wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 307720.00 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 560d 11h 19m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Piątek, 10 lutego 2017Kategoria Wycieczka, Scott 2017
Zimowa traska z Krzyśkiem po Kampinosie. Podjechaliśmy samochodem do Truskawia, stamtąd zrobiliśmy pętelkę do Roztoki jadąc głównie czerwonym i zielonym szlakiem. Warunki do jazdy świetne, pogoda doskonałe, słońce bez żadnej chmurki, wiec zamiast prognozowanego -5'C na trasie było -1'C. Śniegu w sam raz, szlaki nieźle ubite, więc jechało się elegancko. W Roztoce liczyliśmy na postój - a tu nieprzyjemna niespodzianka, bo po barze nie ma śladu. Ciekawe czy tylko tymczasowo, czy w ogóle zakończył działalność, szkoda bo barek choć dość drogi był idealnie ulokowany w środku Puszczy. Powrót zielonym szlakiem, strasznie zepsuto świetny bagienny odcinek do Zaborowa Leśnego, na którym było wiele zabawy z przeprawą przez bagna, teraz jest nudna drewniana grobla na dobrym kilometrze.

Fotki z trasy
Dane wycieczki: DST: 48.00 km AVS: 15.57 km/h ALT: 170 m MAX: 37.30 km/h Temp:-2.0 'C

Komentarze
Powtarzalną do bólu retoryką brutalnej rzeczywistości królu złoty nie zmienisz ;))
wilk
- 21:36 sobota, 18 lutego 2017 | linkuj
Szczerba 2 ;)
mors
- 21:18 sobota, 18 lutego 2017 | linkuj
To "prawie" robi różnicę ;))
A tłumaczenie się brakiem czasu to już cienizna, Robert normalnie pracuje a macha po 4tys na miesiąc nawet zimą. Standardowe lenistwo i tyle panie kochany ;))
wilk
- 11:29 sobota, 18 lutego 2017 | linkuj
Wtedy było na plusie, poza tym jechałem na starym góralu i to na Dębicach ;) a to prawie tak jak na szosie pod wiatr. ;))

A w tym sezonie było już 250 na mrozie do -8, więc wstydu nie ma. ;) Na więcej brak czasu.
mors
- 17:50 piątek, 17 lutego 2017 | linkuj
Najpierw przejedź to zimowe ultra z dogrzewaniem i z wiatrem to pogadamy, bo odkąd chwyciły mrozy to coś mizerniutko z Twoimi dystansami, to nawet ja który odpoczywałem zimą mam dystans na BS w tym roku niewiele mniejszy ;). Jak mnie pamięć nie myli to swój rekord dystansu machnąłeś z bardzo mocnym wiatrem w plecy, podczas gdy ja akurat tego samego dnia jechałem 300km pod ten sam wiatr. Wtedy trzeba było te złote myśli wstawiać mój Ty wyczynowcu ;))
wilk
- 17:28 piątek, 17 lutego 2017 | linkuj
O czym gadam? Od początku piszę wyraźnie, że o 130, ale wątek adidasków tak Cię odurzył ;) że nawet tego nie zauwałzyłeś. ;)

Jazda zimą z dogrzewaniem to taki wyczyn, jak jazda ultra z łapaniem wiatru i powrotem pociągami..
mors
- 14:36 piątek, 17 lutego 2017 | linkuj
To o czym Ty tu gadasz? To tak jakby pisać o maratonie w Radlinie, ale o najkrótszej wersji na 150km. Wyraźnie napisałem czego dotyczy mój post - najdłużej wersji 1600km. Wersja 130 mil to jest jedynie dla tych co chcą zobaczyć jak to z grubsza wygląda. 350 mil to główny wyścig, a 1000mil dla największych twardzieli. Więc jak chcesz rozmawiać o wyścigu - to musisz rozmawiać o tych dwóch dłuższych dystansach, nie tym najprostszym, co jest odpowiednikiem dystansu FIT na naszych maratonach, na tym dystansie poważni zawodnicy nie startują. I poza tym nie jeździłeś nawet takich tras jak ta 130mil, bo wyścig jest w terenie, jak jest sporo śniegu to jazda wygląda zupełnie inaczej, w 2016 z 11 startujących ledwie 5 zeszło poniżej doby, 200km zimą w terenie to nie to samo co Twoje jeżdżenie po szosie, znasz dobrze swoje średnie i swój potencjał rowerowy, więc chyba zdajesz sobie sprawę, że też byś poniżej doby nie zszedł, musiałbyś nocować na trasie. W terenie jak są złe warunki to robisz 4-5km na godzinę. A Twoje adidaski po 2h byłyby totalnie przemoczone, a stopy zamarznięte (na tej trasie nie brakuje odcinków, gdzie nawet ludzie na fatbikach muszą pchać w głębszym śniegu), z takim sprzętem to byś mógł jechać tylko w bardzo łatwych warunkach, jakby akurat się trafiły. Zimowe, ciepłe buty wodoodporne to jest warunek podstawowy, bo jak wspominałem trafiają się overflowy, których nie da się objechać.


Lubisz te swoje jeżdżenie bez termosów, bez stawania w cieple - Twoja sprawa. Ale przestań wreszcie sugerować, że ci co stosują takie rozwiązania nie wiedzą co to prawdziwa zima, że są miękcy itd. Bo we wszystkich dłuższych zimowych trasach na BS widzę Twoje komentarze w tym guście. Nic poza dowartościowaniem siebie tymi komentarzami nie wnosisz, a nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, każdy z tych co ukończyli Iditarod na dowolnym dystansie dałby radę jechać w Twoim stylu, natomiast Ty na pewno nie dałbyś rady jechać w ich stylu, bo specyfika tej trasy wymaga odpowiedniego przygotowania, tam amatorka w Twoim guście już nie przejdzie.
wilk
- 11:54 piątek, 17 lutego 2017 | linkuj
Czytałeś o czym pisałem? O opcji 130 a nie o pełnym dystansie.
130 mil czyli ~200km w limicie 4 dni to można przejeść nawet na klęczkach. ;)
I te strefy klimatyczne, o których miast doczytać, to wolisz powtarzać prymitywne komunały, że Alaska=zimno: otóż 200km od Anchorage to nie jest środek Alaski, ani tym bardziej północ. Tak więc 130stka to tylko spokojna wycieczka za miasto, w warunkach, w jakich wielokrotnie jeździłem, więc się wypowiadam jako praktyk.
mors
- 23:51 czwartek, 16 lutego 2017 | linkuj
Nie popisuj się już Morsie, bo jesteś w takich przedsięwzięciach totalnym teoretykiem nigdy nie byłeś na wyjeździe zimowym, który wymaga nocowania w terenie, więc jesteś czystym teoretykiem. Klimat samego Anchorage (leżącego nad morzem) to inna sprawa niż klimat wnętrza Alaski, gdzie ludzie wjeżdżają, średnia temperatura na trasie to od -15''C do -10''C, a były lata gdzie spadało poniżej -30''C porównywanie tego z Suwalszczyzną w marcu to nieporozumienie. To tak jak ja, gdy jechałem na Nordkapp, najzimniejsza jest bardziej kontynentalna Laponia, a nie położona ledwie 150- 200km dalej nadmorska i bardziej na północ część norweski Finnamark, różnice są rzędu 15-20 stopni, wystarczy trochę od morza odjechać.

Punkty żywnościowe jak nie doczytałeś - są jedynie na pierwszej części trasy, jak za McGrath (po 350milach) nie ma żadnego punktu, całe zaopatrzenie jest na karkach zawodników, muszą sobie wysyłać pocztą wcześniej całe jedzenie do nielicznych osad po drodze. Na trasie 350 mil każdy ma prawo do trzech zrzutów jedzenia, ściśle określonej wagi 2,5kg, 2,5kg i 4,5kg. Jakbyś chciał wodę dawać do tego - to nic byś poza tym nie zmieścił. Dlatego wody nikt do tych przepaków nie daje, wodę każdy uzyskuje z topienia śniegu.

Trzecia sprawa - i co z tego, że jeździłeś 8h na mrozie bez sklepów? Jak jeździsz tyle bez wody, lub z tym co wziąłeś z domu dopóki nie zamarznie - to tylko pokazujesz swój brak doświadczenia, jechać odwodnionym do pewnego momentu się da (8h spokojnie i w ogóle bez picia da się wytrzymać), ale znacząco osłabia to organizm. Jak jest -5''C to jeszcze tyle wyrobisz, bo woda zamarza parę h, ale przy -15''C zamarza dużo szybciej, więc bez termosu ani rusz, w -20''C to 1,5litrówka po niecałej godzinie do picia się nie nadaje. Poza tym to jest wycieczka jednodniowa, 8h bez picia to każdy wytrzyma, ale ten wyścig jest na wiele dni, jak sobie wyobrażasz zaopatrzenie w wodę bez termosu i ogniska/kuchenki do topienia śniegu? Te punkty żywnościowe o których wspominasz - to nie są punkty z pełnym żarciem, tylko punkty kontrolne, masz jedynie ściśle limitowane ilości pożywienia, które dałeś na przepak, a nie Biedronkę, gdzie kupujesz co chcesz i ile chcesz.

Tak więc nie mieszaj swoich doświadczeń totalnego amatora w te klocki, co w życiu nie był na 2-dniowym zimowym wyjeździe na rowerze z doświadczeniami ludzi pokonującymi najcięższy zimowy rowerowy wyścig na Ziemi.

Twoje gadanie, jakie to łatwe to jak wymądrzanie się kajakarza co przepłynął kilka jezior na Mazurach o tym jaka łatwa jest przeprawa Doby przez Atlantyk, bo on przecież płynął normalnym prostym kajakiem, a Doba specjalnie przygotowanym na ocean. Bo jak się puszczasz na głęboką wodę - to musisz być przygotowany, tam już amatorszczyzna nie przejdzie. Popisywać się jazdą bez termosu - możesz jedynie na łatwych jednodniówkach, na wielodniowym wyścigu bez dostępu do cywilizacji nie miałbyś co marzyć o ukończeniu trasy.
wilk
- 08:42 czwartek, 16 lutego 2017 | linkuj
Z grubej rury to piszesz komunały z tą "północnością" Alaski - tak to możesz dzieci straszyć.
Najwyraźniej nie orientujesz się, jak bardzo różne są tam strefy klimatyczne.
Zauważyłeś, że na niektórych zdjęciach nie ma śniegu? Doczytałeś, że w porywach mieli nawet +10*?

5km do sklepu - tak, zwłaszcza w środku nocy w Borach Dolnośląskich...
Nieraz jeździłem na mrozie po 8 godz./150km nie mijając ani jednego otwartego sklepu po drodze i problemu nie widziałem.

"Meals & Accomodations at
Yentna Station (mile 60), CP 1
Skwentna Roadhouse (mile 90) CP 2
Shell Lake Lodge (mile 110) not a check point but fodd and lodging is available
are availble for purchase for racers."
naprawdę, straszny hardcor... ;D

Do tego klimat okolic Anchorage - masz świadomość, że jest zbliżony do Suwalszczyzny? I że w porywach w lutym dochodzi nawet do +14*C?
odrobina fartu z pogodą i te 130 to raptem średnia wycieczka (i to na spokojnie, bo z limitem 4 dni!). brałbym adidaski i jeszcze bym se popływał z nudów. :)
mors
- 21:29 środa, 15 lutego 2017 | linkuj
Nie chojrakuj już Morsie, taka impreza to kwintesencja zimowej jazdy, z jej wszystkimi trudami. Termosy czy ogniska - to kwestia wyboru, nie ma obowiązku korzystania. Tyle że bez termosu czy kuchenki na trasę, gdzie nie ma sklepów to tylko półgłówek bez żadnego doświadczenia się wybierze. Bo skąd weźmiesz wodę? Śnieg będziesz jeść? Lód lizać? Chojrakować w adidaskach i bez termosu - to sobie możesz w Polsce jak masz do sklepu 5km szosą, a nie na Alasce, gdzie masz 100 czy 200km terenem, a temperatury i poniżej -30''C spadają (nieraz się takie na tym wyścigu trafiały). U nas jak zasłabniesz - to idziesz do pierwszej z brzegu chałupy, tam zanim pomocy doczekasz miną długie godziny, więc jak nie będziesz miał sprzętu do wytrzymania nocy na grubym mrozie to skończysz w kostnicy.

Brak dostępu do zaopatrzenia na długich odcinkach tej trasy - to jest coś co drastycznie podnosi skalę trudności i każdy kto jeździł zimą wie jak wiele to zmienia. Impreza kapitalna, prawdziwa polarna przygoda, w wyścigu oprócz rowerów jadą psie zaprzęgi, a Alaska to już Północ z grubej rury. Niestety koszta bardzo wysokie, ze 20tys zł z przelotami, wpisowym,sprzętem, załatwieniem wysyłki żywności na trasę, więc niestety nawet o tym nie myślę, ale poczytać i popodziwiać tych prawdziwych zimowych twardzieli zawsze lubię.
wilk
- 20:01 środa, 15 lutego 2017 | linkuj
Słabo trochę. :) Nie dość, że są bardziej ekstremalne okolice niż Alaska, to oni jeszcze się wygłupiają z ogniskami, termosami itp. fanaberiami. :)
PS. na opcję 130 mil spokojnie bym się pisał. Oczywiście w adidaskach. :)
mors
- 19:45 środa, 15 lutego 2017 | linkuj
Jedyne słuszne ultra na Facie to słynny zimowy Iditarod, rozgrywany na Alasce, najbardziej ekstremalna wersja liczy 1000 mil (1600km), od początku wyścigu w 2000 roku ledwie 60 osób dało radę go ukończyć na tym dystansie. To jest prawdziwa rzeźnia, surowa arktyczna pogoda, wspaniałe krajobrazy (fotki z wyścigu), minimalna ilość cywilizacji. Większość trasy po terenie, w tym trzeba się mierzyć z takimi wyjątkowo wrednymi zjawiskami jak overflowy, czyli woda na powierzchni lodu

Żeby nie koszta przekraczające moje możliwości - już bym się na to szykował ;))
wilk
- 12:32 poniedziałek, 13 lutego 2017 | linkuj
Jakby to było sensowne, to przecież bym Ci tego nie proponował. ;)
No ale skoro najlepsi twardziele robią ultra na ostrych, to i na facie by można...
mors
- 22:05 niedziela, 12 lutego 2017 | linkuj
Ultra to zupełne przeciwieństwo tego co fat sobą reprezentuje ;)). A jak gumę złapiesz to ręczną pompeczką trochę trzeba się namachać ;))
wilk
- 11:48 niedziela, 12 lutego 2017 | linkuj
Nie myślałeś o jakimś ultra na Facie? ;)
mors
- 22:23 sobota, 11 lutego 2017 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl