Zimą do Wilna - dzień 3
Ruszamy jeszcze przed świtem, pierwszy odcinek to dobrze mi znana z wypadów do Wilna szosa do Rudiszek. W nocy spadło trochę śniegu, więc i na drodze mamy nieco błota pośniegowego, ale wiele nie przeszkadza. Ale prawdziwa jazda zaczyna się za Hanuszyszkami po zjeździe na boczne drogi. Od razu widać, że łatwo dziś nie będzie, górek cała masa, wiele ostrych podjazdów, które na śliskich nawierzchniach wciskało się już ledwo-ledwo. Ale i frajdy masa, po to się jeździ zimą, żeby mieć coś czego latem się doświadczy! Nad jeziorem Vilkosznis czekał nas długi podjazd, prawie 60m w pionie, większość po wyślizganym lodzie, nawet opony z kolcami potrafiły tu zabuzować i bezpieczeństwa pełnego nie dawały.
Krótki wjazd na krajówkę i po paru kilometrach znowu odbijamy w teren na Bagdononys, tu również czekała nas solidna orka. Natomiast droga na Troki okazała się odśnieżona, choć liczyliśmy się z tym, że kolejne 20km nie będzie łatwo. Na szosie tez sporo górek, ale na asfalcie znacznie mniej męczą. W Trokach okazało się, że jezioro jest zamarznięte, dzięki czemu mogliśmy przejechać się rowerami po jego tafli docierając pod sam zamek, co dało nam masę frajdy. Zamarznięte jeziora na rowerze się czasem trafiają, ale z takiej klasy zamkiem to już prawdziwa perełka :)). Do Wilna jedziemy bocznymi drogami, z czasem dobrze staliśmy i wystarczyło czasu na rundkę po mieście oraz obiad w Macu przed powrotną podróżą.
Zdjęcia z wyjazdu
Komentarze
Ruszamy jeszcze przed świtem, pierwszy odcinek to dobrze mi znana z wypadów do Wilna szosa do Rudiszek. W nocy spadło trochę śniegu, więc i na drodze mamy nieco błota pośniegowego, ale wiele nie przeszkadza. Ale prawdziwa jazda zaczyna się za Hanuszyszkami po zjeździe na boczne drogi. Od razu widać, że łatwo dziś nie będzie, górek cała masa, wiele ostrych podjazdów, które na śliskich nawierzchniach wciskało się już ledwo-ledwo. Ale i frajdy masa, po to się jeździ zimą, żeby mieć coś czego latem się doświadczy! Nad jeziorem Vilkosznis czekał nas długi podjazd, prawie 60m w pionie, większość po wyślizganym lodzie, nawet opony z kolcami potrafiły tu zabuzować i bezpieczeństwa pełnego nie dawały.
Krótki wjazd na krajówkę i po paru kilometrach znowu odbijamy w teren na Bagdononys, tu również czekała nas solidna orka. Natomiast droga na Troki okazała się odśnieżona, choć liczyliśmy się z tym, że kolejne 20km nie będzie łatwo. Na szosie tez sporo górek, ale na asfalcie znacznie mniej męczą. W Trokach okazało się, że jezioro jest zamarznięte, dzięki czemu mogliśmy przejechać się rowerami po jego tafli docierając pod sam zamek, co dało nam masę frajdy. Zamarznięte jeziora na rowerze się czasem trafiają, ale z takiej klasy zamkiem to już prawdziwa perełka :)). Do Wilna jedziemy bocznymi drogami, z czasem dobrze staliśmy i wystarczyło czasu na rundkę po mieście oraz obiad w Macu przed powrotną podróżą.
Zdjęcia z wyjazdu
Dane wycieczki:
DST: 95.30 km AVS: 17.07 km/h
ALT: 844 m MAX: 42.40 km/h
Temp:-7.0 'C
Komentarze
Szczerze podziwiam za ten wypadzik (i inne zimowe) tym bardziej, że przez swoje ekstremalne zmarzlactwo wiem, że niestety nigdy nie będę w stanie czegoś takiego uskutecznić. Co tu dużo pisać - pozazdrościć i pogratulować :)
starszapani - 15:30 sobota, 23 stycznia 2016 | linkuj
Z każdym kolejnym zimowym opisem wycieczek, coraz bardziej imponuje mi Twoje doświadczenie. To wartość, której na allegro nie można kupić. Trzeba pracować na to latami i często kilometrami. Od kilku lat gdy czytam zimowe opowieści, często widzę przed oczami gorzką żołądkową i licznik na którym temperatura jest mocno upalna, jednak mały minusik z przodu robi wielką różnicę :) Szacun.
Walery - 10:53 sobota, 23 stycznia 2016 | linkuj
Niesamowita przygoda! W Waszym przypadku powiedzenie, "że trzeba kochać rower i wyprawy, aby tak jeździć" to za mało powiedziane :)
Basik - 17:27 piątek, 22 stycznia 2016 | linkuj
Ale żeście chłopaki gratów nabrali :-)
Te "pogiesy" przy tak wysokich temperaturach to się rzeczywiście przydawały, czy wzięliście je tylko tak dla bajeru?
Trzeba było ognicha na biwakach zajarać! Zimą biwak z ogniskiem to podstawa. Ciepło, widno, podsuszyć się można, wody można natopić ile się chce, no wieczór zdecydowanie przyjemniej schodzi, a rano tak nie telepie.
Udanych wycieczek w Nowym Roku! garmin - 23:04 czwartek, 21 stycznia 2016 | linkuj
Te "pogiesy" przy tak wysokich temperaturach to się rzeczywiście przydawały, czy wzięliście je tylko tak dla bajeru?
Trzeba było ognicha na biwakach zajarać! Zimą biwak z ogniskiem to podstawa. Ciepło, widno, podsuszyć się można, wody można natopić ile się chce, no wieczór zdecydowanie przyjemniej schodzi, a rano tak nie telepie.
Udanych wycieczek w Nowym Roku! garmin - 23:04 czwartek, 21 stycznia 2016 | linkuj
Wąski to twardziel jakich mało, człowiek - legenda. BBtour w sandałach przejechał.:);)
yurek55 - 20:48 czwartek, 21 stycznia 2016 | linkuj
yurek55 - przy takich wycieczkach najważniejsze jest nastawienie. Trochę większy problem mają Ci wiecznie marznący ale i to da się pokonać jakoś gdy się bardzo chce :)
Waskii - 20:27 czwartek, 21 stycznia 2016 | linkuj
Wycieczka jak dla mnie epicka. Nie potrafię sobie wyobrazić jak można to zrobić, ale faktem jest, że można.
yurek55 - 18:41 czwartek, 21 stycznia 2016 | linkuj
MARECKY, za rok zimową wycieczkę trzeba jakąś ambitniejszą wymyślić bo ileż można nocować pod tym samym cmentarzem :D
Waskii - 17:39 czwartek, 21 stycznia 2016 | linkuj
Jeszcze z dwa Twoje wyjazdy do Wilna i będę się czuł jakbym sam tam był :-). Fajna wyprawa. Pozdro.
MARECKY - 17:13 czwartek, 21 stycznia 2016 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!