Niedziela, 3 kwietnia 2022Kategoria >100km, Canyon 2022, Wypad
Wyprawka Roztoczańska - dzień 3
Na trzeci dzień wyjazdu miałem w planach długą trasę po górach do Rzeszowa. Jednak rano okazuje się, że w nocy spadł śnieg i jazda na wąskich oponach w góry zupełnie mi się nie uśmiechała. Postanawiam w końcu ruszyć dość płaską drogą do Jarosławia i tam zobaczyć jak będzie ze śniegiem.
Gdy ruszam okazuje się, że nie jest tak źle, okolica cała biała, ale asfalty czarne. Natomiast jest bardzo wilgotno, a że temperatura jest ujemna to cała ta wilgoć zaczyna zamarzać na rowerze. Wkrótce przestaje mi działać tylna przerzutka, po prostu warstwa lodu blokowała jej ruch, a lód był tak twardy, że ręką czy kluczami nie dawało rady tego usunąć. Na szczęście miałem z sobą kuchenkę, więc podgrzałem trochę wody by usunąć lód i przywrócić przerzutkę do pracy. Wkrótce ta sama zabawa powtarza się z tylnym hamulcem, gdzie lodu zebrało się tyle, że zaczęło blokować koło.
Tak więc z ulgą przyjmuję powrót dodatniej temperatury w rejonie Jarosławia. Z drogami jest dobrze, więc postanawiam pojechać jednak w góry i zrobić solidną pętelkę po Pogórzu Dynowskim. Śniegu najwięcej było w okolicy górek pod Jarosławiem i Pruchnikiem, dalej już mniej padało. Natomiast mocno we znaki dawał się zimny wiatr, wiejący z północnego zachodu, więc na powrocie spod Sanoka do Rzeszowa równo w buźkę. Ale zawsze to sporo lepsze niż deszcz przy dwóch stopniach ;). Do Rzeszowa docieram na styk, obiad przed pociągiem tradycyjnie w Macu, a że czasu było bardzo mało to powiększony zestaw opierniczam w 5min z zegarkiem w ręku! :))
Zdjęcia
Komentarze
Na trzeci dzień wyjazdu miałem w planach długą trasę po górach do Rzeszowa. Jednak rano okazuje się, że w nocy spadł śnieg i jazda na wąskich oponach w góry zupełnie mi się nie uśmiechała. Postanawiam w końcu ruszyć dość płaską drogą do Jarosławia i tam zobaczyć jak będzie ze śniegiem.
Gdy ruszam okazuje się, że nie jest tak źle, okolica cała biała, ale asfalty czarne. Natomiast jest bardzo wilgotno, a że temperatura jest ujemna to cała ta wilgoć zaczyna zamarzać na rowerze. Wkrótce przestaje mi działać tylna przerzutka, po prostu warstwa lodu blokowała jej ruch, a lód był tak twardy, że ręką czy kluczami nie dawało rady tego usunąć. Na szczęście miałem z sobą kuchenkę, więc podgrzałem trochę wody by usunąć lód i przywrócić przerzutkę do pracy. Wkrótce ta sama zabawa powtarza się z tylnym hamulcem, gdzie lodu zebrało się tyle, że zaczęło blokować koło.
Tak więc z ulgą przyjmuję powrót dodatniej temperatury w rejonie Jarosławia. Z drogami jest dobrze, więc postanawiam pojechać jednak w góry i zrobić solidną pętelkę po Pogórzu Dynowskim. Śniegu najwięcej było w okolicy górek pod Jarosławiem i Pruchnikiem, dalej już mniej padało. Natomiast mocno we znaki dawał się zimny wiatr, wiejący z północnego zachodu, więc na powrocie spod Sanoka do Rzeszowa równo w buźkę. Ale zawsze to sporo lepsze niż deszcz przy dwóch stopniach ;). Do Rzeszowa docieram na styk, obiad przed pociągiem tradycyjnie w Macu, a że czasu było bardzo mało to powiększony zestaw opierniczam w 5min z zegarkiem w ręku! :))
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 188.40 km AVS: 22.79 km/h
ALT: 1699 m MAX: 57.80 km/h
Temp:2.0 'C
Komentarze
Trzeba mieć ogromne samozaparcie, by wyprawy w taką pogodę realizować.
yurek55 - 19:30 środa, 6 kwietnia 2022 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!