Poniedziałek, 11 sierpnia 2014Kategoria Rzym 2014, Rower szosowy, >100km
Rzym 2014
IX dzień - Gubbio - Valfabbrica - Asyż - Foligno - Leonessa - Monte Terminillo (1884m) - Rieti
Relacja i zdjęcia z wyprawy
Komentarze
IX dzień - Gubbio - Valfabbrica - Asyż - Foligno - Leonessa - Monte Terminillo (1884m) - Rieti
Relacja i zdjęcia z wyprawy
Dane wycieczki:
DST: 186.20 km AVS: 18.14 km/h
ALT: 3771 m MAX: 63.00 km/h
Temp:29.0 'C
Komentarze
Przeczytałem Twój nieco emocjonalny komentarz do zachowania Krzysztofa na trasie do Rieti. Zgadzam się w stu procentach. Ale przypominam sobie zażarta dyskusję pod wpisem Kota z marca br i Twoją obronę jego zachowania wówczas. Aż zadałem sobie sobie trud i odszukałem cyt. "[...]od razu "harpie" się rzuciły na smakowity kąsek (czyli faceta w waszym mniemaniu źle się zachowującego w stosunku do kobiet).
A dla mnie to zupełnie inaczej wygląda, to jest trasa [...]w ciężkich warunkach, to jest wielki wysiłek, zdecydowanie rodzaj wyczynu a nie typowa setka jaką większość dziewczyn jeździ z zupełnie innym podejściem. I dlatego najpewniej widząc, że Kot ma pewne opory - mąż ją w ten sposób zmobilizował, bo jakby ją zaczął po główce głaskać - to by zaraz zawrócili. A on tymczasem zadziałał jak dobry psycholog, wiedząc że na takiej trasie trzeba być twardym, a do wysiłku dużo skuteczniej niż ciepłymi słówkami mobilizuje się kopem w d. i wywołaniem wściekłości. A jednocześnie wiedział, że ta trasa nie jest ponad siły żony bo przejechała już sporo trudniejszy Rajd Wyszehradzki I jak widać zrobił to może brutalnie, ale skutecznie, zaczekał kawałek dalej - i świetnie sobie dali razem radę, gdyby żona rzeczywiście nie dała rady - to by pewnie po nią wrócił.[...]" - czy podtrzymujesz swoją opinię? Całą dyskusja na ten temat tutaj yurek55 - 17:52 niedziela, 23 listopada 2014 | linkuj
A dla mnie to zupełnie inaczej wygląda, to jest trasa [...]w ciężkich warunkach, to jest wielki wysiłek, zdecydowanie rodzaj wyczynu a nie typowa setka jaką większość dziewczyn jeździ z zupełnie innym podejściem. I dlatego najpewniej widząc, że Kot ma pewne opory - mąż ją w ten sposób zmobilizował, bo jakby ją zaczął po główce głaskać - to by zaraz zawrócili. A on tymczasem zadziałał jak dobry psycholog, wiedząc że na takiej trasie trzeba być twardym, a do wysiłku dużo skuteczniej niż ciepłymi słówkami mobilizuje się kopem w d. i wywołaniem wściekłości. A jednocześnie wiedział, że ta trasa nie jest ponad siły żony bo przejechała już sporo trudniejszy Rajd Wyszehradzki I jak widać zrobił to może brutalnie, ale skutecznie, zaczekał kawałek dalej - i świetnie sobie dali razem radę, gdyby żona rzeczywiście nie dała rady - to by pewnie po nią wrócił.[...]" - czy podtrzymujesz swoją opinię? Całą dyskusja na ten temat tutaj yurek55 - 17:52 niedziela, 23 listopada 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!