Piątek, 12 października 2018Kategoria >100km, Canyon 2018, Wypad
Śladami Niepodległej - Ukraina - dzień 2
Rano chłodno na pierwszym odcinku do Zamościa, tam umówiłem się z Kviato, niestety nie mógł
dziś jechać na rowerze, ale za to robimy sobie krótką rundkę po Zamościu, oglądając przepiękny
rynek, puściutki o tej porze. Z miasta wyjeżdżam na wschód, w drodze na granicę wiatr nieźle
dał mi popalić, bo tereny za Zamościem są bezleśne i dość odkryte. Po 100km docieram do
Dołhobyczowa, sprawnie przechodzę kontrolę - i melduję się na Ukrainie! Przemęczyłem jeszcze
10km pod solidny wiatr do drogi na Włodzimierz i tam skręcam na północ, a wiatr zaczyna mi
pomagać, tak więc do końca dnia już elegancka jazda. Zaskakuje mocno droga, spodziewałem się
typowej ukraińskiej "rąbanki", a tymczasem asfalt jest w niezłym stanie, nawet do Nowowołyńska
jest długi odcinek nowego dywanika. Sam Nowowołyńsk mijam bokiem, za miastem trzeba zapłacić
cenę za dobrą drogę, jest spory kawałek rozrytej już mocno szosy, szkoda że akurat na
najciekawszym kawałeczku po fajnych góreczkach.
Za tym odcinkiem wyraźnie się wypłaszcza, pod wieczór docieram do średnio ciekawego
Włodzimierza Wołyńskiego i robię tam zakupy na noc, obozowisko rozbijam kawałek za miastem
Zdjęcia z wyjazdu
Komentarze
Rano chłodno na pierwszym odcinku do Zamościa, tam umówiłem się z Kviato, niestety nie mógł
dziś jechać na rowerze, ale za to robimy sobie krótką rundkę po Zamościu, oglądając przepiękny
rynek, puściutki o tej porze. Z miasta wyjeżdżam na wschód, w drodze na granicę wiatr nieźle
dał mi popalić, bo tereny za Zamościem są bezleśne i dość odkryte. Po 100km docieram do
Dołhobyczowa, sprawnie przechodzę kontrolę - i melduję się na Ukrainie! Przemęczyłem jeszcze
10km pod solidny wiatr do drogi na Włodzimierz i tam skręcam na północ, a wiatr zaczyna mi
pomagać, tak więc do końca dnia już elegancka jazda. Zaskakuje mocno droga, spodziewałem się
typowej ukraińskiej "rąbanki", a tymczasem asfalt jest w niezłym stanie, nawet do Nowowołyńska
jest długi odcinek nowego dywanika. Sam Nowowołyńsk mijam bokiem, za miastem trzeba zapłacić
cenę za dobrą drogę, jest spory kawałek rozrytej już mocno szosy, szkoda że akurat na
najciekawszym kawałeczku po fajnych góreczkach.
Za tym odcinkiem wyraźnie się wypłaszcza, pod wieczór docieram do średnio ciekawego
Włodzimierza Wołyńskiego i robię tam zakupy na noc, obozowisko rozbijam kawałek za miastem
Zdjęcia z wyjazdu
Dane wycieczki:
DST: 171.30 km AVS: 23.47 km/h
ALT: 829 m MAX: 46.20 km/h
Temp:17.0 'C
Komentarze
MEGA TRIPY, ale jak pomyśle o twoim profilu to widzę ten wypad na RYSY z szosą na plecach :D:D:D:D POZDROOO
Roadrunner1984 - 14:47 wtorek, 23 października 2018 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!