Dojazd na zlot - dzień 2
Z samego rana jadę na dworzec w Jeleniej Górze, dokąd pociągiem mieli dojeżdżać Turysta i Pająk. Oczekiwanie długo się przeciąga, bo pociąg złapał aż ponad godzinę opóźnienia, do tego zaczęło lekko popadywać. Od razu ruszamy w górę, po mokrej nawierzchni kierując się na gwóźdź dzisiejszej trasy, czyli przełęcz Karkonoską. Pierwsza część podjazdu idzie sprawnie, poważne trudności zaczynają się dopiero powyżej 600m, gdzie nachylenie zaczyna przekraczać 10%. Końcowa ścianka pierwszej części podjazdu to aż 17%, tu już widać jak dalej będzie ciężko. Widać też, że rower poziomy (na jakim jedzie Pająk) na takich nachyleniach nie daje rady, nawet na poziomą konstrukcję pomyslaną na góry takie nachylenie to za dużo, bo nie da się utrzymać równowagi, do której na poziomie pod górę potrzeba jakichś 6 km/h.
Mi zależało, żeby Karkonoską wjechać szosówką bez zatrzymywania, wjeżdżałem ten podjazd już na trekingu, ale szosówka z dwoma tarczami to inna rozmowa. wymagało to wiele wysiłku i bardzo siłowej jazdy na niskiej kadencji - ale się udało, satysfakcja na zamglonej przełęczy duża. Twardo walczył też Turysta, który miał jeszcze sporo twardsze od moich przełożenia (bodajże 36-26) - z odpoczynkami udało mu się wjechać całość, bez wprowadzania.
Trochę fotek na górze - i zjeżdżamy w zimnie na dół (na przełęczy ledwie 5 stopni), w jeleniej Górze robimy długi postój w Kukutu Cafe, którego atrakcją miało być spotkanie z Robbem, ale ten się nie pojawił, więc trochę się nabraliśmy, bo jedzenie choć smaczne, było w ilościach dla dziewcząt na diecie, nie rowerzystów co jadą kilkaset km ;)).
Na dalszej trasie za Jelenią trochę gór (m.in. Kapela), dalej zaczyna też przeszkadzać wiatr. Za Chocianowem spotykamy jadącego samochodem Wąskiego, umawiamy się na spotkanie kawałek dalej w Macu w Polkowicach. Po solidnej wyżerce i miłym spotkaniu już o zmierzchu ruszamy dalej, na całe szczęście wiatr wyłączył się niemal zupełnie, za to temperatura szybko zaczyna spadać. Generalnie nocna jazda poszła nam sprawnie, bez większych kryzysów, drogi mieliśmy przyzwoite, niewiele dziur, co istotne nocą; bardzo zimno, koło świtu ledwie 2 stopnie, dzięki dla Jacka za pożyczenie lampki, bo mój Fenix nieoczekiwanie padł, przy okazji niszcząc na amen dwa drogie ogniwa. Świtać zaczęło przed Pniewami, gdy przecinamy Wartę we Wronkach jest już prawie widno. Wraz z dniem wrócił wiatr, ale że nasza trasa skręcała tu na wschód - więcej nam pomagał niż przeszkadzał. Zmęczenie wielkim dystansem już dawało znać o sobie, więc nie jechaliśmy za szybko, ale tez i nie odpuściliśmy planowanych odbić po gminy. Końcówka już męcząca, zepsuła się pogoda, zaczęło popadywać, a za Łobżenicą mieliśmy spory odcinek słabego asfaltu. Na zlot docieramy przed 16, wyszło niemal 500km i ponad 3000m podjazdów - podziękowania dla Turysty i Pająka za towarzystwo na trasie.
Zdjęcia z wyjazdu
Zaliczone gminy - 13 (SŁAWA, WRONKI, Obrzycko-wieś, Lubasz, CZARNKÓW - miasto powiatowe, Czarnków-wieś, UJŚCIE, Chodzież-wieś, CHODZIEŻ - miasto powiatowe, SZAMOCIN, Lipka, DEBRZNO, Rzeczenica)
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Z samego rana jadę na dworzec w Jeleniej Górze, dokąd pociągiem mieli dojeżdżać Turysta i Pająk. Oczekiwanie długo się przeciąga, bo pociąg złapał aż ponad godzinę opóźnienia, do tego zaczęło lekko popadywać. Od razu ruszamy w górę, po mokrej nawierzchni kierując się na gwóźdź dzisiejszej trasy, czyli przełęcz Karkonoską. Pierwsza część podjazdu idzie sprawnie, poważne trudności zaczynają się dopiero powyżej 600m, gdzie nachylenie zaczyna przekraczać 10%. Końcowa ścianka pierwszej części podjazdu to aż 17%, tu już widać jak dalej będzie ciężko. Widać też, że rower poziomy (na jakim jedzie Pająk) na takich nachyleniach nie daje rady, nawet na poziomą konstrukcję pomyslaną na góry takie nachylenie to za dużo, bo nie da się utrzymać równowagi, do której na poziomie pod górę potrzeba jakichś 6 km/h.
Mi zależało, żeby Karkonoską wjechać szosówką bez zatrzymywania, wjeżdżałem ten podjazd już na trekingu, ale szosówka z dwoma tarczami to inna rozmowa. wymagało to wiele wysiłku i bardzo siłowej jazdy na niskiej kadencji - ale się udało, satysfakcja na zamglonej przełęczy duża. Twardo walczył też Turysta, który miał jeszcze sporo twardsze od moich przełożenia (bodajże 36-26) - z odpoczynkami udało mu się wjechać całość, bez wprowadzania.
Trochę fotek na górze - i zjeżdżamy w zimnie na dół (na przełęczy ledwie 5 stopni), w jeleniej Górze robimy długi postój w Kukutu Cafe, którego atrakcją miało być spotkanie z Robbem, ale ten się nie pojawił, więc trochę się nabraliśmy, bo jedzenie choć smaczne, było w ilościach dla dziewcząt na diecie, nie rowerzystów co jadą kilkaset km ;)).
Na dalszej trasie za Jelenią trochę gór (m.in. Kapela), dalej zaczyna też przeszkadzać wiatr. Za Chocianowem spotykamy jadącego samochodem Wąskiego, umawiamy się na spotkanie kawałek dalej w Macu w Polkowicach. Po solidnej wyżerce i miłym spotkaniu już o zmierzchu ruszamy dalej, na całe szczęście wiatr wyłączył się niemal zupełnie, za to temperatura szybko zaczyna spadać. Generalnie nocna jazda poszła nam sprawnie, bez większych kryzysów, drogi mieliśmy przyzwoite, niewiele dziur, co istotne nocą; bardzo zimno, koło świtu ledwie 2 stopnie, dzięki dla Jacka za pożyczenie lampki, bo mój Fenix nieoczekiwanie padł, przy okazji niszcząc na amen dwa drogie ogniwa. Świtać zaczęło przed Pniewami, gdy przecinamy Wartę we Wronkach jest już prawie widno. Wraz z dniem wrócił wiatr, ale że nasza trasa skręcała tu na wschód - więcej nam pomagał niż przeszkadzał. Zmęczenie wielkim dystansem już dawało znać o sobie, więc nie jechaliśmy za szybko, ale tez i nie odpuściliśmy planowanych odbić po gminy. Końcówka już męcząca, zepsuła się pogoda, zaczęło popadywać, a za Łobżenicą mieliśmy spory odcinek słabego asfaltu. Na zlot docieramy przed 16, wyszło niemal 500km i ponad 3000m podjazdów - podziękowania dla Turysty i Pająka za towarzystwo na trasie.
Zdjęcia z wyjazdu
Zaliczone gminy - 13 (SŁAWA, WRONKI, Obrzycko-wieś, Lubasz, CZARNKÓW - miasto powiatowe, Czarnków-wieś, UJŚCIE, Chodzież-wieś, CHODZIEŻ - miasto powiatowe, SZAMOCIN, Lipka, DEBRZNO, Rzeczenica)
Dane wycieczki:
DST: 488.70 km AVS: 24.27 km/h
ALT: 3144 m MAX: 60.50 km/h
Temp:11.0 'C
Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!