Deszczowe Sudety - dzień 2
Już przed 7 jesteśmy na trasie, pierwszy kawałek to bardzo męczące, ponad godzinne wpychanie obładowanych rowerów do góry mocno kamienistym szlakiem, warunki jeszcze gorsze niż wczoraj - zero stopni i silny wiatr. U góry na Słoneczniku pada śnieg, jest lekki mróz, parę kawałków jedziemy po śniegu. Warunki bardzo ciężkie, ale miało to mnóstwo uroku, na szlaku jesteśmy zupełnie sami. Chcieliśmy oczywiście wjechać na Śnieżkę, ale w rejonie schroniska Dom Śląski wiatr robi się po prostu masakryczny, nie tylko ja, ale dużo silniejszy fizycznie ode mnie Krzysiek nie jesteśmy w stanie utrzymać rowerów, które wiatr nam po prostu wyrywa z rąk i przewraca. Zostawiliśmy więc rowery i przeszliśmy się kawałek na piechotę z trudem utrzymując pion, żeby zobaczyć czy tylko tu tworzą się tak silne zawirowania czy dalej też. Ale wiało tak samo silnie, więc pchanie się na Śnieżkę było niewykonalne, na własnej skórze przekonaliśmy się, że jest to miejsce słynne z atomowych wiatrów, to właśnie tu zanotowano rekordowe porywy wiatru dla Polski. Zjeżdżamy więc brukowaną drogą do Karpacza, na fullu to całkiem przyjemny zjazd, Krzysiek jadący na hardtailu miał już gorzej. W Karpaczu zakupy i asfaltami jedziemy na wschód, trasą MRDP, bardzo przyjemną w tym rejonie, puściutkimi górskimi drogami, przez ładne śląskie miasteczka jak Lubawka, gdzie stajemy na rynku.
Za Głuszycą znowu wjeżdżamy w teren, szlaki niebrzydkie, ale solidnie się tu pogubiliśmy, tracąc na to trochę czasu, najpierw czekałem na Krzyśka, później zjechałem do Walimia myśląc że pojechał już w dół, później jeszcze raz podjechałem 200m bardzo wymagającego podjazdu sądząc, że mógł mieć niżej jakąś poważną awarię; niestety nie mieliśmy łączności telefonicznej. W końcu odnajdujemy się na Wielkiej Sowie (ciekawa końcówka podjazdu), stąd ruszamy fajnym kamienistym zjazdem, a niżej już wygodną szutrówką, przy której po ok. 10km rozkładamy się na biwak.
Zdjęcia
Komentarze
Już przed 7 jesteśmy na trasie, pierwszy kawałek to bardzo męczące, ponad godzinne wpychanie obładowanych rowerów do góry mocno kamienistym szlakiem, warunki jeszcze gorsze niż wczoraj - zero stopni i silny wiatr. U góry na Słoneczniku pada śnieg, jest lekki mróz, parę kawałków jedziemy po śniegu. Warunki bardzo ciężkie, ale miało to mnóstwo uroku, na szlaku jesteśmy zupełnie sami. Chcieliśmy oczywiście wjechać na Śnieżkę, ale w rejonie schroniska Dom Śląski wiatr robi się po prostu masakryczny, nie tylko ja, ale dużo silniejszy fizycznie ode mnie Krzysiek nie jesteśmy w stanie utrzymać rowerów, które wiatr nam po prostu wyrywa z rąk i przewraca. Zostawiliśmy więc rowery i przeszliśmy się kawałek na piechotę z trudem utrzymując pion, żeby zobaczyć czy tylko tu tworzą się tak silne zawirowania czy dalej też. Ale wiało tak samo silnie, więc pchanie się na Śnieżkę było niewykonalne, na własnej skórze przekonaliśmy się, że jest to miejsce słynne z atomowych wiatrów, to właśnie tu zanotowano rekordowe porywy wiatru dla Polski. Zjeżdżamy więc brukowaną drogą do Karpacza, na fullu to całkiem przyjemny zjazd, Krzysiek jadący na hardtailu miał już gorzej. W Karpaczu zakupy i asfaltami jedziemy na wschód, trasą MRDP, bardzo przyjemną w tym rejonie, puściutkimi górskimi drogami, przez ładne śląskie miasteczka jak Lubawka, gdzie stajemy na rynku.
Za Głuszycą znowu wjeżdżamy w teren, szlaki niebrzydkie, ale solidnie się tu pogubiliśmy, tracąc na to trochę czasu, najpierw czekałem na Krzyśka, później zjechałem do Walimia myśląc że pojechał już w dół, później jeszcze raz podjechałem 200m bardzo wymagającego podjazdu sądząc, że mógł mieć niżej jakąś poważną awarię; niestety nie mieliśmy łączności telefonicznej. W końcu odnajdujemy się na Wielkiej Sowie (ciekawa końcówka podjazdu), stąd ruszamy fajnym kamienistym zjazdem, a niżej już wygodną szutrówką, przy której po ok. 10km rozkładamy się na biwak.
Zdjęcia
Dane wycieczki:
DST: 139.20 km AVS: 15.52 km/h
ALT: 2678 m MAX: 56.70 km/h
Temp:6.0 'C
Komentarze
A ja cały dzień grasowałem w okolicy Głuszycy i nie widziałem Was. Szkoda, że nic nie wiedziałem o Waszym wyjeździe bo z pewnością bym się jakoś zaczaił :D
Waskii - 06:08 wtorek, 20 maja 2014 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!