Ostatni dzień wyjazdu to krótki rekonesans trasą tegorocznego MP, bardzo mi się spodobała, podjazdy krótkie, ale soczyste i w sporych ilościach, do tego Pogórze Ciężkowickie z samego rana zasnute licznymi mgłami prezentowało się fantastycznie, żeby jeszcze trochę mniej wiosek tu było - to byłby prawie ideał. Kulminacja to podjazd pod zamek w Odrzykoniu i dwie krótkie, ale bardzo soczyste ścianki po 22-23%, z bagażem wciągnąłem to już z największym trudem. Pod zamkiem robię postój i wracam na Rzeszów, zaliczając pod drodze jeszcze sporo górek.
Cały wyjazd bardzo udany - niemal 1200km jazdy w świetnej pogodzie, mnóstwo wrażeń, przeprawy po dziurach na Ukrainie, mnóstwo podjazdów na Słowacji i naszych pogórzach; z pewnością warto było poczekać na tę dobrą pogodę!