wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 307720.00 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 560d 11h 19m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Czwartek, 9 czerwca 2016Kategoria Wypad, Canyon, >200km, >100km
Alpejski Tydzień - dzień 4

Prognozy na dzisiejszy dzień mamy marne, w skrócie ma lać cały czas ;). Ale na starcie nie jest źle, pochmurno, ale jeszcze sucho. Pierwszy odcinek to przejazd tuż koło elektrowni atomowej w Temelinie, ogromne kominy kompleksu widać z wielu kilometrów, bo elektrownia stoi na wzgórzu; trzeba przyznać, że robią wrażenie, mijaliśmy w odległości ledwie kilkudziesięciu metrów. Za Netolicami zaczynają się solidne góry. I na tym odcinku Wąskiego zaczyna boleć mięsień nad kolanem, początkowo delikatnie, ale wraz z dystansem ból się natęża. Za Ceskim Krumlovem (ładnie widać położoną na wzgórzach starą część miasta) podjazdy robią się już bardzo wymagające, jest kilka ścianek po 13-14%. I tutaj Wąski ma już wielkie problemy z jazdą, mięsień boli bardzo mocno. Próbowaliśmy robić szereg zmian z pozycją na rowerze - ale nic to nie dało, do Frymburka (w międzyczasie zaczęła się ulewa) Wąski już ledwo był w stanie dojechać.

Jako, że było to miejsce z którego dawało się jeszcze w miarę sensownie ewakuować do Polski - Wąski zdecydował się wracać. W tej sytuacji innego rozwiązania nie było, bo z taką kontuzją nie dało się jechać, trasa przed nami nawet przy w pełnej sprawności była ekstremalnie trudna, a z poważną kontuzją w górach nie ma już żadnej jazdy. Szkoda wielka, bo bardzo dobrze nam się razem jechało; kontuzja zupełnie zaskakująca, nie kolano co często się na rowerze trafia - a mięsień. Zaskoczył przede wszystkim szybki rozwój kontuzji, dosłownie jakieś 50km od stanu bez bólu do stanu w którym się już jechać nie dało. Może była to kwestia wychłodzenia (dziś się znacznie ochłodziło), może wcześniejszego przeciążenia - ale to czyste spekulacje, w końcu na Maratonie Podróżnika trasa była sporo trudniejsza i nic się nie działo.

Przejechaliśmy jeszcze razem kawałek do Lipna, gdzie Wąski wsiadał w pociąg. Tutaj się żegnamy - dzięki za wspólną trasę przez 4 wymagające dni! Ja kawałek dalej wjeżdżam do Austrii, deszcz się na szczęście uspokoił, zostały jedynie mokre drogi. Trasa z początku mocno górzysta, wypłaszcza się przed doliną Dunaju (bardzo wysoki poziom rzeki, blisko wylania). No i niestety pojawia się wielki ruch, który solidnie zepsuł ten kawałek, niby trasę puściłem drugorzędnymi drogami, ale samochodów w tym rejonie jest tyle, że i te są pełne aut. W końcówce dnia złapała mnie jeszcze porządna ulewa, na szczęście krótka. Ale wystarczyła by totalnie puściła pożyczona na próbę od Wąskiego kurtka wodoodporna, o której myślałem, że może być wodoodporna ;))

Zdjęcia


Dane wycieczki: DST: 209.50 km AVS: 22.94 km/h ALT: 2386 m MAX: 73.00 km/h Temp:17.0 'C

Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl