Ściana Wschodnia - dzień 2
Za wiele nie pospaliśmy, położyliśmy się koło 5, a po 9 już pobudka. Gabriel pojechał razem ze mną do Kuźnicy, gdzie był większy sklep - odcinek bardzo przyjemny, przy samej białoruskiej granicy, puściutko, zielono, przy świecącym słońcu - aż się chciało jechać. Po zakupach w Kuźnicy żegnam się z Gabrielem, który wraca do siebie na działkę - dzięki za ten wyjazd, bo sam pewnie bym się nigdzie nie ruszył i weekend spędziłbym w domu.
Z Kuźnicy jadę główną drogą do Sokółki, następnie mocno pagórkowatą szosą na Krynki, wiatr tak jak wczoraj przeszkadza. Ale jedzie się przyjemnie, lubię klimaty ściany wschodniej, puściutko, ruch zerowy, ma się wrażenie, że tutaj życie toczy się zupełnie innym rytmem niż w reszcie Polski. Na mapie OSM miałem zaznaczony asfalt z Kruszynian do krajówki na Bobrowniki - więc postanowiłem zaryzykować jazdę, bo odcinek jest ciekawy, prowadzi przez wioski z niewielką tatarską mniejszością narodową, jest tu m.in. kilka zabytkowych meczetów. Kawałek za Kruszynianami jest nowy asfalt, ale kończy się wraz z gminą Krynki, więc na mapie jest wyraźny błąd, dalej do krajówki jest już z 5-7km szutru, ale równego, więc nawet na szosówce jechało się tu jako-tako. Po wjeździe na DK65 wreszcie wiatr zaczął mi pomagać, więc trochę przyspieszyłem, choć tyłek dawał mi się już solidnie we znaki, niestety póki co nie mogę dojść do ładu z nowym rowerem, ciągle coś jest nie tak. Do Białegostoku docieram w sam raz, wraz z pierwszymi kroplami deszczu, wkrótce solidnie się rozpadało.
Kilka zdjęć
Komentarze
Za wiele nie pospaliśmy, położyliśmy się koło 5, a po 9 już pobudka. Gabriel pojechał razem ze mną do Kuźnicy, gdzie był większy sklep - odcinek bardzo przyjemny, przy samej białoruskiej granicy, puściutko, zielono, przy świecącym słońcu - aż się chciało jechać. Po zakupach w Kuźnicy żegnam się z Gabrielem, który wraca do siebie na działkę - dzięki za ten wyjazd, bo sam pewnie bym się nigdzie nie ruszył i weekend spędziłbym w domu.
Z Kuźnicy jadę główną drogą do Sokółki, następnie mocno pagórkowatą szosą na Krynki, wiatr tak jak wczoraj przeszkadza. Ale jedzie się przyjemnie, lubię klimaty ściany wschodniej, puściutko, ruch zerowy, ma się wrażenie, że tutaj życie toczy się zupełnie innym rytmem niż w reszcie Polski. Na mapie OSM miałem zaznaczony asfalt z Kruszynian do krajówki na Bobrowniki - więc postanowiłem zaryzykować jazdę, bo odcinek jest ciekawy, prowadzi przez wioski z niewielką tatarską mniejszością narodową, jest tu m.in. kilka zabytkowych meczetów. Kawałek za Kruszynianami jest nowy asfalt, ale kończy się wraz z gminą Krynki, więc na mapie jest wyraźny błąd, dalej do krajówki jest już z 5-7km szutru, ale równego, więc nawet na szosówce jechało się tu jako-tako. Po wjeździe na DK65 wreszcie wiatr zaczął mi pomagać, więc trochę przyspieszyłem, choć tyłek dawał mi się już solidnie we znaki, niestety póki co nie mogę dojść do ładu z nowym rowerem, ciągle coś jest nie tak. Do Białegostoku docieram w sam raz, wraz z pierwszymi kroplami deszczu, wkrótce solidnie się rozpadało.
Kilka zdjęć
Dane wycieczki:
DST: 126.00 km AVS: 25.20 km/h
ALT: 792 m MAX: 51.70 km/h
Temp:22.0 'C
Komentarze
Uwielbiam Podlasie z perspektywy rowerowego siodełka. Szkoda, że nie zrobiłeś więcej zdjęć :( Pozdrawiam :)
starszapani - 18:54 czwartek, 28 maja 2015 | linkuj
Tak to jest z nowymi rowerami. Cały czas coś nie tak - ja już doszedłem ze swoim do ładu choć nadal zastanawiam się po sobotnim wyjeździe w góry czy po MP nie pokombinować jeszcze z siodłem i nie wymienić na wygodniejsze :D
Fajna trasa. Też podobają mi się te klimaty i mam nadzieję pokręcić tam trochę na weekend bożocielny :) Waskii - 19:48 środa, 27 maja 2015 | linkuj
Fajna trasa. Też podobają mi się te klimaty i mam nadzieję pokręcić tam trochę na weekend bożocielny :) Waskii - 19:48 środa, 27 maja 2015 | linkuj
Jechaliśmy z małżonką tą samą trasą dzień wcześniej. Szutrówkę widać na streetview, ale jest całkiem niezła na jazdę szosą.
dodoelk - 18:25 środa, 27 maja 2015 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!