Czwartek, 1 kwietnia 2021Kategoria >100km, >200km, Canyon 2021, Wycieczka
Terespol
Jako, że prognozy zapowiadały lekkie załamanie na Święta i powrót jednocyfrowych temperatur postanowiłem wykorzystać świetne warunki póki jeszcze są ;). Cel wyjazdu zdeterminował wiatr - wschodnia granica Polski narzucała się automatycznie.
Jadę wariantem południowym przez most w Górze, którego wielką zaletą jest to, że już po niecałych 10km kończy się miejska jazda. Ruszam trochę przed 9, jeszcze trochę chłodno, ale szybko zaczyna się ocieplać. Po 30km, już po drugiej stronie Wisły wjeżdżam na nadwiślańskie łąki, lubię takie krajobrazy, pustka w promieniu ładnych paru km. I takiej pustki na dzisiejszej trasie będzie sporo.
Tylko wiatr coś nie za bardzo pomaga, a miało nieźle wiać w plecy. I tak jest do Stoczka, za którym trasa wyraźnie się wypłaszcza, jest więcej odkrytych terenów i zaczynam wyraźnie odczuwać pomoc wiatru. Za Łukowem pojechałem nowym wariantem trasy, równoległym do krajówki - i był to strzał w dziesiątkę, bo było puściutko. Generalnie krajówki na tej trasie są puściutkie, ale odcinek Łuków - Radzyń jest od tego wyjątkiem, bo tędy ludzie jadąc z Siedlec na Lublin do DK19. Za Radzyniem lekko mnie odcina, jest już ponad 20 stopni, czoło całe w soli, a piłem tylko wodę i sporo soli wypociłem.
Odcinek z Radzynia do Sławatycz to długa prosto z eleganckim wiatrem w plecy, 30km/h rzadko schodziło z licznika. Puściutkie tereny, nawet wiosek niewiele, a jak są to ledwie kilka chałup. Docieram do granicy z dużym zapasem czasowym do pociągu, więc zjechałem do Sławatycz, tu robię sobie postój na skwerze przed Trzema Brodaczami.
Końcówka już nie taka fajna, do Terespola trasa skręca na północ, więc wiatr zaczyna przeszkadzać. Co gorzej pojawiają się ciemne chmury, wnerwiło mnie to bo wg prognoz miało padać dopiero koło 22, a za Kodniem mnie już sieknęło, do tego wiatr wezbrał znacznie na sile i fragmentami nieźle dawał w kość, a temperatura w 10min zleciała w dół 6 stopni. Do Terespola docieram już lekko przemoczony, z godzinnym zapasem do pociągu, na szczęście skończyła się już ciągnąca się latami budowa dworca i teraz można elegancko odpocząć w cieple.
Trasa zdecydowanie na plus, większość zupełnie na krótko, więc i złapałem pierwszą tegoroczną opaleniznę ;). Tempo solidne, udało się nawet złamać granicę 30km/h, co bardzo rzadko mi się zdarza na tej długości trasach, choć oczywiście wiatr tu niemało dołożył.
Zdjęcia
Komentarze
Jako, że prognozy zapowiadały lekkie załamanie na Święta i powrót jednocyfrowych temperatur postanowiłem wykorzystać świetne warunki póki jeszcze są ;). Cel wyjazdu zdeterminował wiatr - wschodnia granica Polski narzucała się automatycznie.
Jadę wariantem południowym przez most w Górze, którego wielką zaletą jest to, że już po niecałych 10km kończy się miejska jazda. Ruszam trochę przed 9, jeszcze trochę chłodno, ale szybko zaczyna się ocieplać. Po 30km, już po drugiej stronie Wisły wjeżdżam na nadwiślańskie łąki, lubię takie krajobrazy, pustka w promieniu ładnych paru km. I takiej pustki na dzisiejszej trasie będzie sporo.
Tylko wiatr coś nie za bardzo pomaga, a miało nieźle wiać w plecy. I tak jest do Stoczka, za którym trasa wyraźnie się wypłaszcza, jest więcej odkrytych terenów i zaczynam wyraźnie odczuwać pomoc wiatru. Za Łukowem pojechałem nowym wariantem trasy, równoległym do krajówki - i był to strzał w dziesiątkę, bo było puściutko. Generalnie krajówki na tej trasie są puściutkie, ale odcinek Łuków - Radzyń jest od tego wyjątkiem, bo tędy ludzie jadąc z Siedlec na Lublin do DK19. Za Radzyniem lekko mnie odcina, jest już ponad 20 stopni, czoło całe w soli, a piłem tylko wodę i sporo soli wypociłem.
Odcinek z Radzynia do Sławatycz to długa prosto z eleganckim wiatrem w plecy, 30km/h rzadko schodziło z licznika. Puściutkie tereny, nawet wiosek niewiele, a jak są to ledwie kilka chałup. Docieram do granicy z dużym zapasem czasowym do pociągu, więc zjechałem do Sławatycz, tu robię sobie postój na skwerze przed Trzema Brodaczami.
Końcówka już nie taka fajna, do Terespola trasa skręca na północ, więc wiatr zaczyna przeszkadzać. Co gorzej pojawiają się ciemne chmury, wnerwiło mnie to bo wg prognoz miało padać dopiero koło 22, a za Kodniem mnie już sieknęło, do tego wiatr wezbrał znacznie na sile i fragmentami nieźle dawał w kość, a temperatura w 10min zleciała w dół 6 stopni. Do Terespola docieram już lekko przemoczony, z godzinnym zapasem do pociągu, na szczęście skończyła się już ciągnąca się latami budowa dworca i teraz można elegancko odpocząć w cieple.
Trasa zdecydowanie na plus, większość zupełnie na krótko, więc i złapałem pierwszą tegoroczną opaleniznę ;). Tempo solidne, udało się nawet złamać granicę 30km/h, co bardzo rzadko mi się zdarza na tej długości trasach, choć oczywiście wiatr tu niemało dołożył.
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 245.10 km AVS: 30.38 km/h
ALT: 555 m MAX: 46.80 km/h
Temp:18.0 'C
Komentarze
Wyprawka jak zwykle w Twoim wydaniu, ciekawa i wydawałoby się, bezproblemowa. Wsiadam, jadę, dojeżdżam wracam. Ale widzę po zdjęciach, że jechałeś "na lekko", więc jaka kurtka p/deszcz zmieściła się do tak minimalistycznej sakwy? Pewnie też nogawki jakieś też miałeś?
PS. Jeden czeski błąd Ci się przydarzył w opisie. Ze Sławatycz jedzie się na północ do Terespola. :) yurek55 - 21:32 niedziela, 4 kwietnia 2021 | linkuj
PS. Jeden czeski błąd Ci się przydarzył w opisie. Ze Sławatycz jedzie się na północ do Terespola. :) yurek55 - 21:32 niedziela, 4 kwietnia 2021 | linkuj
Trzeba było po drodze o wizę białoruską wnioskować to gdzieś w Mińsku kolację byś jadł :)
kniazix - 19:51 piątek, 2 kwietnia 2021 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!