Sobota, 6 czerwca 2009Kategoria >100km, >200km, Rower szosowy, Wycieczka, >300km
Warszawa - Węgrów - Sokołów Podl. - Siemiatycze - Kleszczele - Hajnówka - Białowieża - Hajnówka - Narew - Białystok
Zmiana tylnej opony na Schwalbe Ultremo przy stanie licznika 4440km
Wstaję jeszcze nocą o 3, po niecałych 3h snu (wróciłem z pracy przed 23). Parę minut po 4 ruszam na trasę, jest już widno, zaledwie 7'C. Gdy wyjeżdżam za Warszawę, w rejonie Wesołej i Sulejówka temperatura spada do zaledwie 3'C! (piękny mamy czerwiec:). Kilka razy się przebieram - to za ciepło to za zimno, jedzie się nieciekawie, na trasie w stronę Węgrowa jest nadspodziewanie duży ruch (myślałem, że o takiej godzinie będzie zupełnie pusto) do tego jeszcze dochodzą problemy z kolanem. Za Stanisławowem w czasie postoju na przebranie się pęka dętka, okazało się że rozwaliła się do końca opona "ruszona" w czasie szutrowego kawałka podjazdu na Przehybę. Zmieniam oponę, łatam dętkę tracąc na to niemal pół h. Na dalszym kawałku do Węgrowa robi się wreszcie cieplej, cały czas jest słonecznie, na pierwszy odpoczynek staję dopiero w Sokołowie Podlaskim. Przeliczając kilometry orientuję, że przez te opóźnienia zostało mi bardzo mało czasu, bo ostatni pociąg z Białegostoku jest o 20, a ja miałem być w Sokołowie godzinę wcześniej. Za Sokołowem wreszcie zaczyna się ciekawsze jazda - ładny pagórkowaty odcinek do Siemiatycz, na Podlasie wkraczam charakterystycznym drewnianym mostem na Bugu. Za Siemiatyczami kieruję się na boczną drogę do Hornowa, by obejrzeć Św. Górę Grabarkę - czyli taką prawosławną Częstochowę. Od razu za Siemiatyczami całkiem spore górki, niestety pogorszył się asfalt, cały czas jest chropowaty. Gdy dojechałem do Grabarki - nieźle się wkurzyłem, bo okazało się że to nie ta Grabarka; ta właściwa jest tuż pod samymi Siemiatyczami, straciłem tylko sporo km i nic nie zobaczyłem, bo jest już za późno by wracać do Świętej Góry. Na drogę do Hajnówki wracam w Milejczycach, w mijanych miejscowościach coraz więcej cerkwi i prawosławnych krzyży. Wioski chociaż ubogie prezentują się lepiej niż te bogatsze na Mazowszu, sporo charakterystycznej drewnianej zabudowy, ruch od Sokołowa niewielki, jedzie się całkiem fajnie. Na drugi odpoczynek docieram do Kleszczeli, po ponad 190km - już mocno czuję dystans w nogach, od Sokołowa w ogóle nie stawałem, bo nie ma na to czasu. Na drodze do Hajnówki sporo chropowatego asfaltu, ale droga ładna, sporo lasów. Ale prawdziwy las to się zaczyna dopiero za Hajnówką - przez najbliższe niemal 20km do Białowieży jadę tylko lasem, tak długi odcinek jest już trochę monotonny. Wjeżdżam do centrum Białowieży, oglądam cerkiew, fotografuję się przed wejściem do Białowieskiego Parku Narodowego. Szybko zawracam i po paru km skręcam na bardzo dziurawą szutrówkę prowadzącą do pokazowego rezerwatu żubrów. Ze względu na brak czasu zwiedzam go na rowerze (bilet 6zł + 3zł za rower). Jest tu sporo mieszkańców Puszczy Białowieskiej - m.in wilki, dziki, jelenie, bardzo blisko podszedł łoś. Tylko same żubry nie bardzo dopisały - tylko leżały, przejawiając ruchliwość podobną do tej z reklam piwa :)
Po zwiedzaniu wracam na szosę i docieram z powrotem do Hajnówki, gdzie staję na ostatni odpoczynek. Okazało się że mój pośpiech na całej trasie zaprocentował, dzięki ograniczeniu odpoczynków powinienem się spokojnie wyrobić na pociąg. Ostatni kawałek do Białegostoku - nadspodziewanie piękny, bardzo pusto, sporo charakterystycznie pachnących lasów, słońce powoli zniżające się do widnokręgu. Szczególnie kawałek między Narwią a Zabłudowem jest godny polecenia. Od Zabłudowa zwiększa się ruch, bo wjeżdżam na główną drogę z Lublina, samo końcówka to już przebijanie się przez miasto, na dworzec docieram z 25min zapasem. W Warszawie w czasie powrotu z dworca złapał mnie jeszcze deszcz, na szczęście zdążyłem jeszcze przed głównym "uderzeniem" - bo mocno padało przez całą noc.
