wilk
Warszawa
avatar

Informacje

  • Wszystkie kilometry: 295010.23 km
  • Km w terenie: 837.00 km (0.28%)
  • Czas na rowerze: 538d 00h 20m
  • Prędkość średnia: 22.73 km/h
  • Więcej informacji.
baton rowerowy bikestats.pl

Zaprzyjaźnione strony

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy wilk.bikestats.pl

Archiwum

Linki

Piątek, 20 grudnia 2013Kategoria >100km, >200km, >300km, Rower szosowy, Wycieczka
Zakopane w najdłuższą noc roku

Od miesiąca przymierzałem się do długiego wyjazdu w okolicach najdłuższej nocy w roku, którego ideą było oczywiście przejechanie całej nocy na rowerze. Przy okazji postanowiłem też zamknąć rok jakąś ambitną trasą, więc padło na Zakopane. O tej porze roku na tej długości trasie największym problemem jest pogoda, więc to od niej w największym stopniu zależało powodzenie wyjazdu. Planowałem jazdę we dwójkę z kolegą, bo tak długa jazda nocą w towarzystwie idzie sporo lepiej, wytrzymać psychicznie samemu aż koło 300 nocnych kilometrów nie jest tak prosto. Ale (można powiedzieć już tradycyjnie podczas wypadów do Zakopanego ;) kolega się wycofał 3 dni przed wyjazdem - więc pozostała mi samotna jazda; pogoda fifty-fifty - z jednej strony bez opadów deszczu i śniegu, z drugiej mróz i 400km równo pod wiatr, nie za mocny, ale na takim dystansie swoje człowieka namęczy.

Ruszam na trasę parę minut po 15, krótko przed zachodem słońca; ze względu na duży ruch Piaseczno mijam bokiem przez Zgorzałę, dalej jadę już planowo na Grójec. Początek przyzwoity, wiatr wiele nie przeszkadza, podobnie jak i ciemności, mróz -2'C. Za Grójcem aż do rozjazdu w Belsku bardzo duży ruch, za Belskiem już w normie, do Nowego Miasta nad Pilicą elegancka jazda. Tam się zatrzymuję by napić się herbaty z termosu, wziąłem też wodę w bidonie, ale ta bardzo szybko zamarzła i już po 50km nie dało się ani tego pić, ani wylać - więc tylko niepotrzebnie wiozłem ze sobą kilogram lodu ;). Za Nowym Miastem jazda się wyraźnie zepsuła, coraz mocniejszy wiatr zaczął mnie niszczyć; długi odcinek bez postoju też robił swoje, bo na pierwszy postój chciałem dociągnąć aż do Końskich, gdzie wiedziałem że jest całodobowa stacja benzynowa, by stanąć w cieple, bo na mrozie stawać na powietrzu można tylko na krótką chwilę. Dojechałem tam już nieźle zmęczony, ale półgodzinny postój i jedzenie w barze szybko postawiło mnie na nogi. Za Końskimi wreszcie skończono remont drogi 728, więc aż pod Radoszyce jest elegancka droga, do tego spory kawałek w ekranach, stanowiących niezłą osłonę przed wiatrem. A za Radoszycami wiatr się już uspokoił i przeszkadzał w normie. Trochę dziurawych dróg przed Łopusznem i Małogoszczem sprawnie przejechałem dzięki mocnej lampce, która znacznie usprawnia nocną jazdę, lepiej jednak wozić więcej baterii i mieć porządne oświetlenie, na tak długiej trasie dzięki temu znacznie mniej męczymy oczy. Ochłodziło się do -4'C, ale mimo jazdy w butach SPD i cienkich rękawiczkach ze sporą dziurą - z zimnem nie miałem większych problemów.

Ale tak długi dystans nocą i na mrozie zebrał swoje żniwo, po ponad 200km miałem już trochę przekrwione oczy, co przeszkadzało trochę w jeździe, bo widziałem zza lekkiej "mgiełki", a na mrozie jazda w okularach to też kiepskie rozwiązanie, bo lubią sobie zaparować. Za Jędrzejowem wjechałem na szosą krakowską, pierwszy odcinek bez problemów, w środku nocy ruch niewielki, a droga przyzwoita, choć bardzo pagórkowata. Na drugi postój stanąłem aż za Miechowem, bo od Jędrzejowa nie było całodobowych stacji. Niestety im bliżej Krakowa tym gorzej się jechało, przede wszystkim ze względu na coraz gorszą nawierzchnię i zwiększający się ruch; do tego pomimo braku opadów i mrozu droga była mokra i śliska, dobrze że nie zrobiła się z tego gołoledź; a ostatni zjazd do Krakowa woła już o pomstę do nieba, 20km/h bezpiecznie się po tym jechać nie da.

Ważne, że udało się osiągnąć Kraków, noc zbliżała się do końca, no i miałem tu załatwiony odpoczynek u Waxmunda, w czasie którego elegancko się zregenerowałem, zjadłem solidną porcję pierogów, nabrałem herbaty do termosu, no i udało się pozbyć tego kilograma lodu z bidonu :)). Wielkie dzięki dla Waxmunda za gościnę, pomimo fatalnej pory (trochę po 5); na dalszą trasę ruszyłem z nowymi siłami i nową motywacją, a że było już krótko przed wschodem słońca - znacznie się rozjaśniło, wkrótce pojawiło się i samo słońce, a pogoda zapowiadała się elegancko, po odpoczynku nie miałem też już żadnych problemów z oczami. Już na podjazdach za Wieliczką w okolicy leżało trochę śniegu i szronu, co sprawiało, że cała okolica wyglądała sporo lepiej niż szaro-bura zima na nizinach. Za Krakowem zaczęły się solidne góry - najpierw dwa podjazdy do Dobczyc, później długi na prawie 600m przed Kasiną; tak więc na postój w barze w Rabce dotarłem już solidnie zmęczony.

Zaraz za Rabką czekał mnie najcięższy podjazd na trasie - czyli Obidowa wariantem przez Rdzawkę, gdzie jest aż 200m w pionie ostrego nachylenia powyżej 10%, z kawałkami dochodzącymi do 18%, z tyloma kilometrami w nogach dał mi popalić nieźle, piękne widoki na podjeździe wykorzystałem jako pretekst do zatrzymania się na zdjęcia ;). Z Obidowej zjazd ruchliwą zakopaniaką, w Klikuszowej odbijam na boczne drogi by nimi dojechać do Czarnego Dunajca, tak by do Zakopanego wjechać od Chochołowa, nie marną do jazdy zakopianką. Ale po 6km w Morawczynie na drodze pojawił się najgorszy typ zimowej nawierzchni - czyli ubita i wyślizgana lodowa skorupa, nawet na kolcowanych oponach jedzie się po tym fatalnie, a co dopiero na szosowych. Kawałek próbowałem po tym jechać, ale że lodu było coraz więcej - musiałem zawrócić i dojechać do szosy Nowy Targ - Czarny Dunajec. Przeliczyłem też z grubsza odległości i zorientowałem się, że nie ma szans wyrobić się na autobus jadąc przez Chochołów, nawet i zakopianką należało cisnąć.

Więc chcąc-niechcąc - dojechałem do zakopianki i tędy pojechałem do miasta, zły byłem na siebie, że kupiłem bilet na za wczesną godzinę, jazda na mrozie po górach zabrała mi więcej czasu niż planowałem; wjeżdżając od Chochołowa mamy piękny widok na Tatry Zachodnie, a dziś była dobra słoneczna pogoda. Na zakopiance jechało się lepiej niż oczekiwałem, ruch dziś był nie za duży, nawet przez te ostatnie 15km miałem lekki wiaterek w plecy. Na autobus docieram z 15min wyprzedzeniem, bardzo już zmordowany sprinterską końcówką.
Wypad bardzo wymagający, nawet w środku lata trasa Warszawa - Zakopane daje zdrowo w kość, nie dość, że jest to 400km - to jest to bardzo górzysta trasa, a najwięcej tych gór koncentruje się w samej końcówce, gdy człowiek jest najbardziej zmęczony. Zimą jest jeszcze sporo ciężej, na mrozie mięśnie nie mają takiej wydajności, trzeba jechać w mniej wygodnych spodniach, które na tak długim dystansie poprzycierają kolana itd., o wiele gorzej jest z odpoczynkami, trzeba wieźć termos, stawać by się napić. No i oczywiście dużo dłuższa noc niż latem, 300km samotnej jazdy w ciemnościach to nie takie proste. Ale w nagrodę dostałem piękną końcówkę, w słońcu, na Podhalu leżało już trochę śniegu, z Obidowej miałem piękny widok na Tatry; tak więc z pewnością warto się było tak namęczyć; takie widoki i satysfakcja z pokonania takiej trasy sprawiają, że o trudach jazdy szybko się zapomina.
Zdjęcia


Dane wycieczki: DST: 408.60 km AVS: 23.69 km/h ALT: 3774 m MAX: 57.30 km/h Temp:-2.0 'C

Komentarze
Wilku jak Ty dajesz radę w takie długie trasy ze stopami? U mnie o wiele krótsze trasy w ciut wyższych temperaturach powodowały już znaczny ból w stopach.
Próbowałem nawet jeździć w trekingowych butach ale i tak stopa marzła.
dracorp
- 21:32 piątek, 3 stycznia 2014 | linkuj
Gratuluję, piękna trasa.

