wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 307720.00 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 560d 11h 19m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Poniedziałek, 28 grudnia 2020Kategoria Wycieczka, Canyon 2020, >300km, >200km, >100km
Westerplatte

Okres jesienno-zimowy to dobry czas na wycieczkę do Gdańska, o tej porze roku często trafiają się południowe wiatry, a i sam kierunek znany i lubiany ;). Nie inaczej było i w tym roku, więc po świętach postanowiłem się wybrać na północ. Trasa o tej porze oznacza niestety długą jazdę nocą, a w tym roku dodatkowym wyzwaniem było zamknięcie punktów gastronomicznych i brak możliwości regeneracji w cieple.

Startuję o 1 w nocy, bez snu. Warszawę przejeżdżam przez zupełnie puściutkie o tej godzinie centrum, oglądając piękne świąteczne iluminacje.


Także i dalej zaskakuje bardzo niski poziom ruchu, na Wisłostradzie pustki, a za Łomiankami to już bardzo rzadko się samochody spotyka, co na ten rejon nawet na taką godzinę jest wielką rzadkością. Temperatura stabilizuje się tak mniej więcej na -1'C, kałuże są pozamarzane, ale tego zimna jakoś wielce się nie czuje, bo wiatr wyraźnie pomaga. Tym razem postanowiłem pojechać nowym wariantem trasy przez Brodnicę, zamiast starej, wiele razy sprawdzonej wersji przez Mławę. Za Modlinem duży odcinek bocznych dróg, fragmentami z asfaltami było tu słabo. Ta wersja trasy wymagała też przejechania ok. 50km po DK10, krajówka dobrze znana z BBT, gdzie ten odcinek do przyjemnych nie należy. Ale mazowiecki odcinek posiada pobocze, co znacznie zmienia sprawę, choć trzeba uważać na skrzyżowaniach i licznych wysepkach, bo tam czasowo pobocze znika. Ruch na szczęście umiarkowany, jest trochę tirów, ale wielce to nie przeszkadza. 

Tak więc do Sierpca docieram sprawnie, tam na stacji kupiłem herbatę i wodę, nie tyle o herbatę chodziło, co o wrzątek do termosu, bo przy takich temperaturach wiele przyjemniej pić ciepły napój, a picie z bidonu szybko robi się lodowate. Za Sierpcem powoli zaczyna świtać, droga na Brodnicę dobrej jakości, ruchu tez wielkiego nie ma, więc jedzie się OK. Tyle, że na tym odcinku wiatr przestaje pomagać, a zaczyna przeszkadzać, bo wieje głównie ze wschodu i boczne porywy mocno szarpią rowerem, wpychając na środek jezdni. W samej Brodnicy po 190km robię krótki popas w parku nad Drwęcą, z widokiem na miejscowy zamek krzyżacki z wysoką wieżą.


Za Brodnicą zaczyna się najciekawszy, mocno pagórkowaty odcinek trasy, sporo hopek, sporo lasów (niestety o tej porze roku bez liści), trochę jeziorek i co ważne po drogach dobrej jakości, bo tegoroczny brodnicki odcinek MPP dał popalić pod tym względem ;). W planach miałem jedzenie w Macu w Brodnicy lub Malborku i odpoczynek w cieple na dworcu PKP (jedynie miejsce, gdzie w tych zwariowanych czasach można się sensownie ogrzać), ale gdy dotarłem pod Malbork uznałem, że dociągnę już na zimnym jedzeniu do Gdańska.


Fajny odcinek przed Malborkiem, gdy z górek widać już rozległą równinę Żuław Wiślanych. I oczywiście robiący zawsze wielkie wrażenie ogromny malborski zamek, dzisiaj dodatkowo piękny wieczorny spektakl barw nad Nogatem.


Z Malborka do Gdańska trasa już sporo traci na jakości, to takie kilometry, które trzeba przekręcić, płasko, nudno, nad Wisłą już zmierzcha. Wjazd do Gdańska w rosnącym ruchu, do tego w remoncie była droga przez port, którą jeździłem na Westerplatte, a już po ciemku nie miałem ochoty na kluczenie i pojechałem główną trasą. Samo Westerplatte robi wrażenie swoim usytuowaniem, choć w tym roku podświetlenie było skromniejsze niż zazwyczaj.


Za to nadrobiłem to przejeżdżając przez piękną gdańską starówkę oraz nad Mołtawą - tam podświetlenie robiło duże wrażenie, świetnie można się było wczuć w świąteczne klimaty.




Na dworcu chciałem zjeść wreszcie coś ciepłego - ale czekała mnie bolesna niespodzianka, przez remont wszystko rozryte i pozamykane, skończyło się na kanapkach kupionych w jakiejś budzie, więc w sumie całą trasę zrobiłem na suchej karmie ;). A szkoda bo postoje w cieple na tego typu trasach fajnie regenerują, szczególnie psychicznie; ale w tym roku na szczęście warunki jakieś specjalnie trudne nie były, lekki mróz w nocy, 2-3 stopnie w dzień. Za to dzięki temu mniej czasu się schodzi na postoje, bo w ciepełku przyjemnie posiedzieć i długo się odwleka wyjście na zewnątrz ;)
Zdjęcia




Dane wycieczki: DST: 381.70 km AVS: 27.49 km/h ALT: 1680 m MAX: 54.80 km/h Temp:2.0 'C

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl