Niedziela, 25 maja 2014Kategoria >100km, >200km, Rower szosowy, Wycieczka
Wypadek pod Miechowem
Miała to być długa trasa szosowa z górskim zacięciem, niestety po raz kolejny dopadł mnie w tym roku pech. Po ponad 240km, kawałek za Miechowem, na drodze do Krakowa miałem wypadek. Jechałem E-7, na jednym ze zjazdów wyjechała mi nagle pod koła babka skręcająca z tej szosy w lewo, nie zauważyła roweru, a ruszyła dość szybko by zmieścić się za jadącym za mną samochodem. Miejsca miałem tyle, że nie było szans na skuteczne wyhamowanie, hamując te 2-3 sekundy już wiedziałem, że przywalę w samochód. Uderzyłem w bok samochodu z impetem, przednie karbonowe koło skasowane i koniec wycieczki, tyle dobrego, że mi się nic nie stało, gdyby to samochód wjechał w mój bok, nie na odwrót - to mogłoby się to skończyć dużo gorzej.
Kierująca też była mocno zszokowana, ale zachowała się fair, spisaliśmy oświadczenie w którym przyznaje się do wymuszenia pierwszeństwa przejazdu, więc mam nadzieję, że odzyskam z jej OC pieniądze za koło, odwieźli mnie też samochodem do Krakowa (na rowerze nie dało się już jechać); z tego też powodu nie wzywałem policji, bo to oznaczało dodatkowo mandat i punkty karne. Tam przenocowałem u Ani i Waxmunda, a rano Waxmund pożyczył mi swoje stare przednie koło i odprowadził mnie na dworzec w Krakowie - wielkie dzięki za pomoc!
Komentarze
Miała to być długa trasa szosowa z górskim zacięciem, niestety po raz kolejny dopadł mnie w tym roku pech. Po ponad 240km, kawałek za Miechowem, na drodze do Krakowa miałem wypadek. Jechałem E-7, na jednym ze zjazdów wyjechała mi nagle pod koła babka skręcająca z tej szosy w lewo, nie zauważyła roweru, a ruszyła dość szybko by zmieścić się za jadącym za mną samochodem. Miejsca miałem tyle, że nie było szans na skuteczne wyhamowanie, hamując te 2-3 sekundy już wiedziałem, że przywalę w samochód. Uderzyłem w bok samochodu z impetem, przednie karbonowe koło skasowane i koniec wycieczki, tyle dobrego, że mi się nic nie stało, gdyby to samochód wjechał w mój bok, nie na odwrót - to mogłoby się to skończyć dużo gorzej.
Kierująca też była mocno zszokowana, ale zachowała się fair, spisaliśmy oświadczenie w którym przyznaje się do wymuszenia pierwszeństwa przejazdu, więc mam nadzieję, że odzyskam z jej OC pieniądze za koło, odwieźli mnie też samochodem do Krakowa (na rowerze nie dało się już jechać); z tego też powodu nie wzywałem policji, bo to oznaczało dodatkowo mandat i punkty karne. Tam przenocowałem u Ani i Waxmunda, a rano Waxmund pożyczył mi swoje stare przednie koło i odprowadził mnie na dworzec w Krakowie - wielkie dzięki za pomoc!
Dane wycieczki:
DST: 244.30 km AVS: 27.25 km/h
ALT: 1544 m MAX: 60.20 km/h
Temp:25.0 'C
Komentarze
Dobrze że nic ci się nie stało. Miałeś dużo szczęścia że tylko na kole się skończyło....
Katana1978 - 19:48 środa, 28 maja 2014 | linkuj
Miałeś dużo szczęścia, że ofiarą kraksy było tylko koło, a nie połamane kości... Dziwne, że przy takim uderzeniu nie ucierpiał widelec, chyba karbonowy tak?
Pozdrawiam! TomliDzons - 21:37 wtorek, 27 maja 2014 | linkuj
Pozdrawiam! TomliDzons - 21:37 wtorek, 27 maja 2014 | linkuj
Nieosiągalne, bo nie jeżdżę w górach. Raz na Spacerowej miałem 43km/h i skóra na d.... mi się ze strachu marszczyła:)
yurek55 - 21:29 wtorek, 27 maja 2014 | linkuj
Czytając o tych wypadkach cieszę się, że takie prędkości są dla mnie nieosiągalne.
yurek55 - 17:48 wtorek, 27 maja 2014 | linkuj
A tak już bardziej w temacie - zastanawiam się, czy szans na uniknięcie takich zdarzeń nie zwiększy jeżdżenie z włączoną, migającą lampką przednią również w dzień.
Hipek - 14:02 wtorek, 27 maja 2014 | linkuj
Używając tego określenia nie mam na myśli wypadku spowodowanego szarżowaniem, tylko rowerowego pecha. Przecież ostatni wypadek Waxa (w tych przecież okolicach) był ewidentną winą kierowcy.
Hipek - 13:59 wtorek, 27 maja 2014 | linkuj
Na MP musimy po prostu Waxa puścić przodem, żeby zbierał wszystkie "przypadki", dzięki temu będziemy bezpieczniejsi.
Hipek - 13:26 wtorek, 27 maja 2014 | linkuj
Całe szczęście, że Tobie nic. Coś ostatnio często zdarzają się nam "wkasmundy". Mam nadzieję, że limit został wyczerpany i pozostanie się już tylko cieszyć jazdą. Kompletuj rower i powtórz co się nie udało :)
Waskii - 12:40 wtorek, 27 maja 2014 | linkuj
Widzę że te okolice Krakowa to sprzyjający teren do robienia "waksmundów". Aura pecha się tam unosi.
Kask pewnie Ci życia nie uratował, co? Hipek - 12:22 wtorek, 27 maja 2014 | linkuj
Kask pewnie Ci życia nie uratował, co? Hipek - 12:22 wtorek, 27 maja 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!