Mam pytanie: w Zakopanym tak po prostu wsiadasz do busa, rower pakujesz do bagażnika i wracasz do Warszawy?
Kresowiak
- 17:49 piątek, 27 grudnia 2013 | linkuj
Czegóż życzyć w nadchodzącym 2014r. Temu, dla Którego nie ma rzeczy, nieosiągalnych, może świadek Jego startu do MRDP 2013... który dzisiaj zrobił ledwo setkę...
Pewnie są jeszcze pomysły warte realizacji... i tego właśnie życzę :)
Pozdro rowerowo
Mariusz
P.S.
Robert1973 coś zaczyna pisać na swoim blogu rowerowym o... Księżycu...
sierra
- 21:28 środa, 25 grudnia 2013 | linkuj
Czegóż życzyć w nadchodzącym 2014r. Temu, dla Którego nie ma rzeczy, nieosiągalnych, może świadek Jego startu do MRDP 2013... który dzisiaj zrobił ledwo setkę...
Pewnie są jeszcze pomysły warte realizacji... i tego właśnie życzę :)
Pozdro rowerowo
Mariusz
P.S.
Robert1973 coś zaczyna pisać na swoim blogu rowerowym o... Księżycu...
sierra
- 21:27 środa, 25 grudnia 2013 | linkuj
Niesamowite trasy, niesamowite przebiegi, niesamowite opisy i co najważniejsze niesamowita radość z jazdy.
Jesteś dla mnie inspiracją :)
Pozdrawiam i życzę Wesołych Świąt :)
rmk
rmk
- 09:56 wtorek, 24 grudnia 2013 | linkuj
Teraz tylko czekać aż Wilk załaduje rower w samolot i uda się gdzieś do Ameryki by objechać Andy lub Usa czy Kanadę bo z tej Warszawki to już nie bardzo ma gdzie jeździć bo wszystkie 4 kierunki oblatane po kilka razy. Szacun wielki.
valdio
- 08:25 wtorek, 24 grudnia 2013 | linkuj
Rispekt!! serio - RISPEKT!! :)


(a co do średniej - jest BARDZO dobra jak na warunki i porę)
WuJekG
- 15:07 poniedziałek, 23 grudnia 2013 | linkuj
Witam
Jak zwykle bardzo ciekawy pomysł na trasę i mistrzowskie wykonanie. Ustawić sobie godzinę powrotu przy tak długim dystansie i górzystych,mroźnych, wietrznych okolicznościach -niesamowite . Zastanawiam się, jeśli możesz zdrzadzić, jakiej lampki używasz (optymalna moc i czas świecenia)?
1artur
- 08:36 poniedziałek, 23 grudnia 2013 | linkuj
Dzięki wszystkim za miłe słowa - i również Wesołych Świąt życzę ;)

A średnia ogromna to nie jest, ale jak na moje możliwości dość przyzwoita. Ta trasa była na mrozie, niemal całość pod wiatr, dużo nocą, mnóstwo gór, a koniec 700m wyżej niż start; dlatego porównywanie tego do trasy do Siedlec, gdzie jechałem z mocnym wiatrem w plecy nie ma sensu, to zupełnie inny typ wyjazdu.
wilk
- 19:35 niedziela, 22 grudnia 2013 | linkuj
Jakoś nie jestem szczególnie zdziwiony :-). Gratuluję i spokojnych Świąt życzę. Pozdrower.
MARECKY
- 19:23 niedziela, 22 grudnia 2013 | linkuj
Widzę zmiany, inwestycja w FF''y i brak wąsa. Zdziwienie :P
szacunek za dystans.
pawelwafel
- 11:19 niedziela, 22 grudnia 2013 | linkuj
niski pokłon
angelino
- 05:45 niedziela, 22 grudnia 2013 | linkuj
Nie mam pytań... ;D
mors
- 00:11 niedziela, 22 grudnia 2013 | linkuj
nie ogarniam tego, wszędzie Wilk lub rorschaach ... ale kiedyś dam Wam do pieca:)
vuki
- 20:34 sobota, 21 grudnia 2013 | linkuj
I like :)
Furman
- 19:36 sobota, 21 grudnia 2013 | linkuj
Jak Sam napisałeś ''''wypad bardzo wymagający'''' i szalony szczególnie w takich warunkach.Mógłbyś startować w różnych maratonach.Zdjęć nie musiałeś robić w końcu zimno było :D.
Biker1990
- 18:51 sobota, 21 grudnia 2013 | linkuj
Wilku, jesteś wielki! Szczere gratulacje i duży szacun, mało kto mógłby pokusić się o taki wyczyn
yurek55
- 18:27 sobota, 21 grudnia 2013 | linkuj
ładna trasa - typowe szukanie wyzwań w Twoim stylu. ciekawe co będzie następne, ale na pewno po Nordkappie zimą już nic nie jest w stanie mnie zdziwić ;-)
olo
- 18:13 sobota, 21 grudnia 2013 | linkuj
Mega, gratuluje! Sam miałem ochotę na Zakopane ale zaniechałem tego, a Ty jeszcze zdobyłeś je po takim dystansie! Heh...
rorschaach
- 17:21 sobota, 21 grudnia 2013 | linkuj
Gratulacje za trasę i polecam się na przyszłość ;)


Man222, zimą ciężko o wysoką średnią, szczególnie na długiej trasie. Szybka jazda = zapocenie = zamarzanie na postojach ;)

waxmund
- 17:09 sobota, 21 grudnia 2013 | linkuj
Szacun!!! ale średnia coś cienka w porównaniu z listopadową 400-tką :) a z tymi kolegami to niezłego pecha masz :). Pozdrawiam
wloczykij
- 16:32 sobota, 21 grudnia 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!

Blogi rowerowe na www.bikestats.pl