Poniedziałek, 11 maja 2020Kategoria >100km, >200km, Canyon 2020, Wypad
Nad Biebrzą - dzień 2
Rano czeka mnie końcówka Carskiej Drogi, odbijam też kawałeczek by rzucić okiem na Twierdzę Osowiec, po czym jadę na Goniądz, gdzie wreszcie mogę zrobić zakupy spożywcze ;). Z punktu widokowego w Goniądzu widać trochę pozostałości niedawnych pożarów nadbiebrzańskich łąk; kawałek dalej w Dolistowie wjeżdżam na ekstra drogę prowadzącą tuż przy meandrującej Biebrzy; jest szuter i sporo tarki, ale takie widoki są tego warte.
Kawałek dalej skręcam na zachód w stronę Ełku - no i niestety zaczyna się jazda pod solidny wiatr. Gdy ruszałem z Warszawy to prognozy były takie, że pod koniec tego dnia pogoda się zepsuje, w nocy będzie załamanie, a we wtorek będzie zimniej, ale z mocnym wiatrem z północy w plecy, w sam raz na powrót do Warszawy. Plan był w założeniach świetny, niestety pod Ełkiem zrozumiałem, że "się rypło", bo załamanie nie przyszło nocą, a już w dzień. Już w Ełku znacznie się ochłodziło, wiatr się robił coraz mocniejszy, chmury coraz ciemniejsze, wreszcie lunęło. Nie na to się pisałem - ale co było robić? ;)
Walkę z pogodą umilały widoki na bardzo fajnej drodze wojewódzkiej na Ranty, wszędzie soczyście zielone łąki, mija się także i bagna, dochodzą tak charakterystyczne dla Mazur morenowe podjazdy.
Ale jazda była wymagająca, deszcz po mocnym uderzeniu na szczęście odpuścił, ale wiatr wzmagał się na sile, więc odliczałem kilometry do przesmyku pomiędzy jeziorami Jagodnym i Niegocinem, gdzie moja trasa skręcała na południe. Stamtąd zaczęło się już jechać sporo lepiej, choć temperatura spadła poniżej 10 stopni, co stanowiło niemiły kontrast w porównaniu z wczorajszymi 25 stopniami. W Mikołajkach robię zakupy i rozbijam się na noc kawałek dalej na drodze do Ukty.
Zdjęcia z wyjazdu
Komentarze
Rano czeka mnie końcówka Carskiej Drogi, odbijam też kawałeczek by rzucić okiem na Twierdzę Osowiec, po czym jadę na Goniądz, gdzie wreszcie mogę zrobić zakupy spożywcze ;). Z punktu widokowego w Goniądzu widać trochę pozostałości niedawnych pożarów nadbiebrzańskich łąk; kawałek dalej w Dolistowie wjeżdżam na ekstra drogę prowadzącą tuż przy meandrującej Biebrzy; jest szuter i sporo tarki, ale takie widoki są tego warte.
Kawałek dalej skręcam na zachód w stronę Ełku - no i niestety zaczyna się jazda pod solidny wiatr. Gdy ruszałem z Warszawy to prognozy były takie, że pod koniec tego dnia pogoda się zepsuje, w nocy będzie załamanie, a we wtorek będzie zimniej, ale z mocnym wiatrem z północy w plecy, w sam raz na powrót do Warszawy. Plan był w założeniach świetny, niestety pod Ełkiem zrozumiałem, że "się rypło", bo załamanie nie przyszło nocą, a już w dzień. Już w Ełku znacznie się ochłodziło, wiatr się robił coraz mocniejszy, chmury coraz ciemniejsze, wreszcie lunęło. Nie na to się pisałem - ale co było robić? ;)
Walkę z pogodą umilały widoki na bardzo fajnej drodze wojewódzkiej na Ranty, wszędzie soczyście zielone łąki, mija się także i bagna, dochodzą tak charakterystyczne dla Mazur morenowe podjazdy.
Ale jazda była wymagająca, deszcz po mocnym uderzeniu na szczęście odpuścił, ale wiatr wzmagał się na sile, więc odliczałem kilometry do przesmyku pomiędzy jeziorami Jagodnym i Niegocinem, gdzie moja trasa skręcała na południe. Stamtąd zaczęło się już jechać sporo lepiej, choć temperatura spadła poniżej 10 stopni, co stanowiło niemiły kontrast w porównaniu z wczorajszymi 25 stopniami. W Mikołajkach robię zakupy i rozbijam się na noc kawałek dalej na drodze do Ukty.
Zdjęcia z wyjazdu
Dane wycieczki:
DST: 208.90 km AVS: 23.92 km/h
ALT: 1109 m MAX: 45.30 km/h
Temp:15.0 'C
Komentarze
Może następnym razem się uda :) Widzę że temat z przeprawą promową zarzuciłeś - ze względu na pogodę, czy nie chciałeś ryzykować jazdy po piachu?
dodoelk - 10:32 czwartek, 14 maja 2020 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!