Czwartek, 28 listopada 2013Kategoria >100km, >200km, >300km, Rower szosowy, Wycieczka
Postanowiłem wykorzystać zapowiadany zachodni wiatr na szybką trasę z Poznania do Warszawy, założenie było takie, żeby udało się to przejechać ze średnią powyżej 30km/h. Jadę do Poznania nocą, startuję trochę po 4, pogoda niespecjalna, wiatr co prawda taki jak go zapowiadano, ale też i pada, niewiele, raczej mżawka, ale jednak, to powoduje też, że na drogach jest ślisko i średnio przyjemnie, a noc ciemna.
Sprawnie przebijam się przez Poznań i Swarzędz, dalej do Wrześni dość solidny ruch, kawałek za miastem zaczyna świtać. Ten odcinek też niespecjalny, od Wrześni do Goliny jest droga bez pobocza, a ruchu trochę jest. W Golinie odpoczywam na stacji benzynowej, przestaje wreszcie padać, kawałek za Koninem jest jedyny pagórkowaty odcinek na tej trasie, średnia ciągle trochę poniżej zakładanych 30km/h. Ale od Koła zaczynam wyraźnie przyśpieszać. na tym kawałku droga jest idealna, teren odkryty, pobocze szerokie, więc i daje się jechać szybko. Kilometry tej nudnej trasy lecą szybko, w Kutnie po prawie 200km zatrzymuję się w McDonaldsie na większy posiłek, trochę wychłodzony planowałem wziąć ciepłą herbatę, ale gdy zobaczyłem reklamę zmrożonej Coca-Coli, przedłożyłem ją nad herbatę, jednak nie ma to jak Napój Bogów ;))
Naładowany nowymi siłami ruszyłem na 130km pozostałe do Warszawy, przejechałem to bardzo sprawnie i szybko na raz, średnia skoczyła już do 31. Ale coraz bardziej zaczęła mnie kusić perspektywa pokonania 400km, bo tyle z taką średnią jeszcze nie przejechałem. W Warszawie nie zajeżdżałem już do domu, bo ciężko by się było zmobilizować do ruszenia na nocną trasę - po odpoczynku w kolejnym McDonaldsie pojechałem Trasą Łazienkowską przez centrum. Przejazd przez miasto w godzinach szczytu fatalny - sporo korków, masę samochodów i świateł, a moja ciężko wypracowana średnia cały czas spadała ;)). Do tego na pociąg z Siedlec miałem 3,5h w trakcie których trzeba było pokonać 100km (następny był dopiero po 2h), więc uwzględniając miejską jazdę - robiło się bardzo na styk Aż pod Mińsk jechało się cienko, dalej pobocze zrobiło się szerokie, a ruch zdecydowanie zmalał, wiec mimo serii góreczek jechałem powyżej 30km/h, doskwierał tylko brak postojów, bo nie mogłem sobie pozwolić na żadne stawanie, żeby coś w rowerze przestawić czy się przebrać.
Ale zasuwać się opłaciło - dojechałem z 15min wyprzedzeniem, średnią zakładaną wycisnąłem, a 400km pod koniec listopada nie jest łatwo przejechać, poza wiatrem - to pogoda mnie nie rozpieszczała, padało ponad 100km, było zimno (poza Warszawą, gdzie temperatura skoczyła do 10 stopni), ze 170km jechałem nocą. Zdjęć nie robiłem - trasa Poznań - Warszawa to chyba najnudniejszy odcinek w całej Polsce, ale przez to, że jest tu dobry asfalt, nie taki duży ruch i brak gór - w sam raz na taką szybką jazdę.
http://ridewithgps.com/routes/3727266
Komentarze
Sprawnie przebijam się przez Poznań i Swarzędz, dalej do Wrześni dość solidny ruch, kawałek za miastem zaczyna świtać. Ten odcinek też niespecjalny, od Wrześni do Goliny jest droga bez pobocza, a ruchu trochę jest. W Golinie odpoczywam na stacji benzynowej, przestaje wreszcie padać, kawałek za Koninem jest jedyny pagórkowaty odcinek na tej trasie, średnia ciągle trochę poniżej zakładanych 30km/h. Ale od Koła zaczynam wyraźnie przyśpieszać. na tym kawałku droga jest idealna, teren odkryty, pobocze szerokie, więc i daje się jechać szybko. Kilometry tej nudnej trasy lecą szybko, w Kutnie po prawie 200km zatrzymuję się w McDonaldsie na większy posiłek, trochę wychłodzony planowałem wziąć ciepłą herbatę, ale gdy zobaczyłem reklamę zmrożonej Coca-Coli, przedłożyłem ją nad herbatę, jednak nie ma to jak Napój Bogów ;))
Naładowany nowymi siłami ruszyłem na 130km pozostałe do Warszawy, przejechałem to bardzo sprawnie i szybko na raz, średnia skoczyła już do 31. Ale coraz bardziej zaczęła mnie kusić perspektywa pokonania 400km, bo tyle z taką średnią jeszcze nie przejechałem. W Warszawie nie zajeżdżałem już do domu, bo ciężko by się było zmobilizować do ruszenia na nocną trasę - po odpoczynku w kolejnym McDonaldsie pojechałem Trasą Łazienkowską przez centrum. Przejazd przez miasto w godzinach szczytu fatalny - sporo korków, masę samochodów i świateł, a moja ciężko wypracowana średnia cały czas spadała ;)). Do tego na pociąg z Siedlec miałem 3,5h w trakcie których trzeba było pokonać 100km (następny był dopiero po 2h), więc uwzględniając miejską jazdę - robiło się bardzo na styk Aż pod Mińsk jechało się cienko, dalej pobocze zrobiło się szerokie, a ruch zdecydowanie zmalał, wiec mimo serii góreczek jechałem powyżej 30km/h, doskwierał tylko brak postojów, bo nie mogłem sobie pozwolić na żadne stawanie, żeby coś w rowerze przestawić czy się przebrać.
Ale zasuwać się opłaciło - dojechałem z 15min wyprzedzeniem, średnią zakładaną wycisnąłem, a 400km pod koniec listopada nie jest łatwo przejechać, poza wiatrem - to pogoda mnie nie rozpieszczała, padało ponad 100km, było zimno (poza Warszawą, gdzie temperatura skoczyła do 10 stopni), ze 170km jechałem nocą. Zdjęć nie robiłem - trasa Poznań - Warszawa to chyba najnudniejszy odcinek w całej Polsce, ale przez to, że jest tu dobry asfalt, nie taki duży ruch i brak gór - w sam raz na taką szybką jazdę.
http://ridewithgps.com/routes/3727266
Dane wycieczki:
DST: 402.10 km AVS: 30.69 km/h
ALT: 1231 m MAX: 52.70 km/h
Temp:5.0 'C
Komentarze
Wilku znowu pokazałeś klasę.Sądzę ,że jest to niezły zadatek na przyszłe
BBToury i MRDP-y,jesteś po prostu bikerem niezwykłym-400 km w 13 h!
ignac - 12:21 sobota, 7 grudnia 2013 | linkuj
BBToury i MRDP-y,jesteś po prostu bikerem niezwykłym-400 km w 13 h!
ignac - 12:21 sobota, 7 grudnia 2013 | linkuj
Dla mnie nie do pojęcia: pokonać trasę z Poznania do Warszawy i zamiast odpocząć po trudach, wreszcie we własnym domu, pojechać dalej... Wielki wyczyn, gratuluję
yurek55 - 11:14 poniedziałek, 2 grudnia 2013 | linkuj
Wilk to nie człowiek, to maszyna i jemu nic nie przeszkadza;)
vuki - 01:04 sobota, 30 listopada 2013 | linkuj
Nie ma to jak krótka czasówka, w dobrych warunkach atmosferycznych... :)
Gratuluje! Dla mnie średnia powyżej 30 km/h nawet na dystansie 50 km to dobry wynik przy tych wszystkich warstwach ubrań, kolana chyba się gorzej zginają. rorschaach - 17:16 piątek, 29 listopada 2013 | linkuj
Gratuluje! Dla mnie średnia powyżej 30 km/h nawet na dystansie 50 km to dobry wynik przy tych wszystkich warstwach ubrań, kolana chyba się gorzej zginają. rorschaach - 17:16 piątek, 29 listopada 2013 | linkuj
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!