wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 307720.00 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.27%)
  • Czas na rowerze: 560d 11h 19m
  • Prędkość średnia: 22.76 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Niedziela, 28 lutego 2016Kategoria >100km, >200km, >300km, Canyon, Wycieczka, >500km
Do dłuższej trasy przymierzałem się już pewien czas. Na weekend umówiłem się z Tomkiem, następnie dołączył też do nas Rysiek. Jako, że w południowej Polsce miało być sporo opadów zdecydowaliśmy się wybrać na południe. Moim celem był Malbork, chłopaki mieli mniej czasu, więc kończyli trasę odpowiednio wcześniej - generalnie jechaliśmy wzdłuż gdańskiej linii kolejowej, więc z odwrotem nie było problemów.

Spotykamy się koło 4.30 na rondzie ONZ, stąd pustymi ulicami miasta jedziemy na Nieporęt. Temperatura w mieście koło 0, gdy wyjechaliśmy za Warszawę spadła do -2. Przed Serockiem się już rozjaśniło, w tym rejonie odbijamy w bok po gminę, którą chciał zaliczyć Tomek, co wiązało się z parukilometrowym odcinkiem po szutrze. Z Pułtuska jedziemy na Ciechanów, drogi w niedzielny poranek zupełnie puste, nawet na zazwyczaj ruchliwej krajówce do Ciechanowa dziś pustki. W Ciechanowie Rysiek kończy trasę, natomiast my z Tomkiem jedziemy na Mławę. Pogoda wreszcie się wyklarowała, wyszło słońce, ociepliło się do 5 stopnie, ale z kolei wiatr mieliśmy przeszkadzający, choć na szczęście nie za mocny. Większość mijanych po drodze jeziorek jeszcze pozamarzana, zima jakby chciała a nie mogła nas opuścić ;). Za Rybnem fajny odcinek po góreczkach do Iławy, na drodze do miasta wyprzedził nas gościu na MTB, ale po tym jak parę kilometrów jechaliśmy mu na kole stracił animusz do zasuwania :)). W Iławie robię zakupy w Lidlu i żegnam się z Tomkiem, który stąd wraca pociągiem do Warszawy.

Trasa do Malborka bez niespodzianek, niebrzydka, ale to nie to samo co wiosną, gdy robi się zielono. Zmierzch łapie mnie w Sztumie, szybko spada temperatura do 0 stopni. W Malborku wizyta pod ładnie podświetlonym zamkiem krzyżackim, a następnie postanowiłem pojechać do Tczewa, bo do pociągu miałem jeszcze sporo czasu. Po głowie chodził mi też plan trasy do Piły na ponad 500km, tak by wykorzystać mający wiać w nocy wiatr w tym kierunku. Długo się wahałem, w końcu postanawiam spróbować, zmieniając cel z Piły na Nakło, bo do Piły nie było już szans wyrobienia się na poranny pociąg. Pierwszy odcinek DK91 elegancki, ale za Skórczem gdy wjechałem w Bory Tucholskie jazda zrobiła się już mocno męcząca. Dużo dziur na drogach, które spotęgowały ból siedzenia, zupełne zadupia, gdzie parę świateł spotykało się raz na 15km. Ale najgorsze było to, że temperatura spadła aż do poziomu -5-6'C, podczas gdy prognozy mówiły o -2'C, tyle że te prognozy były dla zachmurzonego nieba, a do Tucholi było bezchmurnie. A jechałem w letnich butach SPD i cienkich rękawiczkach, więc byłem już mocno na granicy komfortu. Ale wracać i tak nie było jak - więc musiałem do tego Nakła dojechać. O postoju w tych warunkach nie było mowy, od razu by mnie wytelepało, a na bocznych drogach jakimi jechałem przez ponad 100km od Tczewa żadnych stacji benzynowych nie było. Na krótki postój staję dopiero na Orlenie w Sępólnie Krajeńskim, ale wiele czasu nie miałem bo byłem już na styk z pociągiem z Nakła. Bo wiatr do Tucholi wcale nie pomagał i po dziurawych drogach jechało się wolno. Dopiero za Tucholą poprawiły się warunki, pojawiło się sporo chmur, więc i ociepliło się do -2'C i zaczęło tez wiać w plecy. Ale zmęczenie było już bardzo duże, więc z utęsknieniem odliczałem kilometry pozostałe do Nakła, gdzie dotarłem z 20min zapasem.

Trasa bardzo wymagająca, ponad połowa dystansu na mrozie, z niewielką ilością odpoczynków (całość zajęła mi 25h). Już po 50km za Tczewem, gdy temperatura spadła sporo niżej niż wg prognoz plułem sobie w brodę, że nie wróciłem pociągiem :)). Ale też dobry test wytrzymałości, bo nie jest prosto tyle przejechać na mrozie, wydolność mięśni w takich temperaturach wyraźnie spada, jednym słowem sporo za wczesny termin na rozpoczęcie sezonu ultra ;). Ciągle nie mogę dojść do ładu z siodełkiem, na gładkich szosach jeszcze jakoś jest, ale na dziurach już bardzo słabiutko.

Kilka fotek z trasy


Dane wycieczki: DST: 521.70 km AVS: 24.80 km/h ALT: 2211 m MAX: 43.50 km/h Temp:1.0 'C

Komentarze
Szacun za wytrwałość!!
jurektc
- 17:52 niedziela, 6 marca 2016 | linkuj
Z tej mapy wynika, że cały Malbork jest w depresji, w porywach do (-)17 metrów. :)
mors
- 22:12 sobota, 5 marca 2016 | linkuj
Wilku kiedy w końcu jakaś miesięczna daleka wyprawa ?
valdio
- 22:03 sobota, 5 marca 2016 | linkuj
Wilku kiedy w końcu jakaś miesięczna daleka wyprawa ?
valdio
- 21:59 sobota, 5 marca 2016 | linkuj
Dlaczego ciśnienie ma ulegać zmianie w tunelu? Jechałem w niejednym mocno nachylonym tunelu (w tym i słynnym 7km tunelu na Mageroyę, z nachyleniami po 9-10%) i wysokościomierz barometryczny działał bez większych zakłóceń.
wilk
- 11:23 czwartek, 3 marca 2016 | linkuj
Ale w sumie przy takiej jeździe przez tunel nie ma chyba żadnej wiarygodnej możliwości zmierzenia zmiany przewyższenia? No bo tak: urządzenie zgubi sygnał, ciśnienie też na pewno ulega dużej zmianie, a te wszystkie RWGPSy czy stravy policzą przewyższenie po ziemi. Dobrze, że u nas to jest jednak problem marginalny, ale przy dłuższych przejazdach przez np. Alpy może to stanowić spory problem ;)
michuss
- 09:27 czwartek, 3 marca 2016 | linkuj
Większość GPS liczy dystans z satelitów co też pewne błędy generuje przy jeździe przez tereny ze słabą widocznością satelitów. Ale Garmin Edge, którego używam mierzy dystans jak licznik, z czujnika na kole, więc jest odporny na te problemy.
wilk
- 10:50 środa, 2 marca 2016 | linkuj
Ja opieram się na zwykłym liczniku rowerowym.
garmin
- 10:01 środa, 2 marca 2016 | linkuj
Różnica w dystansie wynika z tego, że ślad z mapy nie obejmuje powrotu z dworca, a początek jest przycięty parę km od mojego domu, do samego Nakła było równo 510km. A różnica przewyższeń - takie strony jak RWGPS obliczają dane na podstawie map z danymi DEM (które to dane często są mało dokładne, ta sama trasa np. na Stravie ma ok. 1600m w pionie); natomiast moje dane pochodzą bezpośrednio z pomiaru przez moje urządzenie, które mierzyło przewyższenia na trasie. To sporo dokładniejsze rozwiązanie, bo strony często wstawiają różne babole, np. większość serwisów liczy przejazd tunelem jako zaliczenie góry która jest nad nim, co np. przy trasie w Alpach generuje ogromne błędy.
wilk
- 13:00 wtorek, 1 marca 2016 | linkuj
Z ciekawości bo nie mam doświadczenia w GPSach - z czego wynika różnica wskazań, na mapie jest 506,4 km a niżej 521,7 km, a jeszcze wyraźniejsza jest różnica w sumie podjazdów +2009m vs 2211m ?
garmin
- 12:31 wtorek, 1 marca 2016 | linkuj
Brawo !!! Pięć stówek to nie w kij dmuchał :) (zwłaszcza w lutym).
Mariobiker1973
- 20:14 poniedziałek, 29 lutego 2016 | linkuj
Poprawkę zrób w trzecim zdaniu, kierunki Ci się pomyliły.:) Nie żebym się czepiał, ale czytam raczej uważnie i nadałbym się na korektora w wydawnictwie. Gratuluję wytrzymałości, samozaparcia i dystansu oczywiście.
yurek55
- 19:25 poniedziałek, 29 lutego 2016 | linkuj
Brawo brawo - pojechałeś pięknie :) a tyle co wczoraj pomyślałem, że Twoje milczenie musi oznaczać jakiś nowy miesięczny rekord :D
Waskii
- 18:54 poniedziałek, 29 lutego 2016 | linkuj
Brawo Wilku!
... chociaż z tą zimową aurą to bym nie przesadzał :-)
garmin
- 18:45 poniedziałek, 29 lutego 2016 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl