Czwartek, 8 maja 2014Kategoria Wyprawa, Rower szosowy, >200km, >100km
Hochtor - dzień 4
Dziś zaczynają się Alpy, jeszcze nie te wysokie, ale takie alpejskie przedmurze. Niestety znowu od rana mocno wieje, tym razem czołowo, więc pierwsze 50km do St. Polten to męczarnia, tyle dobrego, że po wczorajszych deszczach nie ma już śladu, ładna słoneczna pogoda. Spore wrażenie robi szeroki Dunaj przykryty szkwałami, a nad rzeką na wysokim wzgórzu króluje wielkie opactwo benedyktyńskie Gottweig. Za St. Polten wreszcie zaczynają się górki, a wraz z wjazdem w wąskie doliny wiatr powoli przestaje przeszkadzać i jazda robi się przyjemniejsza. Po pewnym czasie zaczyna się solidny podjazd na ponad tysięczną przełęcz Wast am Wald (1110m), dał mi w kość, bo był tu długi kawałek solidnego nachylenia. W trakcie podjazdu robię dłuższy postój, końcówka przed przełęczą już łatwiejsza, więc szybko melduję się w Mariazell oglądając słynną bazylikę, miejsce kultu maryjnego, taką austriacką Częstochowę.
Za miastem kolejna przełęcz, krótka, ale z ostrą końcówką. Z przełęczy bardzo szybki zjazd na którym udaje się przekroczyć 70km/h. Z Lunz do Hieflau lekko pagórkowata droga, coraz więcej wysokich szczytów widać w okolicy. W samej końcówce dnia, gdy już miałem ponad 200km trafiła się piekielnie ostra ściana, 15% ponad 100m do góry, na moich przełożeniach ledwo się to już wjeżdża, w sam raz żeby dobić zmęczonego rowerzystę ;). Nocuję w lesie kawałeczek za Hieflau.
Zdjęcia
Komentarze
Dziś zaczynają się Alpy, jeszcze nie te wysokie, ale takie alpejskie przedmurze. Niestety znowu od rana mocno wieje, tym razem czołowo, więc pierwsze 50km do St. Polten to męczarnia, tyle dobrego, że po wczorajszych deszczach nie ma już śladu, ładna słoneczna pogoda. Spore wrażenie robi szeroki Dunaj przykryty szkwałami, a nad rzeką na wysokim wzgórzu króluje wielkie opactwo benedyktyńskie Gottweig. Za St. Polten wreszcie zaczynają się górki, a wraz z wjazdem w wąskie doliny wiatr powoli przestaje przeszkadzać i jazda robi się przyjemniejsza. Po pewnym czasie zaczyna się solidny podjazd na ponad tysięczną przełęcz Wast am Wald (1110m), dał mi w kość, bo był tu długi kawałek solidnego nachylenia. W trakcie podjazdu robię dłuższy postój, końcówka przed przełęczą już łatwiejsza, więc szybko melduję się w Mariazell oglądając słynną bazylikę, miejsce kultu maryjnego, taką austriacką Częstochowę.
Za miastem kolejna przełęcz, krótka, ale z ostrą końcówką. Z przełęczy bardzo szybki zjazd na którym udaje się przekroczyć 70km/h. Z Lunz do Hieflau lekko pagórkowata droga, coraz więcej wysokich szczytów widać w okolicy. W samej końcówce dnia, gdy już miałem ponad 200km trafiła się piekielnie ostra ściana, 15% ponad 100m do góry, na moich przełożeniach ledwo się to już wjeżdża, w sam raz żeby dobić zmęczonego rowerzystę ;). Nocuję w lesie kawałeczek za Hieflau.
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 212.00 km AVS: 23.17 km/h
ALT: 2516 m MAX: 75.30 km/h
Temp:18.0 'C
Komentarze
"Alpejskie przedmurze" - bardzo mi się to określenie podoba. Działa na wyobraźnię! :)
Kot - 18:32 środa, 28 maja 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!