Niedziela, 20 maja 2018Kategoria >100km, >200km, >300km, Canyon 2018, Wypad
Zlot - dzień 6
Na powrót ze zlotu miałem kilka różnych pomysłów, ale nocując w domku między innymi z Dodoelkiem i Mxdanishem dowiedziałem się, że planują długą gminną trasę do Krakowa po paśmie pogórzy - więc postanowiłem się dołączyć. Ruszamy przed 9, pogoda elegancka, słonecznie, wiatr niewielki, głównie z północnego wschodu. Początek trasy bardzo solidny, trzy dłuższe podjazdy, z ostatniego w rejonie Tyrawy Wołoskiej szerokie widoki na okolicę i szybki zjazd do Sanoka, gdzie udaje nam się trafić czynny sklep (pomimo zakazu handlu i Zielonych Świątek). Dalej trochę bocznych dróg, następnie dłuższy odcinek ruchliwych krajówek przed Krosnem - i w samym Krośnie stajemy na krótki postój koło ładnego rynku.
Dalej wyczesujemy kilka gmin w rejonie Jasła i po przekroczeniu 200km dojeżdżamy do Biecza, gdzie w barze na stacji inwestujemy 13zł w całkiem smaczny dwudaniowy obiad ;). Jak to po większym posiłku tradycyjne zamulanie, Mariusz narzeka na brak powera w nogach, ale obaj z Pawłem pod górę cisną mocniej niż jeżdżę na swoich samotnych wyjazdach ;)). Z profilu wyglądało, że pierwsza część trasy grupuje więcej górek, ale to były tylko pozory, podjeżdżać trzeba było cały czas, po prostu wyższe wysokości w pierwszej części nieco przyćmiły na wykresie te mniejsze ;). Zapada noc, kawałek przed Ciężkowicami w czasie hamowania z roweru Mariusza dochodzą dziwne dźwięki, krótka inspekcja i okazuje się, że skończyły się tylne klocki w tarczówce. A ponieważ klocki były przed zlotem prawie nie zużyte Mariusz nie miał zapasowych, widać deszczowa trasa z Krakowa na zlot, którą chłopaki jechali w czwartek i piątek tak je doprawiła. Przy wymiarach Mariusza (prawie 2 metry i odpowiednia do tego wzrostu waga) ryzyko jazdy z jednym hamulcem było za duże i Mariusz zdecydował się na powrót na pociąg do niedalekiego Tarnowa. I była to dobra decyzja bo okazało się, że i z przednich klocków niewiele już zostało, podziękowanie za wspólną trasę, Mariusz to prawdziwa dusza towarzystwa, jadąc z nim od razu jest dużo weselej ;))
We dwójkę z Pawłem kontynuujemy jazdę, nocna końcówka wymagająca, zrobiło się nadspodziewanie zimno, w dolinach ledwie 5 stopni. A górek całe mnóstwo, poza krótkim kawałkiem nad Dunajcem właściwie cały czas prujemy do góry lub w dół. Nocną jazdę urozmaica nam wizyta na klimatycznym ryneczku w Nowym Wiśniczu, podświetlony zamek widać z daleka. Za Bochnią jeszcze kilka ścianek i wjeżdżamy do Krakowa z pierwszymi znakami świtu na wschodzie. Trasa udana i wymagająca, duży dystans i dużo gór, a wszystko przejechane z pełnym bagażem wyprawowym, podziękowania dla chłopaków za wspólną jazdę.
Cały wyjazd na zlot bardzo udany i bardzo urozmaicony, miałem okazję pojeździć i pogadać z wieloma osobami, a taki jest przecież główny cel takich imprez. Serdeczne podziękowania za spotkanie dla wszystkich zlotowiczów, którzy swoim udziałem tworzą zarówno tę imprezę, jak i całą forumową rodzinę.