Zdjęcia
Komentarze
Zmiana tylnej opony na Schwalbe Ultremo przy stanie licznika 4440km
Wstaję jeszcze nocą o 3, po niecałych 3h snu (wróciłem z pracy przed 23). Parę minut po 4 ruszam na trasę, jest już widno, zaledwie 7'C. Gdy wyjeżdżam za Warszawę, w rejonie Wesołej i Sulejówka temperatura spada do zaledwie 3'C! (piękny mamy czerwiec:). Kilka razy się przebieram - to za ciepło to za zimno, jedzie się nieciekawie, na trasie w stronę Węgrowa jest nadspodziewanie duży ruch (myślałem, że o takiej godzinie będzie zupełnie pusto) do tego jeszcze dochodzą problemy z kolanem. Za Stanisławowem w czasie postoju na przebranie się pęka dętka, okazało się że rozwaliła się do końca opona "ruszona" w czasie szutrowego kawałka podjazdu na Przehybę. Zmieniam oponę, łatam dętkę tracąc na to niemal pół h. Na dalszym kawałku do Węgrowa robi się wreszcie cieplej, cały czas jest słonecznie, na pierwszy odpoczynek staję dopiero w Sokołowie Podlaskim. Przeliczając kilometry orientuję, że przez te opóźnienia zostało mi bardzo mało czasu, bo ostatni pociąg z Białegostoku jest o 20, a ja miałem być w Sokołowie godzinę wcześniej. Za Sokołowem wreszcie zaczyna się ciekawsze jazda - ładny pagórkowaty odcinek do Siemiatycz, na Podlasie wkraczam charakterystycznym drewnianym mostem na Bugu. Za Siemiatyczami kieruję się na boczną drogę do Hornowa, by obejrzeć Św. Górę Grabarkę - czyli taką prawosławną Częstochowę. Od razu za Siemiatyczami całkiem spore górki, niestety pogorszył się asfalt, cały czas jest chropowaty. Gdy dojechałem do Grabarki - nieźle się wkurzyłem, bo okazało się że to nie ta Grabarka; ta właściwa jest tuż pod samymi Siemiatyczami, straciłem tylko sporo km i nic nie zobaczyłem, bo jest już za późno by wracać do Świętej Góry. Na drogę do Hajnówki wracam w Milejczycach, w mijanych miejscowościach coraz więcej cerkwi i prawosławnych krzyży. Wioski chociaż ubogie prezentują się lepiej niż te bogatsze na Mazowszu, sporo charakterystycznej drewnianej zabudowy, ruch od Sokołowa niewielki, jedzie się całkiem fajnie. Na drugi odpoczynek docieram do Kleszczeli, po ponad 190km - już mocno czuję dystans w nogach, od Sokołowa w ogóle nie stawałem, bo nie ma na to czasu. Na drodze do Hajnówki sporo chropowatego asfaltu, ale droga ładna, sporo lasów. Ale prawdziwy las to się zaczyna dopiero za Hajnówką - przez najbliższe niemal 20km do Białowieży jadę tylko lasem, tak długi odcinek jest już trochę monotonny. Wjeżdżam do centrum Białowieży, oglądam cerkiew, fotografuję się przed wejściem do Białowieskiego Parku Narodowego. Szybko zawracam i po paru km skręcam na bardzo dziurawą szutrówkę prowadzącą do pokazowego rezerwatu żubrów. Ze względu na brak czasu zwiedzam go na rowerze (bilet 6zł + 3zł za rower). Jest tu sporo mieszkańców Puszczy Białowieskiej - m.in wilki, dziki, jelenie, bardzo blisko podszedł łoś. Tylko same żubry nie bardzo dopisały - tylko leżały, przejawiając ruchliwość podobną do tej z reklam piwa :)
Po zwiedzaniu wracam na szosę i docieram z powrotem do Hajnówki, gdzie staję na ostatni odpoczynek. Okazało się że mój pośpiech na całej trasie zaprocentował, dzięki ograniczeniu odpoczynków powinienem się spokojnie wyrobić na pociąg. Ostatni kawałek do Białegostoku - nadspodziewanie piękny, bardzo pusto, sporo charakterystycznie pachnących lasów, słońce powoli zniżające się do widnokręgu. Szczególnie kawałek między Narwią a Zabłudowem jest godny polecenia. Od Zabłudowa zwiększa się ruch, bo wjeżdżam na główną drogę z Lublina, samo końcówka to już przebijanie się przez miasto, na dworzec docieram z 25min zapasem. W Warszawie w czasie powrotu z dworca złapał mnie jeszcze deszcz, na szczęście zdążyłem jeszcze przed głównym "uderzeniem" - bo mocno padało przez całą noc.
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 347.70 km AVS: 27.09 km/h
ALT: 1517 m MAX: 44.00 km/h
Temp:14.0 'C
Komentarze
Świetnie!
Duuuuży dystans, zdjęcia i trochę zwiedzania, wszystko dało się pogodzić :) vagabond - 20:59 poniedziałek, 15 czerwca 2009 | linkuj
Duuuuży dystans, zdjęcia i trochę zwiedzania, wszystko dało się pogodzić :) vagabond - 20:59 poniedziałek, 15 czerwca 2009 | linkuj
To się super czyta o takich pięknych wycieczkach. Pozdrawiam
robin - 09:06 poniedziałek, 8 czerwca 2009 | linkuj
Ładny dystans i ciekawa trasa, wschodnia część naszego kraju jest naprawdę ciekawa ;) Pozdrawiam
joshua - 05:27 poniedziałek, 8 czerwca 2009 | linkuj
Fajna bardzo długa wycieczka w kierunku wschodnich rubieży kraju - po fotkach widać że warto tam kręcić ... :)
No i gratulacje za dystans :)
Pozdrowionka JPbike - 21:18 niedziela, 7 czerwca 2009 | linkuj
No i gratulacje za dystans :)
Pozdrowionka JPbike - 21:18 niedziela, 7 czerwca 2009 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!