Wpisy archiwalne w miesiącu
Czerwiec, 2024
Dystans całkowity: | 940.96 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 37:05 |
Średnia prędkość: | 25.37 km/h |
Maksymalna prędkość: | 68.40 km/h |
Suma podjazdów: | 6650 m |
Suma kalorii: | 27041 kcal |
Liczba aktywności: | 22 |
Średnio na aktywność: | 42.77 km i 1h 41m |
Więcej statystyk |
Wtorek, 11 czerwca 2024Kategoria Scott 2024, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki:
DST: 14.55 km AVS: 18.57 km/h
ALT: 46 m MAX: 31.01 km/h
Temp:23.0 'C
Poniedziałek, 10 czerwca 2024Kategoria Scott 2024, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki:
DST: 14.51 km AVS: 18.93 km/h
ALT: 37 m MAX: 27.95 km/h
Temp:19.0 'C
Niedziela, 9 czerwca 2024Kategoria Canyon 2024, Użytkowo
Na pociąg do Zawiercia
Dane wycieczki:
DST: 6.65 km AVS: 28.50 km/h
ALT: 13 m MAX: 41.96 km/h
Temp:19.0 'C
Sobota, 8 czerwca 2024Kategoria >500km, >300km, >200km, >100km, Canyon 2024, Ultramaraton
Maraton Podróznika 2024
Maraton Podróżnika to obowiązkowa pozycja w moim kalendarzu startów, jak dotąd udało mi się zaliczyć wszystkie 10 edycji (na dystansie 500km), więc i na jedenastej nie mogło mnie zabraknąć. W tym roku Podróżnik jedzie po Jurze, więc to świetna okazja do spotkania z Markiem Dembowskim i Zbyszkiem, przed maratonem nocuję u Marka w Ogrodzieńcu (podziękowania dla Uli i Marka za gościnę!), wstajemy wcześnie rano przed 5 i zbierając po drodze Zbyszka autem dojeżdżamy do bazy maratonu w Siedlcu.
Dystans 300km w którym startują chłopaki rusza wcześniej, więc z tego powodu przepisałem się do pierwszej grupy startowej, by nie czekać długo na starcie. Okazało się, że jedzie w niej Ania Kopytowska poznana na zimowym maratonie WOŚP z Tyczyna do Warszawy, razem z Michałem Matlą strzelamy sobie fotkę klubu "Chorych Pojebów" ;))
Pierwsze kilometry po starcie od razu pokazują, że łatwo to dzisiaj nie będzie, tempo jest ostre od samego początku, żeby się utrzymać w grupie trzeba walczyć na każdej górce. Bo jak to na Jurze - trasa jest wybitnie interwałowa, nie ma wielkich podjazdów, ale małe górki, nierzadko całkiem solidnie nachylone są cały czas. Ania tradycyjnie niszczy psychikę facetom na podjazdach, z łatwością nam odjeżdżając na każdej hopce, stopniowo urywając z grupki kolejne osoby, tak że po jakiś 40-50km jedziemy już tylko w czwórkę.
fot. Koło Ultra
Tempo było dla mnie zabójcze, po 350-400W na każdym podjeździe, więc już ledwo się trzymałem na tych górkach, bojąc się by znowu nie naciągnąć mięśnia jak to miało miejsce na RTP. I w takim 4-os składzie dojeżdżamy do Wolbromia (ok.100km), tutaj reszta ekipy decyduje się na pierwszy postój, dla mnie jeszcze było na to za wcześnie, więc już samotnie ruszam dalej. Trochę uspokajam tempo, już tak nie szarżując pod górę, ale dalej staram się jechać dość mocno, póki są siły. Dojeżdżam w ten sposób do Krzeszowic na ok. 160km, tutaj zgodnie z planem staję na pierwszy postój i tankowanie, bo jako że zrobiło się ciepło woda zaczyna szybko schodzić.
Od Krzeszowic zaczyna się najtrudniejszy fragment Podróżnika, aż do Miechowa są to niekończące się podjazdy, płaskiego prawie nie ma, tylko co chwilę 100m w górę i w dół. W rejonie dolinek podkrakowskich na trasie jako kibica spotykam Jędruchę z dzieciakami, bardzo miłe spotkanie! Maraton prowadzi między innymi przez Ojcowski Park Narodowy, wczesnym sobotnim popołudniem jest tu mnóstwo turystów, ale droga dość szeroka, więc nie stanowiło to problemu. Starałem się dociągnąć na postój na 290km do Książa Wielkiego, ale już pod Miechowem skończyła mi się woda, więc robię tam szybki postój na tankowanie, a 20km później w Książu (po drodze nieoczekiwane parę kilometrów szutru, ale po RTP to weszło bez mrugnięcia okiem ;)) staję na właściwy postój pod Żabką, Źle to rozegrałem, nie sprawdziłem dobrze lokalizacji, bo okazało się że do Żabki trzeba było zjechać ze 300m z trasy, no ale już trudno.
fot. Koło Ultra
Za Książem wreszcie kończą się górki, moja strategia jazdy z małą ilością postojów zdecydowanie zaprocentowała, przeglądając na postoju monitoring okazało się, że jadę w okolicy 7 miejsca, co oczywiście zwiększyło moją motywację by dalej pocisnąć. Na płaskich odcinkach jechało mi się przyzwoicie, zmierzch łapie mnie w okolicach Pińczowa, na tym fragmencie trasy kilka razy mijamy się z Tomkiem Górniakiem i Kamilem Partyką, którzy gdzieś tak od okolic Chęcin zaczęli jechać wspólnie, trzymając trochę większe tempo od mojego. Przed Włoszczową tracę jeszcze głupio z 5min wymieniając baterię w lampce, zapomniałem przygotować zapasowe ogniwo, musiałem szukać tego po ciemku w bagażu, a chłopaki w tym czasie odjechały, a te migające z przodu lampki to jest zawsze świetny motywator do jazdy. Więc już trochę odpuściłem, ale gdy za Włoszczową sprawdziłem monitoring okazało się, ze chłopaki stanęli tam na stacji, a do tego, co już było dla mnie sporym zaskoczeniem mocno zbliżyłem się do zajmującego trzecią pozycję Jarosława Piekarza. Więc choć już byłem wypruty naprawdę solidnie - postanawiam spróbować powalczyć o pudło, bo o takim wyniku przed startem nawet nie marzyłem.
Tak więc końcówka na metę to już jazda na bardzo dużym zmęczeniu, Jarka Piekarza w końcu udało mi się dogonić kawałek za Koniecpolem, akurat wtedy gdy dorwała nas zapowiadana burza, od dobrych dwóch godzin błyskało cały czas na niebie, aż w końcu lunęło. Była to totalna ściana deszczu, jadąc ciemną nocą na zupełnie odkrytym terenie miało to swoisty urok, na szczęście nie aż tak długo to potrwało, ze 20-30min może, tak więc nawet nie zakładałem kapoty przeciwdeszczowej, bo było w miarę ciepło. By zająć trzecie miejsce Jarka Piekarza nie wystarczyło wyprzedzić, musiałem jeszcze nadrobić 5min ze startu - co na szczęście się udało, ale na metę wjechałem już na bardzo miękkich nogach ;))
Ale było warto, satysfakcja z zajęcia trzeciego miejsca bardzo duża, zupełnie nie spodziewałem się takiego wyniku, tym bardziej, że 400km jechałem samotnie. Do tego trasy typu interwałowego nigdy nie były moją specjalnością, ale najwyraźniej zaprocentował przejechany niecałe dwa tygodnie wcześniej RTP, a przede wszystkim wytrzymałość. Bo kluczem do dobrego wyniku był mój czas postojów, zaledwie 51min, tak mało na samowystarczalnym maratonie 500km to jeszcze nigdy mi się nie udało osiągnąć. Trasa mi się podobała - zaprojektowana przez Żubra z dużym znawstwem terenu, było mnóstwo ciekawych jurajskich ścianek, też dobrym rozwiązaniem było wstawienie na noc znacznie bardziej płaskiego odcinka, w zdecydowanej większości z dobrymi asfaltami.
Zdjęcia z maratonu
Maraton Podróżnika to obowiązkowa pozycja w moim kalendarzu startów, jak dotąd udało mi się zaliczyć wszystkie 10 edycji (na dystansie 500km), więc i na jedenastej nie mogło mnie zabraknąć. W tym roku Podróżnik jedzie po Jurze, więc to świetna okazja do spotkania z Markiem Dembowskim i Zbyszkiem, przed maratonem nocuję u Marka w Ogrodzieńcu (podziękowania dla Uli i Marka za gościnę!), wstajemy wcześnie rano przed 5 i zbierając po drodze Zbyszka autem dojeżdżamy do bazy maratonu w Siedlcu.
Dystans 300km w którym startują chłopaki rusza wcześniej, więc z tego powodu przepisałem się do pierwszej grupy startowej, by nie czekać długo na starcie. Okazało się, że jedzie w niej Ania Kopytowska poznana na zimowym maratonie WOŚP z Tyczyna do Warszawy, razem z Michałem Matlą strzelamy sobie fotkę klubu "Chorych Pojebów" ;))
Pierwsze kilometry po starcie od razu pokazują, że łatwo to dzisiaj nie będzie, tempo jest ostre od samego początku, żeby się utrzymać w grupie trzeba walczyć na każdej górce. Bo jak to na Jurze - trasa jest wybitnie interwałowa, nie ma wielkich podjazdów, ale małe górki, nierzadko całkiem solidnie nachylone są cały czas. Ania tradycyjnie niszczy psychikę facetom na podjazdach, z łatwością nam odjeżdżając na każdej hopce, stopniowo urywając z grupki kolejne osoby, tak że po jakiś 40-50km jedziemy już tylko w czwórkę.
fot. Koło Ultra
Tempo było dla mnie zabójcze, po 350-400W na każdym podjeździe, więc już ledwo się trzymałem na tych górkach, bojąc się by znowu nie naciągnąć mięśnia jak to miało miejsce na RTP. I w takim 4-os składzie dojeżdżamy do Wolbromia (ok.100km), tutaj reszta ekipy decyduje się na pierwszy postój, dla mnie jeszcze było na to za wcześnie, więc już samotnie ruszam dalej. Trochę uspokajam tempo, już tak nie szarżując pod górę, ale dalej staram się jechać dość mocno, póki są siły. Dojeżdżam w ten sposób do Krzeszowic na ok. 160km, tutaj zgodnie z planem staję na pierwszy postój i tankowanie, bo jako że zrobiło się ciepło woda zaczyna szybko schodzić.
Od Krzeszowic zaczyna się najtrudniejszy fragment Podróżnika, aż do Miechowa są to niekończące się podjazdy, płaskiego prawie nie ma, tylko co chwilę 100m w górę i w dół. W rejonie dolinek podkrakowskich na trasie jako kibica spotykam Jędruchę z dzieciakami, bardzo miłe spotkanie! Maraton prowadzi między innymi przez Ojcowski Park Narodowy, wczesnym sobotnim popołudniem jest tu mnóstwo turystów, ale droga dość szeroka, więc nie stanowiło to problemu. Starałem się dociągnąć na postój na 290km do Książa Wielkiego, ale już pod Miechowem skończyła mi się woda, więc robię tam szybki postój na tankowanie, a 20km później w Książu (po drodze nieoczekiwane parę kilometrów szutru, ale po RTP to weszło bez mrugnięcia okiem ;)) staję na właściwy postój pod Żabką, Źle to rozegrałem, nie sprawdziłem dobrze lokalizacji, bo okazało się że do Żabki trzeba było zjechać ze 300m z trasy, no ale już trudno.
fot. Koło Ultra
Za Książem wreszcie kończą się górki, moja strategia jazdy z małą ilością postojów zdecydowanie zaprocentowała, przeglądając na postoju monitoring okazało się, że jadę w okolicy 7 miejsca, co oczywiście zwiększyło moją motywację by dalej pocisnąć. Na płaskich odcinkach jechało mi się przyzwoicie, zmierzch łapie mnie w okolicach Pińczowa, na tym fragmencie trasy kilka razy mijamy się z Tomkiem Górniakiem i Kamilem Partyką, którzy gdzieś tak od okolic Chęcin zaczęli jechać wspólnie, trzymając trochę większe tempo od mojego. Przed Włoszczową tracę jeszcze głupio z 5min wymieniając baterię w lampce, zapomniałem przygotować zapasowe ogniwo, musiałem szukać tego po ciemku w bagażu, a chłopaki w tym czasie odjechały, a te migające z przodu lampki to jest zawsze świetny motywator do jazdy. Więc już trochę odpuściłem, ale gdy za Włoszczową sprawdziłem monitoring okazało się, ze chłopaki stanęli tam na stacji, a do tego, co już było dla mnie sporym zaskoczeniem mocno zbliżyłem się do zajmującego trzecią pozycję Jarosława Piekarza. Więc choć już byłem wypruty naprawdę solidnie - postanawiam spróbować powalczyć o pudło, bo o takim wyniku przed startem nawet nie marzyłem.
Tak więc końcówka na metę to już jazda na bardzo dużym zmęczeniu, Jarka Piekarza w końcu udało mi się dogonić kawałek za Koniecpolem, akurat wtedy gdy dorwała nas zapowiadana burza, od dobrych dwóch godzin błyskało cały czas na niebie, aż w końcu lunęło. Była to totalna ściana deszczu, jadąc ciemną nocą na zupełnie odkrytym terenie miało to swoisty urok, na szczęście nie aż tak długo to potrwało, ze 20-30min może, tak więc nawet nie zakładałem kapoty przeciwdeszczowej, bo było w miarę ciepło. By zająć trzecie miejsce Jarka Piekarza nie wystarczyło wyprzedzić, musiałem jeszcze nadrobić 5min ze startu - co na szczęście się udało, ale na metę wjechałem już na bardzo miękkich nogach ;))
Ale było warto, satysfakcja z zajęcia trzeciego miejsca bardzo duża, zupełnie nie spodziewałem się takiego wyniku, tym bardziej, że 400km jechałem samotnie. Do tego trasy typu interwałowego nigdy nie były moją specjalnością, ale najwyraźniej zaprocentował przejechany niecałe dwa tygodnie wcześniej RTP, a przede wszystkim wytrzymałość. Bo kluczem do dobrego wyniku był mój czas postojów, zaledwie 51min, tak mało na samowystarczalnym maratonie 500km to jeszcze nigdy mi się nie udało osiągnąć. Trasa mi się podobała - zaprojektowana przez Żubra z dużym znawstwem terenu, było mnóstwo ciekawych jurajskich ścianek, też dobrym rozwiązaniem było wstawienie na noc znacznie bardziej płaskiego odcinka, w zdecydowanej większości z dobrymi asfaltami.
Zdjęcia z maratonu
Dane wycieczki:
DST: 526.79 km AVS: 26.99 km/h
ALT: 5431 m MAX: 68.40 km/h
Temp:19.0 'C
Piątek, 7 czerwca 2024Kategoria Canyon 2024, Wycieczka
Z Zawiercia do Ogrodzieńca
Dane wycieczki:
DST: 16.34 km AVS: 22.80 km/h
ALT: 218 m MAX: 48.90 km/h
Temp:20.0 'C
Piątek, 7 czerwca 2024Kategoria Canyon 2024, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki:
DST: 11.76 km AVS: 25.20 km/h
ALT: 39 m MAX: 38.19 km/h
Temp:24.0 'C
Czwartek, 6 czerwca 2024Kategoria Scott 2024, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki:
DST: 18.29 km AVS: 18.29 km/h
ALT: 50 m MAX: 32.62 km/h
Temp:23.0 'C
Środa, 5 czerwca 2024Kategoria Scott 2024, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki:
DST: 15.03 km AVS: 18.79 km/h
ALT: 41 m MAX: 26.92 km/h
Temp:23.0 'C
Wtorek, 4 czerwca 2024Kategoria Scott 2024, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki:
DST: 3.87 km AVS: 19.35 km/h
ALT: 8 m MAX: 23.08 km/h
Temp:22.0 'C
Poniedziałek, 3 czerwca 2024Kategoria Scott 2024, Użytkowo
Po mieście
Dane wycieczki:
DST: 13.70 km AVS: 17.87 km/h
ALT: 41 m MAX: 25.84 km/h
Temp:23.0 'C