazdu
Krótki filmik z IG Marty
Komentarze
Kolejny weekend, więc pora na kolejną traskę ultra. Sponsorem dzisiejszego odcinka był przemiły deszczyk, który uraczył nas towarzystwem przez 150km przy 5 stopniach. Serdeczne podziękowania, bo w dobrej pogodzie to my przecież nie jeździmy ;))
Ruszamy z Warszawy o północy, drogi mokre, ale z góry na razie nic kapie, zaczyna dopiero za Nasielskiem, w Ciechanowie robimy postój na Orlenie. Gdy ruszamy zostaje już tylko godzina do świtu, ale bardzo marny był to świt, bo lać zaczęło już solidnie i trzymało aż do Iławy. Większość ludzi szukałoby w takiej sytuacji odpoczynku w cieple, ale Marta wręcz przeciwnie - całe 130km do Iławy cisnęła na raz, nie chcąc słyszeć o pośrednich postojach; właśnie tak mocna głowa i odporność na złe warunki jest kluczowa na wyścigach ultra, bo tam to pogoda często rozdaje karty.
W Iławie robimy dłuższy popas w Macu i gdy ruszamy wreszcie robi się fajna pogoda - deszcz już nie pada, temperatura nieco skoczyła do góry, a momentami nawet przebłyskuje słońce. Droga do Suszu widokowa, powoli zmieniają się nam krajobrazy, bo wjeżdżamy na Powiśle. Główny punkt programu dzisiejszej trasy to Malbork i wspaniały zamek krzyżacki, który swoim ogromem nawet i w dzisiejszych czasach robi wielkie wrażenie, więc można jedynie się domyślać jak wielkie wrażenie wywierał w średniowieczu.
Kawałek za Malborkiem łapie nas zmierzch, listopadowy dzień to ciemności już o 16, więc trzeba się zacząć przyzwyczajać do zimowej długości dnia, bo do marca to lepiej nie będzie ;). Dojazd na Westerplatte to przejazd przez mocno zindustrializowane dzielnice Gdańska - mija się wielką rafinerię oraz jeszcze większy port z bardzo rozbudowaną infrastrukturą. Taki industrial za dnia wygląda z reguły fatalnie, natomiast nocą nabiera nowego życia, podświetlona rafineria prezentowała się niemal jak jakiś zaawansowany statek kosmiczny ;))
Westerplatte jak zawsze robi spore wrażenie, to miejsce ma swoją magię i choć dojazd na półwysep jest upierdliwy to moim zdaniem zdecydowanie warto.
Na koniec trasy robimy tradycyjną rundkę po gdańskiej starówce, okazało się też, że wreszcie ukończono remont zabytkowego dworca PKP, który teraz prezentuje się wspaniale, to bez wątpienia jeden z najładniejszych dworców w Polsce.
Zdjęcia z wyjazdu
Krótki filmik z IG Marty
Dane wycieczki:
DST: 379.80 km AVS: 26.75 km/h
ALT: 1586 m MAX: 53.10 km/h
Temp:7.0 'C
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!