Sobota, 9 maja 2009Kategoria >100km, >200km, Rower szosowy, Wycieczka
Warszawa - Stanisławów - Węgrów - Sokołów Podlaski - Drohiczyn - Konstantynów - Janów Podlaski - Terespol
Dzisiaj postanowiłem się wybrać dalej na wschód - aż pod białoruską granicę. Umówiłem się z mieszkającym w Łukowie Rafałem z forum sakwiarskiego. Ruszam ok.7, pogoda niepecjalna, dosyć mocno wieje, pochmurno. W Wesołej dopada mnie porządny deszcz, na szczęście gdy się zacząłem przebierać w strój przeciwdeszczowy przestało padać. Odcinek do Stanisławowa po mokrej szosie, ale za to po wyjechaniu z Warszawy mam przyzwoity wiatr. Do Węgrowa trasa dość nudna, w mieście wjeżdżam do centrum w poszukiwaniu bankomatu. Jeszcze kilkanaście km - i docieram do Sokołowa, gdzie czeka na mnie już Rafał. Razem jedziemy do centrum, gdzie w parku stajemy na odpoczynek. Pogoda wyraźnie się wyklarowała, na szczęśćie (nie pierwszy raz) okazało się że szczegółowym prognozom z new.meteo nie można za bardzo wierzyć; miało padać po południu - a padało rano; akurat w tym przypadku było to nam bardzo na rękę :).
Odcinek do Drohiczyna już trochę bardziej pagórkowaty niż wcześniej, sporym urozmaiceniem jest przejazd przez most na Bugu (drewniana nawierzchnia z wystającymi gwoździami). Dalej jedziemy w stronę Siemiatycz, parę km przed tym miastem skręcamy na Lublin, drugi raz przejeżdżamy Bug, zaliczamy największy podjazd tej trasy (10% wg znaku, oczywiście dużo na wyrost, było 5-6%) i zjeżdżamy z głównej szosy stając na odpoczynek w Sarnakach pod pomnikiem przypominającym o akcji AK i pozyskaniu szczątków niemieckiej rakiety V-2. Następny kawałek - to bardzo fajna jazda boczną drogą, trochę małych górek, minimalny ruch samochodów, sporo wiosek z dużą ilością ładnych drewnianych domów. W Konstantynowie zatrzymujemy się w sklepie, na postój ciągniemy jeszcze z 10km dalej do Janowa Podlaskiego znanego ze słynnej stadniny konnej. Zabudowania stadniny rzeczywiście imponujące, teren ogromny, tylko trochę konie nam niedopisały, nie trafiliśmy na godziny wybiegów i widzieliśmy poza stajnią zaledwie dwa. Podczas wyjazdu ze stadniny (droga z kostką) okazuję się że pękło mocowanie mojej torby podsiodłowej. Na całe szczęście Rafał miał taśmę klejącą i kawałek sznurka, wziął też do plecaka część mojego bagażu - dzięki temu z torbą dało się dalej jechać, niestety czeka mnie zakup nowej, bo pęknięcie właściwie nie do naprawienia :(. Ostatni odcinek to bardzo dobra droga, niedawno wyremontowana, przecząca stereotypom o dziadowskich trasach na wschodzie, ruch symboliczny, słońce, sporo lasów - tak więc jedzie się bardzo fajnie. Na pociąg w Terespolu wyrabiamy się spokojnie, choć w czasie zakupu biletów musieliśmy czekać chyba ze 20min - bo babka w kasie zupełnie nie dawała sobie rady z klientem przed nami kupującym jakiś nietypowy bilet.
Tak więc podsumowując - trasa ciekawa, wschodnie tereny z pewnością warto zobaczyć, tak od Drohiczyna jazda dużo bardziej interesująca niż na Mazowszu. Dzięki dla Rafała za fajną wycieczkę i pomoc z rozwaloną sakwą - jakbym jechał sam pewnie musiałbym ją wieźć w ręku, co byłoby cholernie niewygodne.