Zdjęcia
Komentarze
Na powrót ze zlotu miałem kilka różnych pomysłów, ale nocując w domku między innymi z Dodoelkiem i Mxdanishem dowiedziałem się, że planują długą gminną trasę do Krakowa po paśmie pogórzy - więc postanowiłem się dołączyć. Ruszamy przed 9, pogoda elegancka, słonecznie, wiatr niewielki, głównie z północnego wschodu. Początek trasy bardzo solidny, trzy dłuższe podjazdy, z ostatniego w rejonie Tyrawy Wołoskiej szerokie widoki na okolicę i szybki zjazd do Sanoka, gdzie udaje nam się trafić czynny sklep (pomimo zakazu handlu i Zielonych Świątek). Dalej trochę bocznych dróg, następnie dłuższy odcinek ruchliwych krajówek przed Krosnem - i w samym Krośnie stajemy na krótki postój koło ładnego rynku.
Dalej wyczesujemy kilka gmin w rejonie Jasła i po przekroczeniu 200km dojeżdżamy do Biecza, gdzie w barze na stacji inwestujemy 13zł w całkiem smaczny dwudaniowy obiad ;). Jak to po większym posiłku tradycyjne zamulanie, Mariusz narzeka na brak powera w nogach, ale obaj z Pawłem pod górę cisną mocniej niż jeżdżę na swoich samotnych wyjazdach ;)). Z profilu wyglądało, że pierwsza część trasy grupuje więcej górek, ale to były tylko pozory, podjeżdżać trzeba było cały czas, po prostu wyższe wysokości w pierwszej części nieco przyćmiły na wykresie te mniejsze ;). Zapada noc, kawałek przed Ciężkowicami w czasie hamowania z roweru Mariusza dochodzą dziwne dźwięki, krótka inspekcja i okazuje się, że skończyły się tylne klocki w tarczówce. A ponieważ klocki były przed zlotem prawie nie zużyte Mariusz nie miał zapasowych, widać deszczowa trasa z Krakowa na zlot, którą chłopaki jechali w czwartek i piątek tak je doprawiła. Przy wymiarach Mariusza (prawie 2 metry i odpowiednia do tego wzrostu waga) ryzyko jazdy z jednym hamulcem było za duże i Mariusz zdecydował się na powrót na pociąg do niedalekiego Tarnowa. I była to dobra decyzja bo okazało się, że i z przednich klocków niewiele już zostało, podziękowanie za wspólną trasę, Mariusz to prawdziwa dusza towarzystwa, jadąc z nim od razu jest dużo weselej ;))
We dwójkę z Pawłem kontynuujemy jazdę, nocna końcówka wymagająca, zrobiło się nadspodziewanie zimno, w dolinach ledwie 5 stopni. A górek całe mnóstwo, poza krótkim kawałkiem nad Dunajcem właściwie cały czas prujemy do góry lub w dół. Nocną jazdę urozmaica nam wizyta na klimatycznym ryneczku w Nowym Wiśniczu, podświetlony zamek widać z daleka. Za Bochnią jeszcze kilka ścianek i wjeżdżamy do Krakowa z pierwszymi znakami świtu na wschodzie. Trasa udana i wymagająca, duży dystans i dużo gór, a wszystko przejechane z pełnym bagażem wyprawowym, podziękowania dla chłopaków za wspólną jazdę.
Cały wyjazd na zlot bardzo udany i bardzo urozmaicony, miałem okazję pojeździć i pogadać z wieloma osobami, a taki jest przecież główny cel takich imprez. Serdeczne podziękowania za spotkanie dla wszystkich zlotowiczów, którzy swoim udziałem tworzą zarówno tę imprezę, jak i całą forumową rodzinę.
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 366.50 km AVS: 23.29 km/h
ALT: 3890 m MAX: 72.90 km/h
Temp:14.0 'C
Komentarze
Jak to "mocno obładowany"? To Michał nie jechałeś UL? (nie widzę Twojego bagażu na żadnym zdjęciu). Z pierwszego wpisu relacji odniosłem wrażenie, że tak, ale może to tylko Karolina? ;)
aard - 05:55 czwartek, 12 lipca 2018 | linkuj
Nie przesadzaj że tak cisnęliśmy, byłeś mocno obładowany i tyle. Poza tym po 300 km jeszcze miałeś sporo sił jechać na krajówce za Bochnią dobrze ponad 30 km/h.
dodoelk - 18:13 środa, 23 maja 2018 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!