wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 307720.00 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 560d 11h 19m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Sobota, 26 sierpnia 2017Kategoria Ultramaraton, MRDP 2017, Canyon 2017, >200km, >100km
MRDP - dzień 7

Startuję trochę po północy, po krótkim śnie. Zaraz na początku wpadam na odcinek solidnego bruku - i jest po prostu dramatycznie słabo. Achilles tak boli, że nie daje się jechać, a tyłek dociskany do siodełka powoduje taki ból, że świeczki w oczach stają. O ile z tyłkiem da się tak jechać i setki kilometrów (nieraz to przerabiałem), bo na tradycyjny ból jestem dość odporny - to tak bolący achilles oznacza koniec marzeń o normalnej jeździe, tak można pociągnąć jeszcze 100-200km, natomiast na metę jest aż 750km. Po ok. 10km totalnie sfrustrowany i zniechęcony uznaję, że dalej taka męczarnia nie ma sensu, szkoda ryzykować zdrowie, bo przeholowanie z achillesem może oznaczać, że załatwię ścięgno tak, że nie będę w stanie jeździć długie miesiące. Dlatego decyduję się na wycofanie z wyścigu, wysyłam SMS o tym informujący na relację, a sam kładę się spać na dłużej w lesie.

Budzę się nad ranem, sprawdzam możliwości powrotu do Warszawy, w skrócie wygląda to tak, że w każdym kierunku tak z 50km rowerem trzeba zrobić. Kac z powodu wycofu jest ogromny, bardzo trudno pogodzić się z rezygnacją, szczególnie po tak dobrej jeździe jak dotąd, tylu kilometrach w nogach, tylu przeżyciach i wyrzeczeniach na trasie, straszliwie szkoda tego ogromnego wysiłku. Więc zaczynam kombinować, leżąc w namiocie dokładnie oglądam ścięgno, jest mocno opuchnięte i to na sporym odcinku. Ale gdy leżę na plecach i kręcę nieobciążoną nogą "rowerki" zauważam ustawienie w którym jest zauważalna ulga. Postanawiam więc jednak wrócić na trasę wyścigu i pojechać na próbę w rejon Świecka (150km) i tam podjąć ostateczną decyzję, czy jechać dalej, czy wrócić pociągiem do Warszawy. Jadę w eksperymentalnym ustawieniu, z kolanem o dobre 10-15cm od ramy i mocno obniżonym siodłem, w ten sposób jest zauważalna ulga na achillesie, choć kręci się beznadziejnie i obrywają kolana; ale najwięcej na ścięgno pomógł tu dłuższy odpoczynek. Ale też ów odpoczynek kosztował mnie koniec szans na walkę o 2-3 miejsce, Paweł Pieczka i Ryszard Deneka są już ok. 5h przede mną, wyprzedzili mnie też jadący w kategorii Extreme Michał Więcki i Paweł Ilba. Ale też i kontuzja spowodowała, że zeszło już ze mnie ciśnienie walki o świetny wynik, teraz moim celem było jedynie ukończenie imprezy w limicie. Czasu miałem dużo w zapasie, bo na pokonanie płaskich 750km zostały ponad 3 doby; ale w tej kwestii wszystko zależało od tego jak będzie rozwijać się kontuzja.

Na pierwszy odcinek idzie od razu najgorsze - czyli lubuskie bruki, jako że jechałem tu 4 lata temu, wiedziałem czego się spodziewać, więc nie było to dla mnie aż takim szokiem jak dla wielu osób, które jechały tu pierwszy raz. Przejechałem bruki całkiem sprawnie, najbardziej przeszkadzał mi brak możliwości podniesienia się na pedałach by dać ulgę siedzeniu, bębenek też na dziurach cały czas przeszkadzał. Ale wiedząc, że po przekroczeniu Odry będą już dobre drogi i z siedzeniem powinno się zacząć poprawiać łatwiej było zagryźć zęby i przetrzymać ból. Zresztą co to byłby za dziadowski wyścig bez takich problemów, w końcu zmagania z bólem dupy to prawdziwa kwintesencja ultramaratonów ;)).

Bruki kończą się na dojeździe do promu Połęcko, tutaj Tomek Ignasiak zorganizował punkt serwisowy dla uczestników maratonu, a punkt był zaakceptowany przez dyrektora wyścigu jako dozwolony dla wszystkich. Świetna inicjatywa, na dojeździe do promu wyjechał mi naprzeciw Walery, a gdy dojeżdżam na prom Tomek od razu bierze mój rower by wyczyścić i przesmarować łańcuch. Miałem jeszcze chwilkę do kursu promu, więc bardzo miło było chwilę pogadać i zjeść kanapki ze smacznym miodem, jeszcze raz wielkie dzięki za tę inicjatywę! Za promem wreszcie zaczyna się dobra jazda, na krajówce do Świecka jest gładziutki asfalt, wiatr sprzyjający, więc kilometry sprawnie schodzą. Generalnie tereny lubuskiego są bardzo fajne, z wyjątkiem Świecka. Przed miastem okropna droga - składy celne, dużo tirów, makabrycznie brzydkie i brudne tirówki przy szosie, samo miasto też zatłoczone, tak więc wyjeżdżam ze Świecka z dużą ulgą. Dalej już sporo przyjemniej, a za Kostrzynem wręcz elegancko, zaczynają się zachodnio-pomorskie pustki, które bardzo lubię, w tym fajny kawałek do Osinowa, mijam miejsce, gdzie w 1945 I Armia WP forsowała Odrę w drodze na Berlin. Taki smutny kontrast pięknie położonego wielkiego cmentarza wojennego z dalszym odcinkiem za Osinowem - z tandetnymi sklepami, niemieckimi napisami i cenami w euro. Pod koniec dnia jedzie się już słąbiutko, w pozycji w której jest lepiej z achillesem bolą mocno kolana, tak więc co jakiś czas muszę to zmieniać; niemniej jednak już widzę, że w ten sposób będę w stanie dojechać na metę. Oczywiście to nie jest tak fajnie, że kontuzja przeszła, ale udało się tak jechać, że się nie powiększała, jednak gdy podnosiłem siodło by odciążyć kolana to ścięgno szybko zaczynało rwać. Na pewno bardzo tu pomógł fakt, że było płasko, w górach już pewnie by to nie wypaliło. Zastanawiałem się czy jechać dłużej nocą, ale pod koniec dnia achillesa już solidnie czułem, osób przede mną i tak nie miałem szans dogonić, więc postanowiłem nie przesadzać i zrobić długi nocleg, rozbijam się na górce, kawałek za Cedynią.

Bilans dnia na plus - pomimo poważnej kontuzji udało się wrócić do gry, podczas, gdy w nocy po 10km byłem już przekonany, że będę musiał zrezygnować. Oczywiście jazda z kontuzjami jest ciężka, ale starałem się skupiać na pozytywach, samo ukończenie tak ciężkiej imprezy jak MRDP w limicie to już nie lada osiągnięcie - i w to celowałem.


Dane wycieczki: DST: 263.00 km AVS: 22.01 km/h ALT: 839 m MAX: 53.70 km/h Temp:23.0 'C

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl