wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 307720.00 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 560d 11h 19m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Czwartek, 11 października 2018Kategoria >100km, >200km, Canyon 2018, Wypad
Śladami Niepodległej - Ukraina  - dzień 1

W 2018 roku jak pewnie wiele osób wie przypada okrągła - setna rocznica odzyskania
niepodległości przez Polskę. Z tej okazji postanowiłem się wybrać na wyjazd rowerowy śladami
Niepodległej. A jako, że nasza niepodległość wykuwała się przede wszystkim na wschodzie -
pojechałem na Ukrainę, bo na naszych dawnych Kresach zostało wiele pamiątek z lat Legionów,
Piłsudskiego i burzliwego okresu 1918-20, gdy wykuwano zręby na któych udało się odbudować
Polskę.

Ruszam bezpośrednio z Warszawy, pogoda jak na październik idealna, tyle że poranki bardzo
zimne. Ze stolicy wyjeżdżam w wielkiej mgle, chwilami na 50m było widać, więc nawet już za dnia
jechałem z włączonym tylnym światełkiem co mi sie bardzo rzadko zdarza. Ale już za Górą
Kalwarią mgły opadają i jest piękna, słoneczna pogoda. Pierwszy odcinek na Piątki dobrze znany,
przechodzi szybko, tam robię pierwszy postój. Tam też odbijam mocniej na wschód, co oznacza
jazdę pod czołowy wiatr już do końca dnia. Bo ową świetną pogodę zawdzięczamy kontynentalnemu
wyżowi idącemu ku nam znad Ukrainy, ale dla takiej doskonałej pogody warto i pod wiatr
pojeździć. Odwiedzam Czarnolas z pięknym dworkiem Jana Kochanowskiego, a w Janowcu przeprawiam
się promem przez Wisłę. W Kazimierzu kolejny odpoczynek - i dalej już cały czas pod wiatr,
głównie po kiepskich drogach Lubelszczyzny.



Jazdę kończę już nocą, po ciemku rozstawiam obozowisko w lesie za Żółkiewką. Gdy gotowałem
obiad jakichś samochód wjechał na przecinki leśne koło których spałem, krążył jakiś czas koło
mnie, między innymi świecił na mój namiot reflektorami. Ale na tym się skończyło, po paru
minutach sobie pojechał, więc poszedłem spać. A tymczasem koło 3 w nocy budzi mnie policja ;).
Okazało się, że ta menda z samochodu zamiast porozmawiać jak człowiek zrobiła donos na policję.
Policjanci mnie wylegitymowali i życzyli dobrej nocy i na tym się skończyła ta cudaczna
sytuacja (pierwszy raz coś takiego na kilkanaście lat noclegów na dziko mi się przytrafiło).

Zdjęcia z wyjazdu

Dane wycieczki: DST: 225.80 km AVS: 24.32 km/h ALT: 1222 m MAX: 43.30 km/h Temp:16.0 'C

Komentarze
Może się zwyczajnie bał sam zagadać, nie widział, kogo napotka. A że sytuacja wątpliwa (z punktu widzenia osoby nieobytej z kulturą spania na dziko) to i do organów się zwrócił. Ja się specjalnie nie dziwię.
aard
- 20:35 poniedziałek, 5 listopada 2018 | linkuj
Stara miłość nie rdzewieje ;))
Straż to myślę, że tak jak piszesz sama by interweniowała zamiast wzywać policję. Raczej to jakiś typowy "życzliwy" się trafił ;)
wilk
- 13:10 czwartek, 18 października 2018 | linkuj
Że też chce Ci się tyle jeździć z tymi bagażami.. ;) ale pogoda siadła.
Może to straż leśna była...ale straż leśna to by pewnie podeszła i sama się ponapinała :P
WuJekG
- 18:32 środa, 17 października 2018 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl