Tatry - 1 dzień
Do terenowego wyjazdu w góry przymierzaliśmy się razem z Krzyśkiem od pewnego czasu, w końcu udało się zgrać terminy i w miarę przyzwoitą pogodę - i ruszyliśmy.
Ruszamy z Warszawy po południu, dojeżdżamy busem Krzyśka do Wieliczki, stamtąd starujemy już na rowerach, pogoda marna, temperatura poniżej 10 stopni. Jako, że było już koło 18, więc większość trasy jechaliśmy już nocą. Chcieliśmy dojechać kawałek za Mszanę, tak by jutro już od rana wjechać w teren. Teren pagórkowaty, w Dobczycach robimy zakupy w sklepie, kawałek za miastem okazuje się, że główna droga na Mszanę jest w remoncie z powodu zerwania i podmycia mostu, więc trzeba było jechać objazdem - a ten wiązał się z długim podjazdem, ponad 100m w pionie z odcinkiem 14%. Na zjazdach okazuje się, że mój przedni hamulec działa bardzo mizernie, faktycznie to spowalnia, nie hamuje. O ile na szosie można spokojnie jechać z jednym hamulcem - to w terenie taka jazda jest już bardzo trudna, wiele kawałków które dałoby się przejechać trzeba by sprowadzać. Nieźle mnie to wkurzyło, bo w tym roku ten hamulec był już odpowietrzany, a teraz znowu powtórka w najmniej oczekiwanym momencie; niestety hamulce hydrauliczne, choć wygodniejsze - są dużo bardziej awaryjne od mechanicznych, a model Avid Elixir 7, które posiadam - to wyjątkowy awaryjny badziew, na pewno nie wart prawie 1000zł które za nie dałem licząc, że za taką sumę dostanę wysokiej jakości produkt.
Nocne podjazdy idą sprawnie i przed 22 meldujemy się w Mszanie, tu przy głównej drodze jest sklep rowerowy, postanawiamy więc rozbić się na nocleg i jutro rano spróbować naprawić hamulec.
Zdjęcia z wyjazdu
Komentarze
Do terenowego wyjazdu w góry przymierzaliśmy się razem z Krzyśkiem od pewnego czasu, w końcu udało się zgrać terminy i w miarę przyzwoitą pogodę - i ruszyliśmy.
Ruszamy z Warszawy po południu, dojeżdżamy busem Krzyśka do Wieliczki, stamtąd starujemy już na rowerach, pogoda marna, temperatura poniżej 10 stopni. Jako, że było już koło 18, więc większość trasy jechaliśmy już nocą. Chcieliśmy dojechać kawałek za Mszanę, tak by jutro już od rana wjechać w teren. Teren pagórkowaty, w Dobczycach robimy zakupy w sklepie, kawałek za miastem okazuje się, że główna droga na Mszanę jest w remoncie z powodu zerwania i podmycia mostu, więc trzeba było jechać objazdem - a ten wiązał się z długim podjazdem, ponad 100m w pionie z odcinkiem 14%. Na zjazdach okazuje się, że mój przedni hamulec działa bardzo mizernie, faktycznie to spowalnia, nie hamuje. O ile na szosie można spokojnie jechać z jednym hamulcem - to w terenie taka jazda jest już bardzo trudna, wiele kawałków które dałoby się przejechać trzeba by sprowadzać. Nieźle mnie to wkurzyło, bo w tym roku ten hamulec był już odpowietrzany, a teraz znowu powtórka w najmniej oczekiwanym momencie; niestety hamulce hydrauliczne, choć wygodniejsze - są dużo bardziej awaryjne od mechanicznych, a model Avid Elixir 7, które posiadam - to wyjątkowy awaryjny badziew, na pewno nie wart prawie 1000zł które za nie dałem licząc, że za taką sumę dostanę wysokiej jakości produkt.
Nocne podjazdy idą sprawnie i przed 22 meldujemy się w Mszanie, tu przy głównej drodze jest sklep rowerowy, postanawiamy więc rozbić się na nocleg i jutro rano spróbować naprawić hamulec.
Zdjęcia z wyjazdu
Dane wycieczki:
DST: 52.70 km AVS: 18.71 km/h
ALT: 872 m MAX: 53.10 km/h
Temp:8.0 'C
Komentarze
Prawie do Zegartowic dojechaliście, więc nie ma się co dziwić że strome podjazdy ;)
waxmund - 06:50 niedziela, 28 września 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!