Krótka uwaga statystyczna - dystans z mapki GPS różni się od właściwego, bo nie uwzględnia dojazdu z dworca do domu (ok.11-15km w zależności od dworca) - ponieważ na stronie gspsies.com gdy do śladu doda się ten dystans - automatycznie jest też dodawany dystans w linii prostej z ostatniego punktu (w tym przypadku Terespola) do początku kolejnego śladu - czyli dworca w Warszawie
Zdjęcia
Komentarze
Dzisiaj postanowiłem się wybrać dalej na wschód - aż pod białoruską granicę. Umówiłem się z mieszkającym w Łukowie Rafałem z forum sakwiarskiego. Ruszam ok.7, pogoda niepecjalna, dosyć mocno wieje, pochmurno. W Wesołej dopada mnie porządny deszcz, na szczęście gdy się zacząłem przebierać w strój przeciwdeszczowy przestało padać. Odcinek do Stanisławowa po mokrej szosie, ale za to po wyjechaniu z Warszawy mam przyzwoity wiatr. Do Węgrowa trasa dość nudna, w mieście wjeżdżam do centrum w poszukiwaniu bankomatu. Jeszcze kilkanaście km - i docieram do Sokołowa, gdzie czeka na mnie już Rafał. Razem jedziemy do centrum, gdzie w parku stajemy na odpoczynek. Pogoda wyraźnie się wyklarowała, na szczęśćie (nie pierwszy raz) okazało się że szczegółowym prognozom z new.meteo nie można za bardzo wierzyć; miało padać po południu - a padało rano; akurat w tym przypadku było to nam bardzo na rękę :).
Odcinek do Drohiczyna już trochę bardziej pagórkowaty niż wcześniej, sporym urozmaiceniem jest przejazd przez most na Bugu (drewniana nawierzchnia z wystającymi gwoździami). Dalej jedziemy w stronę Siemiatycz, parę km przed tym miastem skręcamy na Lublin, drugi raz przejeżdżamy Bug, zaliczamy największy podjazd tej trasy (10% wg znaku, oczywiście dużo na wyrost, było 5-6%) i zjeżdżamy z głównej szosy stając na odpoczynek w Sarnakach pod pomnikiem przypominającym o akcji AK i pozyskaniu szczątków niemieckiej rakiety V-2. Następny kawałek - to bardzo fajna jazda boczną drogą, trochę małych górek, minimalny ruch samochodów, sporo wiosek z dużą ilością ładnych drewnianych domów. W Konstantynowie zatrzymujemy się w sklepie, na postój ciągniemy jeszcze z 10km dalej do Janowa Podlaskiego znanego ze słynnej stadniny konnej. Zabudowania stadniny rzeczywiście imponujące, teren ogromny, tylko trochę konie nam niedopisały, nie trafiliśmy na godziny wybiegów i widzieliśmy poza stajnią zaledwie dwa. Podczas wyjazdu ze stadniny (droga z kostką) okazuję się że pękło mocowanie mojej torby podsiodłowej. Na całe szczęście Rafał miał taśmę klejącą i kawałek sznurka, wziął też do plecaka część mojego bagażu - dzięki temu z torbą dało się dalej jechać, niestety czeka mnie zakup nowej, bo pęknięcie właściwie nie do naprawienia :(. Ostatni odcinek to bardzo dobra droga, niedawno wyremontowana, przecząca stereotypom o dziadowskich trasach na wschodzie, ruch symboliczny, słońce, sporo lasów - tak więc jedzie się bardzo fajnie. Na pociąg w Terespolu wyrabiamy się spokojnie, choć w czasie zakupu biletów musieliśmy czekać chyba ze 20min - bo babka w kasie zupełnie nie dawała sobie rady z klientem przed nami kupującym jakiś nietypowy bilet.
Tak więc podsumowując - trasa ciekawa, wschodnie tereny z pewnością warto zobaczyć, tak od Drohiczyna jazda dużo bardziej interesująca niż na Mazowszu. Dzięki dla Rafała za fajną wycieczkę i pomoc z rozwaloną sakwą - jakbym jechał sam pewnie musiałbym ją wieźć w ręku, co byłoby cholernie niewygodne.
Krótka uwaga statystyczna - dystans z mapki GPS różni się od właściwego, bo nie uwzględnia dojazdu z dworca do domu (ok.11-15km w zależności od dworca) - ponieważ na stronie gspsies.com gdy do śladu doda się ten dystans - automatycznie jest też dodawany dystans w linii prostej z ostatniego punktu (w tym przypadku Terespola) do początku kolejnego śladu - czyli dworca w Warszawie
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 241.10 km AVS: 26.99 km/h
ALT: 1105 m MAX: 58.20 km/h
Temp:22.0 'C
Komentarze
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!